Mateusz Borowicz został bohaterem poznańskich kibiców, w ostatnim wyścigu niedzielnego meczu dojeżdżając na drugim miejscu i gwarantując Skorpionom remis w starciu ze Stalą Rzeszów. Krajowy lider Ivestonu PSŻ Poznań wymaga jednak od siebie jeszcze lepszych rezultatów.
Żużlowiec mówi, że przed piętnastym biegiem sam nie był pewny swojej dyspozycji. Ostatecznie udało mu się lepiej rozegrać start od Tomasza Jędrzejaka i dowieźć żużlowca Stali za plecami. – Ogólnie to dwa silniki mi się rozleciały przed zawodami. Pierwszy, na którym jechałem w Krośnie i byłem z niego bardzo zadowolony, na próbie toru okazał się totalną porażką. Drugi w przedostatnim biegu też odmówił posłuszeństwa. Mówiłem trenerowi, że w sumie to nie wiem, czy ujadę cokolwiek ze startu. To był trochę fart, że udało mi się wystrzelić i pojechać w tej całej słabości. Musiałem się sporo natrudzić, żeby dowieźć Tomka za sobą.
W niedzielnym spotkaniu 24-latek zdobył 10 punktów z bonusem. Jego postawę można najprościej nazwać solidną. Z jednej strony w każdym swoim biegu zostawiał za plecami któregoś z przeciwników, z drugiej jedyne biegowe zwycięstwo odnotował, rywalizując z parą juniorską Stali. – Oczekuję nieco więcej od siebie. Niektórzy się cieszą, że 10 punktów to fajny wynik. Z drugiej strony gdyby nie moje błędy, w Krośnie zrobiłbym komplet. Byłem na tyle szybki, wszystko dookoła grało idealnie, to mnie stać na więcej. Przede wszystkim głowa nie jest czysta. Mam trochę problemów, które sprawiają, że jest tak, a nie inaczej – ocenia swój występ sam zainteresowany.
Podobnie jak w Krośnie, w meczu z Rzeszowem poznański zespół nie miał jednego wyraźnego lidera. Każdy zawodnik formacji seniorskiej dorzucił sporo cennych punktów, jednocześnie nie ustrzegając się wpadek. – To jest jeszcze początek sezonu, musimy się rozkręcić. Nie wszyscy jeszcze doszli do ładu ze sprzętem. Przykładowo ja rok temu byłem bardzo zadowolony z silników od mojego tunera, a w tym roku nie możemy się z tym połapać. Początek sezonu to była taka męka, że chciałem już nawet rzucić to wszystko w kąt, bo było naprawdę bardzo ciężko – przyznaje Borowicz.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!