Stal Gorzów dość pewnie rozprawiła się z osłabioną Unią Leszno wygrywając 57-33. Po zakończonym spotkaniu z naszym portalem porozmawiał Martin Vaculík.
Ważna wygrana
Stal Gorzów odniosła cenne zwycięstwo w kontekście walki o fazę play-off. W niedzielne popołudnie żółto-niebiescy gładko rozprawili się Unią Leszno, która w trakcie tego spotkania straciła jeszcze Grzegorza Zengotę. U zawodnika gości stwierdzono złamanie obojczyka. Jeśli chodzi o formę gospodarzy to tutaj powoli Martin Vaculík normuje swoje występy do coraz bardziej regularnych. Sam zawodnik zaznacza, że dla zespołu było to bardzo ważne zwycięstwo, a w kontekście indywidualnym dyspozycja powoli się normuje. Słowak nie szczędził także słów wsparcia w kierunku „Zengiego”.
– Cieszymy się ze zwycięstwa, bo dla nas każda wygrana jest bardzo ważna z pryzmatu walki o play-off. Jest mi i nam wszystkim bardzo przykro, że Grzesiek Zengota odniósł kontuzję. Miejmy nadzieję, że wróci bardzo szybko do zdrowia i będzie z nim wszystko dobrze, tego mu życzymy. Jeśli chodzi o mnie to wszystko już zaczyna powoli układać się po mojej myśli. Można powiedzieć, że od Warszawy już zacząłem wracać na odpowiednie tory, w sobotę w Žarnovicy czy teraz podczas meczu, także myślę, że jesteśmy bliscy tego ideału, którego szukamy. I fajnie, bo we właściwym momencie to przyszło, gdzie sezon się rozkręca i moja forma tak samo – mówił nam Martin Vaculík.
Ten bieg był cenną lekcją na przyszłość
W wyścigu dziesiątym Stal Gorzów była bardzo blisko podwójnej wygranej. Świetnie ze startu wyskoczył Martin Vaculík, a na wyjściu z pierwszego łuku dołączył do niego szybki również tego dnia Wiktor Jasiński. Słowak widząc to wypuścił swojego kolegę z zespołu do przodu, a sam na swoje barki wziął obronę cennych pozycji. Niestety na ostatnim okrążeniu Jaimon Lidsey znalazł gdzieś tam jednak miejsce po zewnętrznej i na przeciwległej prostej wyprzedził kapitana żółto-niebieskich, przedzielając tym samym gorzowską parę. Zawodnik gospodarzy przyznał, że wkradło się tutaj parę błędów, ale ten bieg dla obydwu był cenną lekcją w kontekście kolejnych spotkań.
– Niestety wkradło się trochę błędów i tak to czasem jest. Z Wiktorem sobie pogadaliśmy i wiemy, że następnym razem zrobimy wszystko, żeby dowieźć podwójną wygraną. Zarówno dla mnie jak i dla niego jest to cenne doświadczenie na przyszłość. Razem myślę, że da nam to bardzo dużo i dzisiaj kroczek do tyłu, by następnym razem zrobić dwa do przodu – skomentował Słowak.
O pełną pulę w rewanżu
Już w najbliższą niedzielę 4 czerwca podopiecznych Stanisława Chomskiego czeka wyjazdowy rewanż z Unią Leszno. „Byki” już od dłuższego czasu jeżdżą osłabieni brakiem Chrisa Holdera. W ostatnim czasie Australijczyka zastępował Nazar Parnitskyi, ale 17-letni ukraiński talent również wypadł na kilka tygodni ze składu z powodu urazu nadgarstka. W międzyczasie do zespołu dołączył Adrian Miedziński, a dodatkowo niestety podczas ostatniego meczu kontuzji uległ Grzegorz Zengota. Trener Piotr Baron ma zatem ogromny ból głowy w kwestii wyboru zestawienia na rewanż. Co o tej sytuacji kadrowej rywali sądzi Martin Vaculík? Czy gorzowianie mają to gdzieś z tyłu głowy, że takie przykre i niefortunne osłabienie wypada wykorzystać podczas zawodów i zgarnąć komplet punktów?
– Nie myślimy o tym szczerze mówiąc. Do każdego spotkania jakie by ono nie było podchodzimy z myślą, że chcemy wygrać. Nie patrzymy na problemy rywali, przynajmniej ja tego nie robię i skupiam się na każdym pojedynczym biegu, by jak najlepiej wykonać swoją robotę – zakończył.
źródło: inf. własna
-> Zarejestruj się i sprawdź szczegóły oferty na żużel!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!