Za Arged Malesą Ostrów kolejna porażka. Tym razem beniaminek PGE Ekstraligi dostał „baty” u siebie w pojedynku z Fogo Unią Leszno. Jakie są wnioski szkoleniowca gospodarzy, Mariusza Staszewskiego?
Porażka wyższa, niż zakładano
Jak przyznał Tomasz Gapiński w rozmowie z nami, mecz z leszczyńskimi „Bykami” był nadzieją ostrowian na pewne „przełamanie”. Trener beniaminka liczył, że porażka nie będzie przynajmniej aż tak duża, jak się ostatecznie okazało. Arged Malesa przegrała u siebie aż 33:57.
– Przegraliśmy ten mecz dużo wyżej, niż się spodziewaliśmy. Tak naprawdę odjeżdżamy kolejny mecz zdobywając w granicach trzydziestu kilku punktów. Widocznie taki jest nasz poziom na chwilę obecną i nic już nie możemy „ujechać” więcej. Być może przemawia teraz przeze mnie jakieś rozgoryczenie, a za kilka dni wrócimy do treningów i ciężkiej pracy, tak aby jak najlepiej przygotować się do kolejnych zawodów. Może się uda kiedyś, w końcu to przełamać. Nie jest łatwo… – stwierdził w rozmowie pomeczowej.
Kluczowy był początek
Już w pierwszej serii meczu kończącego jedenastą kolejkę ligową, widać było, że Ostrów szykuje się na kolejną porażkę. Po trzech biegach na tablicy wyników można było zauważyć wynik 3:15. Jak podkreślał kapitan miejscowych, starty Ostrovii były wręcz fatalne. Podobnego zdania był również Mariusz Staszewski…
– Gdy u siebie zaczyna się w taki sposób i w pierwszych trzech biegach zdobywa się… trzy punkty, to wiadomo już wówczas, że będzie to mecz nie do wygrania – spuentował szkoleniowiec.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!