Arged Malesa Ostrów przegrała z Moje Bermudy Stalą. Mecz zakończył się wynikiem 55:35, a trener Mariusz Staszewski po spotkaniu podsumował spotkanie w wykonaniu swoich podopiecznych.
Mariusz Staszewski uważa, że zespół było stać na nieco lepszy wynik. W kilku biegach ostrowianie stracili pozycję na dystansie – Myślę, że parę punktów więcej można było ugrać. W kilku biegach całkiem dobrze wystartowaliśmy i po własnych błędach które popełnialiśmy traciliśmy miejsca. Standardowy wynik, czyli trzydzieści pięć punktów ujechaliśmy jak wszędzie dotąd.
Trener Arged Malesa Ostrów nie ukrywa, że zespołu z czołówki nie są w zasięgu jego ekipy. Drużyna skupia się na przygotowaniach na domowe mecze, i to tam zamierza szukać punktów. – Zespoły z pierwszej czwórki są poza naszym zasięgiem i nie ma co się ukrywać. Będziemy szukać punktów w meczach u siebie, a na wyjazd jedziemy zawsze optymalnym składem i chcemy pokazać kilka dobrych biegów i widowisko, bo żeby zwyciężać na wyjazdach to w naszym przypadku będzie bardzo trudno.
Jakiś czas temu kontuzji w meczu z Betard Spartą Wrocław doznał Grzegorz Walasek. Polak obecnie przechodzi rehabilitację, a jego brak to spore osłabienie ostrowskiej ekipy. – Brak Grzegorza Walaska to jest utrudnienie. Wiadomo, że od początku sezonu był on w rewelacyjnej dyspozycji i brakuje tych jego punktów, ale to też nie przesądziłoby o tym, że byśmy wygrali w Gorzowie Wielkopolskim.
Dla Mariusza Staszewskiego było to spotkanie w jego rodzinnym mieście. Kibice obu ekip bardzo ciepło przywitali trenera Arged Malesy Ostrów. Szkoleniowiec nie ukrywa, że jest to zawsze bardzo miłe uczucie, gdy nawet kibice drużyny przeciwnej witają go oklaskami. – Ja nie wróciłem do Gorzowa, ja tu mieszkam. Na stadionie bywam często, tylko nie w dniu zawodów. To bardzo miłe i cieszę się, że kibice pamiętają i doceniają to, skąd pochodzę, choć ten rok nam naprawdę idzie jak po gruzie.
Trener Ostrovii liczy, że limit pecha został już przez jego zespół wyczerpany i nie ukrywa, że nie jest to łatwy sezon nie tylko dla niego, ale całej drużyny. – Kontuzje, deszcze, plandeki, wszystko co mogło pójść nie tak to poszło. Mam nadzieję że limit pecha jest już wyczerpany i teraz będzie już tylko lepiej. Pewnie, że jest to ciężki sezon. Nie jest łatwo utrzymać dobrej atmosfery w drużynie jeśli nie wygrywamy. W zeszłym roku wszystko praktycznie zwyciężaliśmy, więc ta atmosfera sama się nakręcała. W tym roku to jest właśnie moje zadanie, żeby utrzymać tych chłopaków na obrotach i mobilizować.
Na koniec dla speedwaynews.pl opowiedział o dzisiejszych problemach Olivera Berntzona. – Sprzętowo było bardzo dobrze, startów wygrywał i kilka razy prowadził, ale nie mógł się odnaleźć na tym torze. Kiedy jechał kredą to rywal go mija szeroko i na odwrót. Myślę, że dziś chyba nie do końca czytał ten tor.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!