BETARD Sparta Wrocław wygrała swój pierwszy mecz, na własnym torze 51:39. Ten występ do udanych na pewno zaliczy Maciej Janowski zdobywca 11+1 pkt oraz tytułu Rajdera Meczu. Kapitan gospodarzy nie krył podczas wywiadów dobrego humoru i zadowolenia z wyniku drużyny jednocześnie wskazując na elementy do poprawy.
Maciej Janowski nie mógł wyobrazić sobie lepszego początku sezonu zaingurowanego na Stadionie Olimpijskim. Startował już w pierwszym biegu tego spotkania i nie pozostawił rywalom złudzeń, pewnie od startu odjeżdżając reszcie stawki i zapisując przy swoim nazwisku pierwszą z trzech trójek tego wieczoru. Natomiast jego drugi start wyglądał trochę tak jakby bawił się ze swoim partnerem z pary – Artiomem Łagutą, ostatecznie zostawiając daleko w tyle nie tylko jego, ale również rywali. – Czy ja wiem, czy zabawa…. Ten mój start nie był do końca taki jakbym sobie tego życzył. To trzecie pole jest zdecydowanie, tym razem, najmniej korzystne, trochę już „wyjechane”. Jednak mój motocykl jest naprawdę świetnie przygotowany i czułem w nim dobrą prędkość, więc uciekłem do przodu i zostawiłem wolny, cały tor Artiomowi. Najważniejsze, że się udało i sięgnęliśmy po zwycięstwo drużynowe.
Dużo uwagi podczas tego spotkania poświęcono porównywaniu opon na jakich startują zarówno Polak jak i młodszy z braci Łagutów. Reporterowi ElevenSports udało się ustalić, że drugi z nich korzysta nadal z Anlasów (obecnie różnią się one od tych zakazane przez FIM w zeszłym roku). Natomiast zapytany o swoje opony lider żółto czerwonych odpowiedział z przymrużeniem oka. -Szybkość moich motocykli bierze się z doświadczenia mojego, moich mechaników i tunera (śmiech).
Maciej Janowski wziął również udział w pomeczowej konferencji, na antenie ElevenSports odniósł się do wysokich oczekiwań środowiska wobec wrocławskiego zespołu i mogącej się z nimi łączyć presją – Nie powiedziałbym, że większa presja nas blokuje. Jesteśmy profesjonalnymi i sportowcami, każdy z nas przygotowuje się po to, żeby osiągać jak najwyższe cele. Naszym od zawsze jest złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski i będziemy do tego dążyć zarówno w tym jak i następnym sezonie. Dążyliśmy do tego również w poprzednich latach i nic się nie zmieniło. Ciężko byłoby mi przygotowywać się do sezonu nie myśląc o wygranych. Dlatego myślę, że ta presja nas bardziej napędza niż hamuje.
Poproszony o przeanalizowanie ostatniego biegu tego spotkania, w którym bezpardonowym atakiem odebrał jeden punkt Pawłowi Przedpełskiemu odpowiedział: – Paweł obsypał mnie mocno w poprzednim naszym biegu. Musieliśmy gdzieś wyrównać rachunki. Teraz to on przyjechał do mnie, a wiem, że w Toruniu nie będzie łatwo, więc w tym biegu starałem się jak najbardziej nabić licznik na moją korzyść (śmiech). A tak poważnie nie patrzymy z kim jedziemy, zawsze staramy się ścigać jak najlepiej i wykorzystywać jak najbardziej się da nasze umiejętności. Udało mi się moją szansę w tym wyścigu wykorzystać, bo mój sprzęt spisywał się naprawdę świetnie. Chociaż parę ustawień w trakcie meczu muszę jeszcze poprawić. Ogólnie jestem bardzo zadowolony i myślę, że to były fajne zawody.
Na koniec pomeczowej konferencji na antenie ElevenSports kapitan gospodarzy odniósł się do roli szkoleniowca jaką od tego sezonu we Wrocławiu pełni Greg Hancock. Janowski był tym, który odbierał go z Warszawy i pełnił rolę „pilota” – Raczej byłem tam jako drugi pilot, bo jakbym był tym pierwszym to moglibyśmy na nasz pierwszy mecz nie zdążyć (śmiech). A tak poważnie oczywiście jest to duży plus dla naszej drużyny. Wielkie doświadczenie Grega, który omawia z nami wszystko na bieżąco. Osobiście mogłem tego doświadczyć już wcześniej. Wiem ile to dla mnie znaczyło gdy byłem jeszcze juniorem. Cieszę się, że teraz nasza młodzież ma szanse, żeby z tego skorzystać. Cały zespół może na pewno z tego dużo wynieść – od techniki jazdy, po starty i same podejście do zawodów. Sama rozmowa z kilkukrotnym Mistrzem Świata dodaje dużo energii.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!