Kai Huckenbeck zadebiutował w Polsce w roku 2014. W ostatnich latach przeżywa jednak drugą młodość, a dostrzegli go także organizatorzy cyklu Grand Prix.
Jeszcze kilka sezonów tego jednak nic tego nie zapowiadało. Skutecznie życie mu uprzykrzył także przepis o zawodniku U24 w składzie drużyn. Mimo względnie udanego sezonu 2020 musiał nie dość, że pożegnać się z zespołem z Bydgoszczy, to jeszcze z całą 1. Ligą Żużlową (teraz 2. Ekstraliga). Wtedy jednak też do polskich rozgrywek dołączyła ekipa z Landshut i to właśnie pobyt w Bawarii był punktem zwrotnym w karierze Kaia Huckenbecka. Gdy jednak został zmuszony do zejścia na najniższy szczebel rozgrywkowy, to nie był zadowolony z tego kroku. Teraz jednak patrzy na niego zupełnie inaczej.
– To było dla mnie niezwykłe, ponieważ nie taka była moja motywacja. Wcześniej nie miałem najlepszego sezonu, ale kiedy teraz patrzę wstecz, to był to właściwy krok. Nabrałem pewności siebie i pod względem średniej punktowej znalazłem się w pierwszej trójce ligi. Mogłem wiele przetestować i spróbować, co dało mi sił – powiedział dla Speedweeka.
Nie musiał się martwić
W ostatnich dwóch sezonach Niemiec kończył sezon wśród najskuteczniejszych zawodników na zapleczu PGE Ekstraligi. To też sprawiło, że gdy Trans MF Landshut Devils nie było w stanie spełnić nowych wymagań licencyjnych, to on nie musiał martwić się faktem, że zostanie na przysłowiowym lodzie. Zauważyli go także organizatorzy Grand Prix, którzy przyznali mu stałą dziką kartę na tegoroczny cykl. Następnym krokiem ma być jazda w PGE Ekstralidze, a chciałby by to nastąpiło wraz z Abramczyk Polonią Bydgoszcz.
– Miałem kilka ofert z pierwszej ligi, ale żadna nie przyszła z Ekstraligi. To byłaby dla mnie fajna opcja, ponieważ każdy chce się ścigać w Ekstralidze – to też jest mój cel. Mam nadzieję, że uda nam się wywalczyć awans z Bydgoszczą – dodał.
Tym samym przed Huckenbeckiem trzeci sezon z „Gryfem” na piersi. Szybko doszli do porozumienia, bo obie strony chciały powrotu współpracy. Niemiec uwielbia także owal przy Sportowej 2, wobec czego wymagania wobec jego osoby także są wysokie. W ostatnich latach gdy przyjeżdżał do tego miasta, to także punktował na wysokim poziomie. W ubiegłym sezonie było to 14 punktów (6 biegów) i 11 punktów (4 biegi), co tylko potwierdza jego słowa.
– Kiedy przyjeżdżałem do Bydgoszczy w ostatnich latach, to czy wraz z Landshut, czy w SEC, to zawsze zdobywałem punkty. Decyzja o podpisaniu kontraktu była dla mnie stosunkowo łatwa, bo także byli bardzo zainteresowani mną, a Bydgoszcz to jedna z moich ulubionych torów w Polsce – zakończył.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!