Publiczność zgromadzona na spotkaniu Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań ze Speedway Wandą Kraków długo nie zapomni wydarzeń z wyścigu jedenastego. Przez błąd podprowadzających omal nie doszło do sytuacji, w której cała czwórka żużlowców byłaby wykluczona za przekroczenie czasu dwóch minut!
W niedzielnym spotkaniu, zgodnie z tym, co wylosował arbiter Kacper Bryła, stosowany był drugi zestaw startowy. Ciężko więc wyjaśnić, dlaczego dziewczyny podprowadzające żużlowców pod taśmę przed wyścigiem jedenastym nagle ustawiły się zgodnie z… zestawem pierwszym. Co więcej, cała czwórka zawodników zgodnie podjechała na pola takie, jakie zostały im zasugerowane przez tabliczki w rękach podprowadzających. Żaden z nich nie był więc gotowy do startu z wyznaczonego im miejsca i regulaminowo wszyscy klasyfikowali się do wykluczenia za przekroczenie czasu dwóch minut!
Jeden z nich zdradza, jak sytuacja wyglądała z jego perspektywy. – Podjechałem pod taśmę, a tam był już Aarnio na drugim polu. Za chwilę na czwartym pojawił się Lisiecki, więc ustawiłem się pomiędzy nimi. Kierownik startu nic nam nie powiedział, więc tak sobie staliśmy – relacjonuje Władimir Borodulin w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl. Rzeczywiście, osoby znajdujące się w pobliżu taśmy zorientowały się w sytuacji dopiero w ostatnim momencie. W kilka sekund udało się przestawić tylko Tero Aarnio i Roberta Miśkowiaka. Gorzej mieli zawodnicy jadący spod płotu, czyli Wojciech Lisiecki i właśnie Borodulin. Obaj zostali wykluczeni, a żużlowiec gości dodatkowo zarobił żółtą kartkę, gdyż nie chciał wrócić do parku maszyn. – Nam nikt nic nie pokazał w porę. Jak już zaczęli nam machać, to było po czasie. Szkoda, bo chciałem jednak zdobyć trochę więcej punktów niż 9.
Więcej punktów, bo 11, udało się za to zdobyć w sobotnim spotkaniu przeciw Wilkom Krosno. Tam Rosjanin pojechał jednak aż pięciokrotnie, wobec czterech (a de facto trzech) biegów odjechanych w niedzielę. – W sobotę jechałem na tym silniku, którego używałem do tej pory i który prawie spóźnił się na mecz z Piłą. Ale nie podobał mi się tym razem, strasznie się na nim męczyłem. Na Kraków wyciągnąłem inny i było o wiele lepiej. Na razie i tak żadnego z nich nie zabiorę do Rosji, bo tam mam przerwę. Teraz jadę na kilka dni do Bydgoszczy i będę się przygotowywać do następnego meczu, bo to chyba najważniejszy, jaki nas czeka – zapowiada medialny podopieczny portalu speedwaynews.pl.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!