W niedzielnym spotkaniu Enea Falubaz Zielona Góra pewnie pokonał w Gdańsku Zdunek Wybrzeże. Jednym z architektów sukcesu był Krzysztof Buczkowski. Wychowanek GKM-u Grudziądz był piekielnie szybki i nawet jak słabiej wyszedł ze startu, z dziecinną wręcz łatwością mijał rywali. Był bliski wywalczenia kompletu punktów.
– Od play-offów z Motorem Lublin współpracuję z Michałem Armuszewskim, który przygotowuje mi silniki. W tym roku mam ich trochę więcej, ten sprzęt mam tylko od niego i bardzo mi on pasuje. Z tego co wiem, to Przemek (Pawlicki – dop. red.) też korzysta z jego usług. Michał często do nas dzwoni, jest zaangażowany w nasze wyniki. Bardzo mu za tą współpracę dziękuję – Uchylił rąbka tajemnicy popularny „Buczek” tuż po zakończeniu niedzielnego meczu.
Goście odszyfrowali tor
W ubiegłym sezonie gdańszczanom udało się sprawić niespodziankę i pokonać Falubaz. Dużym sprzymierzeńcem miejscowych był tor. W tym roku ta sztuka się nie udała i goście nie mieli żadnych problemów z nawierzchnią.
– W zeszłym roku była porażka, w tym chcieliśmy tego uniknąć. Wiedzieliśmy, że będzie twardy start a tor wymagający, Do tego oglądaliśmy pierwszy mecz w Gdańsku i pomogło to nam przyjechać na ten mecz lepiej przygotowanym. Zwyciężyliśmy, jesteśmy z tego zadowoleni i możemy przygotowywać się do kolejnych spotkań – ocenił na gorąco zawodnik Enea Falubazu.
Pech prześladuje Falubaz
Pech w tym roku nie opuszcza zespołu z województwa lubuskiego. Najpierw kontuzji nabawił się Luke Becker a w meczu przeciwko rybnickim „Rekinom” zielonogórzanie stracili również Wiktora Trofimowa. Pozycja U24 załatana została dzięki startom juniorów. Mimo problemów kadrowych w zespole Krzysztof Buczkowski stara się znaleźć pozytywy w tej sytuacji. – Juniorzy się dzięki temu rozjeżdżają, jadą po 4-5 wyścigów i to też zaprocentuje później. To akurat jest dla nich pozytywne. Nie jest oczywiście dobre, że zawodnicy są kontuzjowani ale czekamy na ich powrót i będzemy wtedy jeszcze mocniejsi.
Jeden z krajowych liderów Enea Falubazu nie szczędził też ciepłych słów pod adresem Michała Curzytka. Jak wiadomo nie wszystkich fanów z grodu Bachusa ten transfer przekonywał. – Kontrakt Michała można powiedzieć last minute, ale widać, że robi robotę i pozostaje się z tego tylko cieszyć. Wyszło super – dodał na zakończenie Krzysztof Buczkowski.
Info: informacja własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!