Podczas tegorocznych zmagań na torze nie widzieliśmy Marcela Krzykowskiego. Teraz sam zawodnik wydał oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego tak się stało.
Wychowanek Śląska Świętochłowice licencję zdał w roku 2018. Początkowo startował jedynie w imprezach juniorskich, lecz podczas sezonu 2020 został wypożyczony do OK Bedmet Kolejarza Opole, gdzie zaliczył ligowy debiut. O ile początki w były dość trudne, to podczas ostatniego meczu sezonu zdołał przywieźć 5 punktów i bonus. Dlatego też rok później w klubie zdecydowano postawić się na niego nieco mocniej. Na początku sezonu utrzymywał dobrą dyspozycję, lecz z biegiem czasu wyglądało to nieco gorzej.
Mimo końcowych wyników, w niektórych biegach miał przebłyski, które spowodowały, że zaczęły się nim interesować inne kluby – w tym te z wyższych szczebli rozgrywkowych. Ostatecznie Krzykowski trafił do Gdańska, gdzie początkowo był podstawowym juniorem Wybrzeża. Jednak jeszcze w sierpniu został zawieszony przez klub, gdzie był to dopiero początek sporu. Pracodawca zarzucał mu bowiem odmowę startu w meczu ligowym, jak i niewypełnienie kwestii formalnych. On jednak zdecydowanie się z tym nie zgadzał, a sama sprawa trafiła do Trybunału PZM.
Ostatecznie zwycięsko z niej wyszedł Marcel Krzykowski, choć to jeszcze nie zakończyło batalii pomiędzy nim a Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Został co prawda skreślony z kadry, lecz mimo wyroku Trybunału klub bowiem nie wypłacił mu należytych pieniędzy. Wobec tego zawodnik zwrócił się do sądu drugiej instancji, a potem zlecił komornikowi sądowego egzekucję należności. – Mimo orzeczenia Trybunału, Gdański Klub Żużlowy nadal nie poczuwał się do wypłaty należności, wraz z moją pełnomocnik, adwokat Oliwią Babiarz, zwróciłem się do sądu drugiej instancji o stwierdzenie jego wykonalności. Ta została nadana końcem września, dzięki czemu mogłem przejść do ostatniego kroku, a więc zlecenia komornikowi sądowemu egzekucję mojej należności – czytamy w oświadczeniu zawodnika.
Krzykowski wypowiedział się też na temat aktualnej sytuacji Energa Wybrzeża Gdańsk. Jego zdaniem jest to coś niepokojącego, że klub z tyloma sprawami w Trybunale dostaje licencję na starty w lidze i je kończy podczas gdy nie zrealizował ich poprzednich wyroków. Ponadto zwrócił uwagę, że ponownie mówi się o sporych problemach z płatnościami u gdańszczan. – Niepokojące jest też to, że klub kończący sezon z czterema sprawami w Trybunale PZM związanymi z zaległościami w wypłatach dostaje licencję na start w kolejnych rozgrywkach i spokojnie je kończy, mimo że nie zrealizował orzeczeń federacji do samego końca sezonu, ponownie nie płacąc, z tego co się słyszy, zawodnikom – czytamy dalej.
Z uwagi na poprzednie doświadczenia i problemy z płatnościami przez kluby Krzykowski zdecydował się na zakończenie kariery i podjął pracę z dala od czarnego sportu. Zwrócił on uwagę na to ile potrzeba, by rywalizować z innymi zawodnikami, a podczas gdy nie otrzymuje wypłaty, jest to niemożliwe. Dodatkowo dał też wskazówkę kolegom z toru, jak powinni załatwiać takie sprawy. W końcowej części oświadczenia podziękował on wielu osobom, ale też klubom, które oferowały mu jazdę w sezonie 2023.
[Aktualizacja 13:30]
Już po opublikowaniu artykułu z oświadczeniem 20-letniego zawodnika otrzymaliśmy odpowiedź GKŻ Wybrzeża Gdańsk. Już na wstępie klub informuje, że sprawa została zakończona jakiś czas temu, a na koncie zawodnika pojawiły się należyte pieniądze. Jest to pięciocyfrowa kwota, na którą złożyło się wynagrodzenie za punkty oraz ryczałt. – Sprawa Marcela Krzykowskiego została zakończona wiele tygodni temu, a zawodnik otrzymał całą wynikająca z kontraktu kwotę. Łącznie do 31.01.2023 na konto zawodnika trafiło niespełna 80 tysięcy złotych. Na tę kwotę złożyły się kwota stała oraz punkty zdobyte w zawodach ligowych – przekazał Rafał Sumowski.
Co ciekawe wbrew temu co możemy przeczytać w poście Krzykowskiego, Wybrzeże mówi, że nie doszło do żadnego sporu w sądzie. Ponadto zaznaczają, że nikt nie musiał ich nakłaniać do swoich racji, a decyzję przyjęli bez żadnego sprzeciwu. W tym przypadku chodziło o kilka tysięcy złotych, które także znajduje się już na koncie.
– Dalszy „spór” między zawodnikiem, a klubem dotyczył odsetek z tytułu przeterminowanych płatności w wysokości niespełna 5 tysięcy złotych. Warto zaznaczyć, że klub postanowił nie składać sprzeciwu do wniosku zawodnika i przyjął nakaz zapłaty do wykonania. Wbrew oświadczeniu zawodnika nie doszło do sporu w sądzie i nikt nie musiał tam przekonywać do swych racji. Zarząd klubu podjął decyzję o przyjęciu płatności bez sprzeciwu, aby uniknąć dalszych sporów o niewielką kwotę. Kwota od dłuższego czasu znajduje się również na koncie zawodnika – przekazał.
Ponadto otrzymaliśmy odpowiedź jeśli chodzi o zarzut otrzymania licencji. Przypomnijmy, że dla Krzykowskiego była to niezrozumiała decyzja podczas gdy mają kilka spraw w Trybunale PZM. Teraz nowe światło rzucił rzecznik prasowy. – Dodatkowo pragniemy podkreślić, że odsetki nie są przedmiotem postępowania licencyjnego, a klub wypełnił wszystkie postanowienia komisji licencyjnej w zakresie zobowiązań do Marcela Krzykowskiego.
Pełna treść oświadczenia Marcela Krzykowskiego:
Drodzy kibice!
Sezon żużlowy 2023 dobiegł końca już chwilę temu, tymczasem ja dopiero zakończyłem ten ubiegłoroczny. Tak, dobrze czytacie! Choć ostatni raz na torze pojawiłem się 20 lipca 2022 r., przez ponad półtora roku walczyłem z Gdańskim Klubem Żużlowym o swoje pieniądze, ale także o honor, dobre imię i sprawiedliwość.
Droga była bardzo długa i wyczerpująca. Począwszy od rozwiązania kontraktu z winy klubu, przez złożenie sprawy w Trybunale PZM, pięciomiesięczne oczekiwanie na rozpoczęcie procesu. Krok po kroku wymienione instytucje potwierdzały słuszność mojej sprawy. Ponieważ, mimo orzeczenia Trybunału, Gdański Klub Żużlowy nadal nie poczuwał się do wypłaty należności, wraz z moją pełnomocnik, adwokat Oliwią Babiarz, zwróciłem się do sądu drugiej instancji o stwierdzenie jego wykonalności. Ta została nadana końcem września, dzięki czemu mogłem przejść do ostatniego kroku, a więc zlecenia komornikowi sądowemu egzekucję mojej należności.
Analizowanie i przytaczanie dokładnych zarzutów wobec gdańskiego klubu nie ma już większego sensu. Przedstawiciele GKŻ Wybrzeże od samego początku, aż po posiedzenie Trybunału PZM próbowali odpierać zarzuty wieloma, niejednokrotnie sprzecznymi ze sobą, wersjami zdarzeń, a nawet „wycieczkami osobistymi”. Koniec końców prawda się obroniła przed sądem polubownym, a sąd powszechny potwierdził jego decyzję. Dopiąłem swego! W tym miejscu pragnę tylko zdementować jedno kłamstwo Mariusza Kędzielskiego – Aureliusz Bieliński i Kamil Jóźwiak nie tylko nie doradzali mi w sprawach mojej kariery, ale też nigdy nie mieli wpływu na decyzje podejmowane przeze mnie w tym zakresie. W czasie gdy startowałem w barwach Zdunek Wybrzeże Gdańsk ich warsztat był dla mnie otwarty, wspierali mnie sprzętowo i w dużej mierze dzięki nim mogłem w ogóle startować w tamtym sezonie, bo przez brak terminowych wypłat z klubu nie byłbym w stanie inwestować w sprzęt. Aureliusz także kilkukrotnie pomagał mi w boksie podczas zawodów, za co obojgu serdecznie dziękuję.
Co dalej? Od momentu uzyskania licencji „Ż” przejeździłem na żużlu cztery sezony w barwach trzech klubów. Każdy z nich miał mniejsze lub większe problemy z uczciwym rozliczeniem się z tego, co zadeklarował się wypłacać podpisując ze mną umowę. Oczywiście gdański klub i styl w jakim działał przelał czarę goryczy.
Uprawiając zawodowo żużel trzeba zadbać o wysokiej jakości sprzęt, zaplecze takie jak van, warsztat, narzędzia, opłacić przynajmniej jednego mechanika, podatki, ZUS, a dopiero na końcu mieć środki na życie. Nie mówię tu o przepychu i luksusie, ale o godnym życiu, na poziomie przeciętnego Polaka, który nie musi się martwić o to czy będzie miał na drugi dzień co włożyć do garnka.
Niepokojące jest też to, że klub kończący sezon z czterema sprawami w Trybunale PZM związanymi z zaległościami w wypłatach dostaje licencję na start w kolejnych rozgrywkach i spokojnie je kończy, mimo że nie zrealizował orzeczeń federacji do samego końca sezonu, ponownie nie płacąc, z tego co się słyszy, zawodnikom.
W związku z tym podjąłem niełatwą decyzję o zakończeniu swojej przygody z „czarnym sportem”. Myśli te kłębily się już wtedy, gdy jeszcze startowałem. Długie oczekiwanie na wyroki w mojej sprawie oraz na odzyskanie pieniędzy tylko mnie w niej utwierdzały. Niemal odrazu po swoich ostatnich zawodach podjąłem pracę, dzięki której wiem czym jest stabilność, terminowe wypłaty i rozwój osobisty. Ostatecznie cieszę się, że kończąc to ja korzystam z pomocy komornika, a nie z zajęciem komorniczym na koncie. Szczerze polecam takie rozwiązanie wszystkim kolegom z torów, którzy przez niewypłacalność klubów mają problemy z płynnością finansową!
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali w walce o prawdę, a w szczególności:
– mecenas Oliwii Babiarz z Kancelarii Adwokackiej Plaza Głąb za fachowe i skuteczne doprowadzenie sprawy do zwycięstwa;
– menedżerowi i mechanikowi – Arturowi Pisarkowi, za to że nie tylko dbał o dobrze przygotowany sprzęt, ale także o dokumenty i kwestie regulaminowe;
– rodzinie oraz Julicie za to, że zawsze mogę na Was liczyć;
– Pawłowi Brodackiemu, Szymonowi Płoskiemu, Krzysztofowi Zarzeckiemu, Krzysztofowi Sichmie, Staszkowi Burzy, Adrianowi Gomólskiemu, Radkowi Rumińskiemu, Jackowi Gajewskiemu, Michałowi Widerze, Maciejowi Orzechowskiemu, firmom Pablosz Wykończenia Wnętrz, Hasiok dizajn, SP Moto Service, Motokris, JG Sport, JANIS druk i Grupa Smoleń oraz macierzystemu klubowi MS Śląsk Świętochłowice za współpracę oraz pomocną dłoń w sezonie 2022;
– jak wyżej Auriemu i Kamilowi, a także Kubie Jamrogowi, Kamilowi Marcińcowi, Darkowi Sajdakowi, Sandrze Najmrodzkiej, rodzinom Kawczyńskich, Malina, Łopuskich i Kamińskich. Bez Waszej pomocy być może skończyłbym jeszcze wcześniej, a na pewno byłoby jeszcze trudniej.
– kolegom z TSŻ Schoenberger Toruń i speedrowerowego MS Śląsk ŚwiętochłowiceŚląsk Świętochłowice
Dziękuję bliskim, trenerowi Krzysztofowi Basowi, wszystkim kibicom, sponsorom za wiarę we mnie i pomoc w rozwijaniu kariery od pierwszych kroków w szkółce żużlowej aż po jej ostatni akord.
Dziękuję również tym klubom, które dostrzegały we mnie potencjał i próbowały mnie do siebie ściągnąć na sezon 2023. Teraz już wiecie dlaczego Wam odmówiłem.
Ze sportowym pozdrowieniem,
Marcel Krzykowski
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!