W piątkowy wieczór na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie miejscowa Fogo Unia pewnie pokonała ZOOLeszcz DPV Logistic GKM Grudziądz w stosunku 56:34. Gospodarze tym samym stali się głównym kandydatem do jazdy w fazie play-off. Odmienne nastroje panują w Grudziądzu, gdzie ekstraligowy byt stoi pod dużym znakiem zapytania.
Na leszczyńskim Smoczyku doskonale spisywał się Janusz Kołodziej, który pomyślnie dogadał się ze swoim sprzętem po słabszym meczu z Betard Spartą Wrocław. – Nie pamiętam co się wczoraj działo, a co dopiero podczas meczu z Wrocławiem. Cały czas są jakieś zmiany. W żużlu nie ma czegoś takiego jak postój, wtedy według mnie człowiek się cofa. Wczoraj opracowaliśmy wnioski, które miały mi pomóc podczas dzisiejszego spotkania. Na dwa ostatnie biegi wracaliśmy do tego co zawsze. Wyszło jak każdy widział. Co do moich wniosków to takie moje małe tajemnice. Nie chce za bardzo o nich rozmawiać. Muszę troszkę poprawić starty i będzie idealnie. Tor różnił się od tego co mamy zwykle. Jest dużo zawirowań, które trzeba jeszcze poprawić. Jest to kwestia małych szczegółów, ale mam nadzieję, że będzie dobrze – komentował Kołodziej.
Zadowolony ze swojej postawy był Damian Ratajczak, który tego dnia zdobył 5 punktów i bonus. Dla 16-latka to pierwszy sezon w PGE Ekstralidze i podkreśla, że przed nim jeszcze sporo nauki. – Sądzę, że weekendowe ściganie rozpocząłem z dobrym skutkiem. Najważniejsze, że wygrywamy razem z drużyną i inkasujemy bardzo ważne trzy "oczka" do ligowej tabeli. Walka o play -off trwa w najlepsze i wszystko jest na wagę złota. Cieszy przede wszystkim pierwszy wygrany wyścig w lidze u siebie, na Smoczyku. Jestem młody i błędy się zdarzały, ale jak już niejednokrotnie podkreślałem, robimy z teamem wszystko by było ich jak najmniej – tak swój występ podsumował Damian Ratajczak.
Odmienne nastroje panowały w szeregach gości. GKM Grudziądz przegrał mecz i drużynie z województwa kujawsko-pomorskiego pozostają dwie szanse, aby obronić się przed spadkiem do eWinner 1. Ligi. W pomeczowej wypowiedzi Krzysztof Kasprzak podkreślał jak ważna jest waga w żużlu – Gospodarze byli zdecydowanie szybsi, widać to na pierwszy rzut oka. Mimo tego, że mam dobre starty refleksowo to na wyjściu już mam spory problem. Nie mogę zrzucić wagi do 60 kilogramów, a oni mają lżej. W 15. biegu wjechałem w środek, ale mimo to Janusz mnie obleciał. Czuję, że to właśnie te 9 kilogramów mniej – oceniał Krzysztof Kasprzak.
Źródło: Inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!