Sprawa Maksyma Drabika nijak nie chce przybliżyć się do jej ostatecznego rozwiązania. Wniosek żużlowca o zgodę na wsteczne wyłączenie dla celów terapeutycznych po raz kolejny został odrzucony. Zawodnik Betard Sparty postanowił zatem odwołać się jeszcze raz – do innej instancji.
Temat ciągnie się za żużlowcem już od września, choć na światło dzienne wyszedł w styczniu. Aktualny mistrz świata juniorów podczas jednej z kontroli antydopingowych w końcówce sezonu 2019 przyznał się do przyjęcia dożylnie nieregulaminowo dużej ilości substancji nawadniających organizm, aby wzmocnić się po przebytej chorobie.
Stąd linia obrony Drabika opiera się na uzyskaniu wstecznej zgody na takie działanie. Już w lutym jego wniosek w tym temacie został odrzucony po raz pierwszy. Zawodnik odwołał się od tej decyzji. Dziś wiemy już, że nic to nie dało, a zarazem, że… do końca sprawy wciąż daleko.
– Komitet TUE negatywnie odrzucił wniosek Maksyma Drabika, w którym żużlowiec prosił o przyznanie mu wstecznej zgodny na dokonanie infuzji dożylnej. Jednak ostateczna decyzja w sprawie żużlowca jeszcze nie może być podjęta, gdyż reprezentujący zawodnika mecenas Łukasz Klimczyk zapowiedział, że będzie się teraz odwoływał do Trybunału Arbitrażowego przy Polskim Komitecie Olimpijskim – mówi dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej, Michał Rynkowski, cytowany m. in. przez wrocławską „Wyborczą”.
Zaznaczmy, że POLADA teoretycznie może podjąć decyzję bez czekania na efekt tego odwołania, ale nie chce tego robić i ryzykować, że Trybunał Arbitrażowy potraktuje zawodnika inaczej. Ponadto żużlowiec nie został automatycznie zawieszony, gdy sprawa wyszła na jaw. W związku z tym, jeżeli tematu nie uda się zamknąć do połowy czerwca, Drabik będzie mógł przystąpić do pierwszych spotkań sezonu 2020.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!