Wielu żużlowców na co dzień zmaga się z rzeszą fanek, które nie tyle, co podziwiają ich jazdę, a to, że są sportowcami. Niejednokrotnie zdarza się, że żużlowcy po zawodach dostają wiadomości w mediach społecznościowych z gratulacjami udanego występu albo z pytaniem o samopoczucie po upadku. Czy dziewczyny, które są na co dzień związane z tym sportem, też postrzegają żużlowców jako ideał mężczyzny? Czy żużlowiec jest dobrym kandydatem na męża? O to zapytałam moje rozmówczynie.
Znasz od środka świat żużla i wiesz, jakie są konsekwencje uprawiania żużla zawodowo. Czy mimo to chciałabyś mieć męża żużlowca? Czy pozwoliłabyś swojemu synowi na rozpoczęcie żużlowej kariery?
Anita Mazur – dziennikarka Eleven Sports: Nie chciałabym mieć męża żużlowca, ale nie wynika to z tego, że co tydzień ryzykowałby życie, ścigając się na motocyklu, a raczej z tego, że prawdopodobnie przez pół roku nie widzielibyśmy się, bo oboje bylibyśmy w rozjazdach. Jeśli natomiast będę miała syna, który będzie chciał spróbować jazdy na żużlu, to akurat będę tą matką, która mu na to pozwoli.
Klaudia Żurawska vel Dziurawiec – ambasadorka PGE Ekstraligi: Jestem przy tym sporcie od kilku lat i zdążyłam zobaczyć, jakie mogą być konsekwencje tego sportu, ale jest też wiele innych dyscyplin które, też niosą za sobą ryzyko. Nawet w codziennym życiu mogą nas spotkać nieoczekiwane momenty, które zmieniają wszystko o 180 stopni. Żużlowiec to też człowiek jak każdy inny, nie miałabym nic przeciwko temu. Dla mnie liczy się to by, robił, to co po prostu lubi. A w kwestii syna to, wychodzę z założenia, że nie można ograniczać dzieciom pasji. Jeśli by go to interesowało i chciały jeździć na żużlu, wspierałabym go w tym i dołożyła wszelkich starań, by mógł spełniać marzenia.
Joanna Krystyna Radosz – felietonistka speedwaynews.pl i pokredzie.pl; autorka prozy o tematyce żużlowej: Mąż żużlowiec to totalnie nie moja bajka. Pomijając fakt, że mam narzeczonego od tylu lat, że nie wyobrażam sobie być z kimkolwiek innym, nie jestem typem kobiety, której potrzebowałby jakikolwiek żużlowiec. Mam ciężki, dominujący charakter i lubię swobodę. Żużlowcy potrzebują raczej spokojnego wsparcia, które będzie czekać w domu i tulić po przegranych zawodach lub świętować po wygranych, a nie ekscentrycznego wulkanu energii. Synowi bym pozwoliła. Gdyby chciał, oczywiście, bo nic na siłę. Wiem, że to potwornie ryzykowny sport i na pewno bym się o niego bała, i może nawet nie mogłabym chodzić na jego mecze, ale gdyby naprawdę to kochał, to cieszyłabym się, że robi to, co jest bliskie jego sercu.
–> SPEEDWAYNEWS PODCAST. ROZMAWIAMY O ŻUŻLU!
Kinga Sylwestrzak – reporterka Canal+: Czy pozwoliłabym swojemu mężowi lub synowi uprawiać żużel? Myślę, że taka sytuacja jest nie na moje nerwy. Uwielbiam żużel za emocje, adrenalinę, walkę na łokcie, więc fakt, iż nie chciałabym, żeby moi najbliżsi uprawiali ten sport, jest bardzo egoistyczny. Bycie w środku sprawia, że wiem, jakie są konsekwencje i jakie mogą być negatywne skutki. Dobrze wiem, czym jest zawodowe uprawianie sportu i wiem, jak to jest się bać o zdrowie bliskich osób. Nie mam tutaj na myśli żużla, a piłkę nożną, aczkolwiek człowiek boi się zawsze. Kiedy widzisz, że ktoś fauluje bliską ci osobę, jesteś wściekła na tego faulującego. Patrzysz, tylko aby twój bliski zszedł jako bohater i na dodatek cały i zdrowy. To nie sprzyja obiektywnym spojrzeniom na sport. Na moje nieszczęście mój najstarszy siostrzeniec coraz częściej powtarza, że jak będzie duży, to zostanie “żużlistą” – pisownia i wymowa oryginalna. Odpowiadam mu, że jeżeli chce zobaczyć ciotkę żywą na własnym weselu, to musi zmienić plany. Nie chciałabym, że poszedł w żużel jako zawodnik, więc swojego dziecka także bym nie puściła. To by mogło spowodować, że tak jak uwielbiam ten sport, tak gdybym miała kogoś, kto ściga się na żużlu, to bym go mogła znienawidzić. Jestem zbyt świadoma tego, z czym żużel się wiąże. W mojej rodzinie był także przypadek śmiertelnego wypadku na torze żużlowym. Andrzej Zarzecki był kuzynem mojej mamy, więc to podejście do żużla tez jest nieco inne.
Aleksandra Rojek – korespondentka speedwaynews.pl: Gdybym poznała kogoś, kto jest żużlowcem i poświęca się temu sportowi w 101%, nie mogłabym mu kazać przestać robić tego, co kocha. Żużel to dla wielu zawodników również praca. Osobiście kieruję się zasadą, że jeśli robi się to, co się kocha, to nie pracuje się ani chwili. To bardzo niebezpiecznym sport, nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejne okrążenie. Wszystko się może wydarzyć. Jednak mimo wszystko, nie miałabym nic przeciwko temu. A co do syna, wolałabym, aby tak ryzykował, jednak nie ograniczałabym go. Jeśli chce i dobrze się w tym czuje, to niech jeździ. U młodych chłopców psychika nie jest jeszcze tak silna, więc może po pierwszym upadku by mu się “odwidziało”.
Magdalena Magdziarz: Mój wykładowca, kiedy dowiedział się, jakim konkretnie dziennikarstwem się zajmuje, poradził mi, bym na męża wybrała sobie właśnie żużlowca. Mimo to raczej nie chciałabym wyjść za osobę, która trenuje ten sport. Wiąże się to z wieloma wyjazdami, licznymi treningami. Żużlowiec w trakcie trwania sezonu ciągle jest w drodze. W jednym dniu jest w jednym mieście, by 24 godziny później być już w kolejnym. Może kiedyś, gdy byłam nastolatką, chciałam mieć za męża żużlowca (śmiech), ale z czasem priorytety się zmieniają. Odpowiadając na drugie pytanie, jeśli tylko moje dziecko wyrażałoby takie zainteresowanie, to myślę, że wspierałabym je w jego dążeniach. W polskim speedway'u jest sporo zawodników, którzy ścigają się dlatego, że to właśnie ich mamy zaraziły ich tym sportem.
Dominika Lipińska – fotografka freelancerka: Tu już kwestia uczuć. Jeśli zakochałabym się w jakimś zawodniku i oboje byśmy chcieli stworzyć związek to jasne, że tak. Życie z żużlowcem to wielkie wyzwanie, ale z miłości podejmuje się i takie. Wymagałoby to wiele poświęcenia i pracy. Trzeba wtedy być świadomym, że mąż miałby dwie miłości. Tę drugą miłość zwaną żużlem trzeba by w pełni zaakceptować i szanować. Nauczyć się tego, że jak mąż wyjeżdża na tor, to tylko to się liczy w tym momencie dla niego. W takiej sytuacji trzeba męża wspierać i nie dopuszczać do sytuacji, w której musiałby wybierać między żoną a swoją pasją. Na drodze takiej miłości pojawia się na pewno wiele wyzwań, ale jeśli jest prawdziwe uczucie, to wszystko da się razem przetrwać i cieszyć tym życiem. A czy pozwoliłabym jeździć synowi na żużlu? Jasne, jeśli taka byłaby jego pasja, jeśli to chciałby robić w życiu to tak. Wiadomo, że uczucia towarzyszące matce w różnych sytuacjach, są burzliwe, ale jeśli byłby szczęśliwy robiąc, to co kocha, to nie mogłabym mu na to nie pozwolić. Pozostałoby mi tylko wspierać i kibicować.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!