Do pierwszych sparingów w sezonie 2025 pozostał niecały miesiąc. Nie dziwne więc, że kibice zaczynają coraz goręcej rozmawiać o żużlu. Rozmawiać i kłócić się, co widać m.in. w Pile. Tym razem problemem jest przebudowany stadion.
Kibice przeciwko stereotypom
Wiele stereotypów o Polakach jest bardzo krzywdzących. Złodzieje, tylko robotnicy fizyczni za miskę ryżu, alkoholicy – to tylko kilka z nich. W ostatnich latach bardzo popularny jest też „polski uśmiech”, polegający zasadniczo na jego braku. Na pierwszy rzut oka jesteśmy smutni, zamyśleni, zimni. A to nieprawda, bo mamy bardzo dużo wspólnego np. z Włochami.
Przede wszystkim mowa o umiejętności pokłócenia się o wszystko. Polityka? Nie ma problemu. Pogoda? Jak najbardziej. Sport? Nie ma najmniejszego problemu. Kiedy tylko trzeba „wymienić się” poglądem na jakąkolwiek sytuację, włącza nam się tryb najbardziej temperamentnych ludów na świecie. Bo nasza racja jest nasza i tyle. Nie ukrywam, czasem to powoduje uśmiech na ustach, a czasem męczy niemiłosiernie.
Dostali stadion, a narzekają
No dobrze, ale co to ma wspólnego z kibicami Polonii Piła? Otóż bardzo wiele. Jak żużlowe środowisko doskonale wie, od roku przebudowywany jest stadion przy ul. Bydgoskiej. Stary „skansen”, czy też „Estadio da Gruz” bardzo potrzebował odświeżenia i je otrzymał. Problem w tym, że nie wszystkim to odświeżenie się podoba, bo niedociągnięć z punktu widzenia kibica jest sporo.
Skończyło się na tym, że pilscy kibice podzielili się na dwie grupy. Tą, która cieszy się z remontu i z tego, że cokolwiek ze stadionem zrobiono oraz drugą, która z kolei uważa, że remont zrobiono na wariata, źle i stadion będzie niemal natychmiast potrzebował wielkich poprawek. A walka obu obozów to nieprawdopodobne kino, które postaram się przybliżyć.
O co chodzi ze stadionem w Pile?
Przejdźmy do tego, co najważniejsze. O co chodzi ze stadionem w Pile? Dlaczego bardzo duża kibiców jest z niego niezadowolona? Zacznijmy, a jakże, od początku. Projekt nowego obiektu pojawiał się w politycznych potyczkach od wielu, wielu lat. Mówiło się o przebudowie bryły, zmianie oświetlenia, nagłośnieniu starszym od połowy kibiców, czy też konieczności zrobienia z niego stadionu wielofunkcyjnego. Poważne prace projektowe rozpoczęły się na początku obecnej dekady, gdy do gry wszedł Grzegorz Piechowiak – działacz polityczny z dużymi możliwościami za poprzedniej władzy. Udało mu się m.in. załatwić środki z Polskiego Ładu na przebudowę pilskiego stadionu.
Plany były wielkie. Kompletne odświeżenie trybun, gruntowna przebudowa toru, by w środku mieściło się boisko piłkarskie, zmiany w parku maszyn i tym podobne. Początkowo fundusze załatwione przez Piechowiaka miały na to wystarczyć, ale doskonale wiemy, co stało się w 2022 roku i jak bardzo ceny m.in. materiałów budowlanych wystrzeliły w kosmos. Rządowe pieniądze jednak trzeba było wykorzystać, więc zdecydowano się na przebudowę na miarę budżetu.
No i tutaj zaczyna się prawdziwe kino. Stadion jest już niemal całkowicie przebudowany, nie licząc parku maszyn (ma to być kolejna inwestycja). Wymieniono oświetlenie, nagłośnienie, tor przebudowano już wcześniej, gdy Polonia Piła wracała do ligowych rozgrywek pod batutą duetu Sikorski – Dołomisiewicz. To jednak, jak tę przebudowę przeprowadzono spędza sen z powiek wielu kibiców, którzy nie szczędzą gorzkich słów zarówno wobec projektanta, firmy ARCHI-GRAF Janusz Kiciński & Roman Szumny, jak i wykonawcy, Zakładu Produkcyjno-Handlowo-Usługowego Sławomir Lisiewicz.
Zmniejszyli stadion o połowę?
Zacznijmy od najłatwiejszego, czyli trybun. Obecnie wyglądają dużo ładniej, to prawda. Ich pojemność jest jednak znacznie mniejsza, niż przed przebudową. Miejsc siedzących jest, według oficjalnych informacji, 3830. Niestety liczba ta nie robi na nikim wrażenia, bo nawet na rozgrywki 2 ligi w Pile potrafi na stadion przyjść ponad 4000 kibiców. Nijak się to ma też do frekwencji na meczach I ligi przed niespełna dekadą. Dla przykładu, w 2016 roku na pilski stadion średnio przychodziło prawie 6200 widzów. Na finale IMP z kolei, według informacji nieoficjalnych, obiekt przy bydgoskiej odwiedziło około 8000 kibiców. Nowa pojemność jest więc, no cóż, niezadowalająca.
Problemem jest też samo wykonanie trybun. O ile prosta startowa wyglądać będzie całkiem podobnie, o tyle duża trybuna na przeciwległej prostej oraz pierwszy łuk, według niezadowolonych, wołają o pomstę do nieba. Zacznijmy od wirażu, gdzie z połowy trybun praktycznie zrezygnowano. Wcześniej wielkość sektorów na pierwszym łuku była identyczna z prostą startową. Teraz zostały tam zaledwie cztery rzędy krzesełek. Tak, cztery rzędy, o jeden więcej niż na 2 łuku w Krośnie. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Cóż, projekt był na bieżąco okrajany z kolejnych rozwiązań, by ograniczyć koszty. Jednym z nich było wydłużenie toru, by w jego środku zmieściło się pełnowymiarowe boisko piłkarskie. Przy takim planie, miało to sens, ale teraz wygląda karykaturalnie.
Jeśli chodzi o „dużą” trybunę na przeciwległej prostej, wyraźnie ją obniżono. Już w trakcie prac modernizacyjnych mówiono, że przez to dolne rzędy nie będą nadawały się do użytku. W związku z tym podjęto decyzję o ich wykluczeniu, ale to… i tak niewiele dało. Z dolnych siedzisk widać będzie jedynie bandę, kaski zawodników i reklamy na murawie, choć też trzeba zauważyć, że zwolennicy obecnego projektu nie uważają tego za wielki problem. W końcu kto na żużlowym stadionie siada najniżej, jak się da? I tu też trzeba im przyznać rację.
Oświetlenie gotowe, ale czy na pewno?
Drugim, niezwykle ważnym punktem przebudowy jest wymiana oświetlenia. Poprzednie pamiętało dawne, piękne czasy rozkwitu pilskiego speedwaya. Jego modernizacja pochłonęłaby masę pieniędzy, a i też stadion w Pile był jednym z ostatnich, na którym słupy oświetleniowe bardzo przeszkadzają w oglądaniu rywalizacji. Starych masztów się więc pozbyto i postawiono nowe, za trybunami. Są ładne i funkcjonalne, to prawda. Na ten moment jednak… nie spełniają ekstraligowych wymogów licencyjnych. Obecna moc lamp to 900 luxów, podczas gdy Speedway Ekstraliga wymaga oświetlenia o mocy 1800 luxów.
W tym miejscu pojawiają się zwolennicy przebudowy z mocnym argumentem – oświetlenie można poprawić. Na ten moment Polonia Piła nie potrzebuje ekstraligowych lamp. Ważne, że są nowe, potężne maszty, do których dodatkowe światła można w każdym momencie dodać. Przeciwnicy przebudowy są z kolei po drugiej stronie – skoro wydano ogromne pieniądze na jupitery, dlaczego nie zrobiono ich raz, a porządnie? I koło kłótni toczy się w najlepsze.
Wielka wojna dwóch plemion. Stadion podzielił kibiców
Problematykę już znamy. O co więc chodzi o wojną plemion o nowy-stary stadion? Kłótnia kibiców ma niemal wszystkie punkty charakterystyczne typowej dla Polski batalii politycznej. Jedni są dumni, mówią, że jest dobrze. Drudzy narzekają, że zrobiono prowizorkę, która i tak za moment będzie wymagać wielkiego dofinansowania. I koło się toczy w najlepsze.
Sam temat polityczny także jest tu obecny. W końcu pieniądze na przebudowę stadionu załatwił doświadczony i zasłużony działacz PiS. Samą budowę nadzoruje z kolei rządzący Piłą od lat magistrat pod rządami PO. Nie trudno więc trafić od razu do jednego z worków, bo jesteś albo z nami, albo przeciwko nam.
Od kilku lat w mediach społecznościowych funkcjonuje grupowy czat kibiców Polonii, liczący kilkuset członków. To, co dzieje się na nim w temacie stadionu zasługuje na książkę albo serial Netflixa. Nie ma dnia, kiedy któraś ze stron nie atakowałaby drugiej. Ba, sami zainteresowani chodzą na przebudowywany stadion, robią zdjęcia z miejsc, o które akurat trwa kłótnia, by udowodnić swoje racje. Z kolei „przeciwnicy” natychmiast wykorzystują te same zdjęcia, by udowodnić, że ma rację. Co więcej, wycieczki personalne czy zarzuty dotyczące współpracy np. z urzędem miasta zdążyły już spowszednieć. Uprzedzam zainteresowanych – jeśli chcesz sprawdzić wspomniany czat osobiście, uzbrój się w mocne nerwy oraz kilogram dobrego popcornu.
Miał być piękny stadion miejski, wyszedł półśrodek
Nie byłbym sobą, gdybym na koniec nie dodał czegoś od siebie. Stadion w Pile na pewno wypiękniał i to fakt niezaprzeczalny. Mam jednak wrażenie, że sam wygląd na zdjęciach to jedynie piękny makijaż Quasimodo. Niedociągnięć, nieporozumień czy decyzji mocno nietrafionych jest zbyt wiele, by przejść obok nich obojętnie.
Co najważniejsze, obecny stadion nie będzie miał niemal nic wspólnego ze wstępnym projektem. Pierwotnym pomysłem było stworzenie wielofunkcyjnego obiektu, spełniającego wszystkie wymogi licencyjne. I nie mówimy tu tylko o PGE Ekstralidze, ale i PKO Ekstraklasie. Przy bydgoskiej zadomowić się mieli także piłkarze. Obecnie KP Piła gra co prawda w V lidze, ale organizacyjnie i sportowo zaczyna pukać coraz wyżej.
Na przeszkodzie realizacji pełnego projektu stanęły pieniądze. Jedyną ofertę przedstawił Budimex, który wycenił wszystko na ponad 40 milionów złotych. Zaczęło się więc szycie. Szycie, ale trochę bez głowy. Wyrzucając z planu prac kolejne podpunkty, zrobiono niby wszystko, ale i jednocześnie nic. Trybuny są? Są. Oświetlenie jest? Jest. Nagłośnienie jest? Jest. Problem w tym, że trybuny są za małe i zbudowane na starych wałach, co praktycznie wyłącza możliwość rozbudowy czy nawet poważniej przebudowy. Oświetlenie postawiono, ale na ten moment za słabe, co w przyszłości będzie kosztować. No i co w mojej opinii kluczowe, stadion miejski pozostał obiektem użytkowym tylko dla jednej drużyny w mieście – tej żużlowej. Nie o to chodziło.
W całym zamieszaniu jest też kilka kwestii, o których za dużo się nie mówi, bo i też mało kto zwrócił na to uwagę. Jeden z kibiców zwrócił mi uwagę, że przejście na koronie stadionu na 1 łuku jest znacznie węższe, niż było do tej pory. To oznacza problemy dla telewizji. Do tej pory, kamera ustawiona na wejściu w 1 łuk stała właśnie w przejściu, ale blokując go maksymalnie w połowie. Teraz może być z tym problem. Jeśli chodzi o stadionowe kołowrotki, będą one zdecydowanie bliżej trybun, niż stara, wysłużona brama. Dla samych kibiców problem to nie jest, ale niemal całkowicie pozbyto się placu funkcjonującego do tej pory jako parking dla busów zawodników. Czy będzie to problem? Nie wiem, choć się domyślam.
Reasumując, niby zrobiono wszystko, ale nic porządnie. Każdy aspekt nowego stadionu, prędzej czy później, będzie potrzebował niemałego dofinansowania. Jako aktywny obserwator zdecydowanie wolałbym, by odpuszczono całą część projektu, by inną zrobić „ino roz”. Na ten moment, według oficjalnych informacji, remont kosztował niespełna 23 miliony złotych. Według informacji nieoficjalnych, kwota ta dochodzi do 30 milionów. Dlaczego więc nie zrezygnowano np. z drogiego oświetlenia, by na 1 łuku postawić trybunę od zera, niczym w Krośnie? Na południu kosztowała ona 16 milionów złotych. To pozwoliłoby rozwiązać problem trybun na dłuższy czas. Idąc w drugą stronę, dlaczego nie wybrano opcji oszczędnościowej z trybunami, wymieniając jedynie siedziska i pozbywając się na dobre ławek, by jednocześnie raz a porządnie przygotować oświetlenie? Wątpię, byśmy kiedykolwiek uzyskali odpowiedzi na te pytania. Tym bardziej, że jedno z plemion obecne działania wspiera całym sercem.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!