W niedzielę kibice ROW-u Rybnik mieli podwójne powody do zadowolenia. Nie dość, że ich drużyna pewnie wygrała w meczu ćwierćfinałowym, to jeszcze poznali nazwisko pierwszego zawodnika na przyszły sezon.
Jeszcze na prezentacji mikrofon otrzymał Patrick Hansen, czyli tegoroczny kapitan zespołu z Górnego Śląska. Niestety… on nie zadziałał, a słowa o przedłużeniu kontraktu wypowiedział spiker zawodów. Nasz portal o przedłużeniu współpracy informował jeszcze w lipcu. Chęci były z obu stron, wobec czego decyzja Duńczyka była dość prosta. W Rybniku wszystko mu się podoba i cieszy się z pozostania.
– Przed podjęciem każdej decyzji trzeba pogadać. Ale ogólnie już od dawna były chęci z obu stron, więc bardzo się cieszę, że się dogadaliśmy i jest fajnie. Dzisiaj też był wynik, co można powiedzieć nam spasowało. Gorzej by było jakby nie robił punktów – powiedział zadowolony Duńczyk.
Musi dalej pracować
W niedzielne popołudnie Patrick Hansen po raz kolejny był bardzo blisko kompletu punktów. Tym razem jednak dwukrotnie musiał uznać wyższość Grzegorza Walaska. W dotychczasowej karierze w Polsce tylko raz mógł się cieszyć z małego kompletu (8+4 w 2021). Duńczyk zwraca uwagę, że to tylko jego wina i musi się jeszcze sporo uczyć, by pojechać perfekcyjne zawody.
– Było blisko kompletu, ale myślę, że to moja wina. Muszę się jeszcze uczyć. Dużo rozmawiam z mechanikami, ale czasami czujesz się bardzo dobrze, a potem jednak coś się zmieni. Więc musimy się jeszcze uczyć jak dogadywać się z motocyklem i warunkami na torze. Sprzęt jak widać jest bardzo szybki, ale ja muszę się jeszcze uczyć, tym bardziej, ze starty nie są najlepsze – dodał Hansen.
25-latek zwrócił też uwagę, że na torze jest ciężkim rywalem do minięcia. Duńczyk jest bowiem dość ofensywnie jeżdżącym zawodnikiem, który wykorzysta najmniejszy błąd swojego oponenta. Dodatkowo myśli i na bieżąco reaguje na aktualne wydarzenia na torze. To wszystko czyni go świetnym zawodnikiem, który szybko się odbudował po jednorocznej przygodzie z PGE Ekstraligą.
– Miałem też taki jeden dobry start, ale w pierwszy łuk wjechałem piką i wygrałem. No ale faktycznie jest za dużo różnicy jeśli chodzi o te starty i muszę je poprawić, bo jak jestem z przodu to nikt mnie raczej nie dogoni – skwitował nasz rozmówca.
W Rybniku podeszli ze spokojem
Zakończenie rundy zasadniczej w wykonaniu ROW-u Rybnik nie było najlepsze. Po domowej porażce właśnie z ostrowianami udali się bowiem do Zielonej Góry, gdzie dostali srogi łomot. Od tego momentu mieli tydzień czasu by zapomnieć i ze spokojem podejść do play-offów. To się udało. Duńczyk opowiedział o tym dość ciężkim dla całej drużyny okresie pomiędzy kolejnymi meczami.
– Ja mogę tylko gadać za siebie no i trochę prezesa, bo dużo rozmawialiśmy w tym tygodniu, jak robiliśmy plan. U nas jest duży spokój i wydaje mi się chłopaki też wiedzą, że taki jest po prostu żużel. Zielona Góra to trudny teren gdzie szybko można się pomylić. Ja akurat coś tam znalazłem, więc znalazłem pozytywy po tym meczu. Ale wiadomo, że musimy budować dobrą formę, bo chcemy jechać w finale. Tam się prawdopodobnie znowu z nimi spotkamy – wytłumaczył Patrick Hansen.
Przed meczem z Ostrovią odbyły się trzy dni treningów i każdy mógł wybrać dogodny dla siebie termin. W przeciwieństwie też do pierwszego starcia tych ekip tor był jednak taki sam jak podczas sesji i zawodnikom udało się idealnie dopasować. Imponowali bowiem nie tylko momentem startowym, ale także i jazdą na dystansie.
– Były trzy dni treningów, więc wszyscy mogli wybierać, kto ile chciał jeździć. Duże brawa należą się też dla toromistrzów, trenera oraz prezesa, bo tor był powtarzalny na treningach i meczu. Mieliśmy też spotkanie, gdzie wszyscy wspólnie siedzieliśmy, pogadaliśmy o przygotowaniu toru i udało nam się znaleźć wspólny język – zaznaczył w rozmowie z naszym portalem.
„Ostrovia jest mocną drużyną”
Wydawać się może, że taka nawierzchnia jest stworzona pod zawodników ROW-u Rybnik. Jedynym zawodnikiem, który na pierwszy rzut oka się na niej męczył był Matej Žagar, który świetnie wychodził spod taśmy, lecz później był za wolny, by chociażby się wybronić na drugim miejscu. Jak powiedział nam kapitan zielono-czarnych będą w dalszym ciągu celować w taki tor jak podczas meczu z Ostrovią.
– Niektórzy zawodnicy jak zrobi się trochę chłodniej, będą chcieli, żeby było bardziej przyczepnie niż twardo. Dla mnie to jednak bez różnicy, w kolejnych meczach będziemy celować ponownie w taki sam tor, jaki mieliśmy – zaznaczył.
Już w sobotę odbędzie się mecz rewanżowy w Ostrowie Wielkopolskim. Rybniczanie przystąpią do niego z dwunastoma punktami przewagi, lecz 25-latek nie popada w hurraoptymizm. Zwrócił uwagę na swój poprzedni sezon, ale i pochwalił juniorów ROW-u, którzy zdołali pokonać dwójkę rywali. Trzyma kciuki też, by to dało im pozytywnego kopa do dalszej pracy.
– No właśnie nie wiem, czy jest to dobra przewaga. To niby aż dwanaście punktów, ale ja pamiętam, jak rok temu wygraliśmy z dwunastoma punktami w Gorzowie, a później przegraliśmy w Lublinie, więc nic nie jest pewne. Musimy się jeszcze skupić, bo Ostrów jest mocny u siebie. Dzisiaj na całe szczęście się nie myliliśmy. Nasi juniorzy też zrobili parę punktów, które były kluczowe, więc oby tak dalej – powiedział na zakończenie kapitan ROW-u Rybnik, Patrick Hansen.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!