Kacper Pludra był jednym z liderów ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz podczas piątkowego meczu w Lesznie. Dla wychowanka Unii był to powrót do macierzy, któremu towarzyszyły dodatkowe emocje.
Po dwóch wyścigach meczu w Lesznie, kibice na Stadionie im. Alfreda Smoczyka przecierali oczy ze zdumienia. Goście z Grudziądza prowadzili 10:2 i spory udział miał w tym Kacper Pludra. Niespełna 20-letni żużlowiec pewnie triumfował w biegu juniorskim i z dobrej strony pokazał się także w kilku kolejnych wyścigach. Pokonał m.in. Jasona Doyle’a. Ostatecznie zapisał przy swoim nazwisku 8 punktów i bonus, pomagając w zdobyciu bonusa i zaliczając bardzo dobry powrót do Leszna.
Dla Pludry był to pierwszy występ na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w roli zawodnika drużyny przeciwnej. – Wróciłem do mojego macierzystego klubu, właściwie jedynego przed transferem do Grudziądza. W Lesznie się wychowywałem i zaczynałem zabawę ze speedwayem – wspominał po spotkaniu zawodnik ZOOLeszcz GKM-u. – Starałem się podejść do tego meczu, jak do każdego innego, ale sentyment pozostał i jest zawsze, gdy pojawiam się na „Smoku”. Ja przyjechałem po prostu zrobić swoją robotę – dodał Pludra.
Wychowanek Unii nie był jedynym zawodnikiem GKM-u z leszczyńską przeszłością w barwach gości. Spora część zespołu zaczynała swoją karierę właśnie na „Smoku”. Krzysztof Kasprzak w piątkowym meczu był najlepszym z grudziądzan, także Przemysław Pawlicki dużą część kariery spędził przy Strzeleckiej. – Czasem żartujemy, że Grudziądz to w połowie Leszno. Przyjechaliśmy na Smoczyka i pokazaliśmy, że umiemy tutaj dobrze jeździć – mówił uśmiechnięty i zadowolony ze swojego występu Kacper Pludra.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!