Treningiem punktowanym w Częstochowie ekipa Zdunek Wybrzeża Gdańsk zakończyła przygotowania do ligowej inauguracji. O wszystkich trzech sparingach, meczu wyjazdowym do Gniezna i powrocie do Ekstraligi rozmawialiśmy z Kacprem Gomólskim.
Podopieczni Mirosława Berlińskiego odjechali trzy treningi punktowane. Kacper Gomólski w każdym z nich na torze prezentował się trzykrotnie, wobec czego ma przejechanych dziewięć wyścigów, w których zdobył 23 na 27 możliwych punktów. Oglądał on plecy tylko: Mateja Žagara, Adriana Miedzińskiego, Andreasa Jonssona oraz Oskara Bobera. Czy czuje się przygotowany do ligowej inauguracji oraz czy fakt, że będzie startował na doskonale znanym mu torze to plus tego wyjazdu? Oraz czy po zaliczeniu dobrego sezonu chciałby wrócić do PGE Ekstraligi?
Konrad Cinkowski, speedwaynews.pl: Za Wami sporo jazdy w ramach treningów punktowanych. Podsumowując te wszystkie występy, chyba można z optymizmem rozmawiać o twojej przedligowej dyspozycji?
Kacper Gomólski, żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Zgadza się, obecnie jest całkiem nieźle. Trzy sparingi odjechaliśmy na różnych silnikach i przed meczem ligowym mam w czym wybierać. Szkoda, że środowy sparing został odwołany, ponieważ udałoby się sprawdzić jeszcze jeden silnik, który czeka na jazdę. Cieszy mnie jednak, że mam trzy jednostki, z których coś będzie do wybrania.
– Mówisz o trzech silnikach, zatem wiesz już, na którym z nich się skupiać, czy dopiero teraz zaczną się testy generalne podczas treningów w Gdańsku?
– Wydaje mi się, że to, co mam, jest w porządku. Trzy sparingi wyszły mi na nich naprawdę dobrze, więc raczej wybór padnie na wszystkie. Zasadniczo zawsze gdzieś szukam w tym swoim pierwszym biegu, w którym to nie mogę wygrać. Później zmieniamy i jest lepiej, więc nie obrażę się, jeśli w Gnieźnie też będzie udanie. Jestem pełen optymizmu, silniki jadą szybko, a ja im nieco pomagam.
– Wielu spodziewa się po Tobie bardzo udanego występu, bowiem będziesz ścigał się na macierzystym torze. Czy fakt, że wracasz do Gniezna w jakimś stopniu może pomóc, czy właśnie może to zadziałać wręcz odwrotnie?
– Gnieźnieńskie „kąty” znam na pewno, bo tego się nie zapomina. W ubiegłym roku miałem okazję jeździć w Gnieźnie i nigdy nie było tam problemu. W tym roku przyjeżdżam jednak z drużyną Wybrzeża i będę traktowany jak rywal, więc wszystko na spokojnie. Jeżdżę tyle lat poza macierzystym klubem, że nie czuję w związku z tym żadnej presji. Lubię tutaj się ścigać, byleby się jednak niepotrzebnie nie podniecać i zrobić swoje, a będzie z pewnością dobrze.
– W chwili obecnej macie tę żelazną piątkę w ligowym składzie, bowiem kontuzjowany został Jacob Thorssell. W jakimś stopniu uraz Jacoba wpłynął na Was jako drużynę?
– Kuba chciałby już do nas wrócić i jeździć. Zdarzył się jednak niemiły incydent, ale wiesz… równie dobrze można iść po schodach i się przewrócić. To jest wkalkulowane w życie, ale wierzymy, że Jacob wróci do nas jak najszybciej to możliwe. Był kontraktowany jako jeden z liderów, więc na pewno czekamy. Po sparingach trzeba jednak przyznać, że będzie mu ciężko, bowiem jedziemy dosyć dobrze i równo, więc trener Berliński będzie miał z pewnością spory ból głowy.
– Załóżmy, że notujesz bardzo dobry sezon i jesteś w pierwszej dziesiątce ligowych statystyk w Nice 1. Lidze Żużlowej. Po sezonie jesteś w stanie rozpatrzyć ekstraligowe oferty czy jednak chcesz nabrać większej stabilizacji na pierwszoligowych torach?
– Skupiam się na tym, aby pojechać kilka dobrych sezonów w pierwszej lidze. Nie chcę mieć jednorazowej przygody z Ekstraligą, a chcę pojeździć dobrze na jej zapleczu przez kilka lat, a później rozważyć ewentualny powrót. Teraz jednak nie ma sensu tak daleko patrzeć w przyszłość, a skupiać się na tym, co teraz przed nami. Będę pracował osobiście oraz z teamem, aby z każdymi zawodami było lepiej i by wyciągać wnioski na przyszłość.
– 30 kwietnia w Gnieźnie wystartujecie w finale Mistrzostw Par Klubowych I Ligi. Co sądzisz o pomyśle powołania takich rozgrywek do życia i o tym, iż będą to eliminacje do Mistrzostw Polski Par Klubowych?
– Słyszałem o tych zawodach. Fajnie, że mamy dodatkowe imprezy w zamian za to, że odpadły nam dwa mecze ligowe. Im więcej jazdy w kalendarzu, tym lepiej. O tym, że to eliminacje do Mistrzostw Polski Par Klubowych to zasadniczo nie wiedziałem, sądziłem, że to jednorazowa impreza dla pierwszoligowców. Myślę, że inicjatywa jest jednak fajna, a nasza krajowa formacja sprawia, że możemy powalczyć o sukces.
– Na koniec chciałbym zapytać o sytuację sportową twojego brata. Podpisał on kontrakt w jednym z drugoligowych klubów, ale na torze póki co próżno go szukać. Ciągnie go jeszcze do żużla czy raczej skłania się ku temu, aby dać sobie spokój z jazdą w lewo?
– Ma kontrakt w klubie z Krakowa, ale od początku sezonu pracuje u młodego Szweda, Alexandra Woentina. Jest on od kilkunastu dni w Polsce, miałem okazję go poznać i to bardzo sympatyczny młody chłopak. Na razie brat skupia się na tym, aby mu pomóc – mechanikuje u niego, podpowiada i służy pomocą, bowiem przejechał nieco więcej sezonów od niego. Alex to jednak – z tego co słyszałem – jedna z większych nadziei w Szwecji i oby robił swoje, skupiał się na dobrej jeździe. Ja go widziałem raz w Gdańsku i ma naprawdę fajną sylwetkę, interesująco się zapowiada ta jego kariera i życzę mu powodzenia. Myślę, że za kilka lat nazwisko Woentin w Polsce będzie bardzo wiele znaczyło.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!