Włókniarz Częstochowa we wtorkowy wieczór wygrał po raz pierwszy w sezonie. Do zwycięstwa przyczynili się miejscowi juniorzy.
Krono-Plast Włókniarz i jego kibice mogą odetchnąć z ulgą. W zaległym spotkaniu z KS Apatorem Toruń częstochowianie wygrali po raz pierwszy w sezonie. Goście od początku tracili kilka punktów do biało-zielonych, ale dopiero w wyścigach nominowanych „Lwy” powiększyły przewagę i finalnie wygrali dziesięcioma oczkami. Do zwycięstwa cenne punkty dołożyli miejscowi juniorzy. Wyścig młodzieżowy wygrali 5:1 oraz zarówno Kacper Halkiewicz, jak i Kajetan Kupiec pokonywali swoich rówieśników w bezpośrednich pojedynkach. – Z biegu juniorskiego jestem bardzo zadowolony, ale z następnych dwóch biegów już mniej. W wyścigu czwartym wyprzedziłem Krzyśka Lewandowskiego. Cieszę się bo dobrze wyszedł mi ten manewr, ale chciałem gonić jeszcze Pawła Przedpełskiego, a nie tylko bronić pozycji – ambitnie przyznał Kacper Halkiewicz.
Powoli widać efekty
Problemem 17-latka ciągle są starty. W porównaniu do zeszłego sezonu widoczna jest poprawa, lecz wciąż wychowanek Włókniarza musi pracować nad tym elementem żużlowego rzemiosła. Sam zawodnik wie, że nie jest jeszcze perfekcyjnie, natomiast czuje progres. – Tak, to prawda, że wciąż słabo startuję, ale już widzę poprawę, choćby porównując miesiąc do miesiąca. Fajnie, że idziemy w dobrą stronę i cieszę się, że widać efekty tej pracy – dodał podopieczny Janusza Ślączki i Sebastiana Ułamka.
Młodzieżowiec gospodarzy skomentował także przygotowanie toru podczas wtorkowego spotkania. Przyznał, że oba łuki inaczej się zachowywały i trzeba było mądrze obierać ścieżki. 17-latek lubi wykorzystać odsypaną nawierzchnię pod samą bandą i mógł zaprezentować swoje umiejętności choćby podczas walki z Krzysztofem Lewandowskim, kiedy to w efektownym stylu wyprzedził rywala z Torunia. – Szeroka na drugim łuku pozwala bardzo fajnie się napędzić, ale pierwszy łuk był niestety trochę gorszy. Może nie w moim wykonaniu, bo wydaje mi się, że ja właśnie tam się najbardziej napędziłem, ale było ciężko utrzymać się tam na motocyklu – wyjaśnił junior „Lwów”.
Zbyt dużo startów dla młodych zawodników?
Kacper Halkiewicz z każdym tygodniem rozkręcał się i po słabym początku sezonu notował już bardzo dobre występy w U24 Ekstralidze czy Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów. W poniedziałek wygrał także rozgrywany w Łodzi Turniej Zaplecza Kadry Juniorów. Te wyniki przekładały się również na formę w PGE Ekstralidze, głównie na domowym obiekcie biało zielonych. 17-latek zwraca jednak uwagę, że tych startów zrobiło się ostatnio bardzo dużo i odczuwa zmęczenie. – Uważam, że przeciwko Apatorowi zrobiłem swoje minimum. Teraz już wchodzę na wysokie obroty. Z racji, że mam teraz naprawdę dużą liczbę zawodów to czuję, że łapię ten rytm jazdy. Jednak ostatnio zrobiło się trochę za dużo startów i powoli czuję zmęczenie – wyjaśnił wychowanek Włókniarza.
Niestety kilkanaście godzin po rozmowie, Halkiewicz zanotował upadek podczas Finału Srebrnego Kasku. 17-latek upadł nieatakowany i wyglądało to faktycznie jakby brakowało mu sił, aby utrzymać motocykl podczas składania się w łuk na grudziądzkim owalu. Skutki upadki okazały się poważne. Kacper złamał obojczyk i niezależnie czy tego chce, czy nie, czeka go przerwa w startach. Czy to sygnał ostrzegawczy dla innych, młodych zawodników? Być może nieraz należy odpuścić zawody, aby nie ryzykować skutkami takimi, którymi zakończył się upadek Halkiewicza. Z pewnością rezygnacja z jednej imprezy może wpłynąć dużo pozytywnej niż ryzykowanie zdrowiem i niechęcią do dalszych startów.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!