Jedynym reprezentantem Australii, który startował w sobotniej rundzie kwalifikacyjnej do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Krakowie był Jordan Stewart. Zawodnik miejscowej Wandy, po słabszym początku, ostatecznie na swoim koncie zgromadził 10 punktów.
Nie pozwoliło mu to zająć miejsca w czołowej czwórce, rywale byli bowiem tego dnia lepiej dysponowani. Z pewnością jednak szóste miejsce ujmy nie przynosi. Dodatkowo 10 „oczek” to najwyższa zdobycz reprezentanta tego kraju we wszystkich rundach, pojawił się zatem cień nadziei na jedną z „dzikich kart”, przyznanych przez organizatorów. – Rozpocząłem te zawody dosyć wolno. Popełniłem kilka błędów w pierwszych dwóch biegach. Zostawiłem sporo miejsca i Patrick Hansen wyprzedził mnie w inauguracyjnym wyścigu. Kilka punktów zdecydowanie uciekło mi na początku zawodów. Zawsze staram się z całych sił. Nadal zostało kilka miejsc dla „dzikich kart”. Mam nadzieję, że jedną przyznają właśnie mnie, z tym nigdy nie wiadomo. Tak, czy inaczej wiem, że dałem z siebie 110% i nie mogę narzekać. Nie mogę powiedzieć, że uda się w kolejnym roku, ponieważ nie będę miał już szansy – jestem „za stary”. Jest, jak jest – komentował swój występ w Krakowie, Jordan Stewart.
Biorąc pod uwagę opady deszczu, które nawiedziły dawną stolicę Polaków od wtorku do piątku przed zawodami, tor udało się przygotować bardzo dobrze. W czasie całych zawodów odnotowano tylko jeden upadek, przy próbie ataku po szerokiej. – Wcześniej ten tor przyjął sporą ilość wody, jednak chłopaki od jego przygotowania wykonali naprawdę dobrą robotę. Czapki z głów przed nimi, udało się odjechać te zawody. Kilkukrotnie odwoływano treningi z powodu pogody, do tej pory byłem tylko na jednym. Ostatecznie wszystkim się to opłaciło. Byłem zadowolony z toru. To jednak były dopiero moje pierwsze zawody w tym miejscu. 10 punktów w debiucie na tym owalu to dobry wynik. Jestem nieco rozczarowany brakiem awansu, jednak teraz więcej już nie mogę zrobić – dodał.
Po opadach i dobrym przygotowaniu nawierzchnia nie stanowiła problemów, zarówno dla naszego rozmówcy, jak i pozostałych rywali. Prezentowała się ona znacznie poprawniej niż ta, którą Stewart zastał tu uprzednio na treningu. – Tym razem warunki torowe były zdecydowanie lepsze. Jeździłem tu wcześniej tylko raz, kilka tygodni wcześniej. Teraz nawierzchnia była znacznie lepsza. Miałem nowy silnik, prawdopodobnie nie powinienem na nim startować bezpośrednio w tych kwalifikacjach mistrzostw świata do lat 21. Cieszę się z niego, jednak trochę zajęło mi odpowiednie dopasowanie ustawień. Jak pokazały moje biegi, na końcu było już znacznie lepiej. Prawdopodobnie, gdybym zaczynał na tych ustawieniach, moje postawa byłaby inna.
Rozmowa została przeprowadzona bezpośrednio po rundzie kwalifikacyjnej IMŚJ. Dzień później Australijczyka czekał mecz w Bydgoszczy z tamtejszą ZOOleszcz Polonią. Jeśli chodzi jednak o występy na krakowskim owalu, 10 punktów w debiucie to sygnał, że na tego młodego zawodnika prawdopodobnie warto stawiać. – Wcześniej byłem powołany chyba na jedno domowe spotkanie z Rawiczem, które przełożono. Teraz mam mecz w Bydgoszczy, to nowy dzień. Oczywiście chciałbym być powoływany na mecze domowe, ale to zależy od włodarzy klubu. Jestem gotowy każdego tygodnia, jeśli mnie tylko powołają i wszystko będzie dobrze przebiegać, jeśli chodzi o płatności, to chcę jechać – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Jordan Stewart.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!