– Proszę nie słuchać opinii sprzed dziesięciu-piętnastu lat. Żużel zmienił się diametralnie – powiedział Rafał Trojanowski w wywiadzie podczas Rezerwowego Programu Żużlowego w telewizji nsport+.
– To sport profesjonalny. Czas meczu bardzo się skrócił. Jest telewizja, motocykl musi wyjechać czysty, każda reklama musi być widoczna. Za moich czasów motocykle ważyły co najmniej 82 kilo, dzisiaj wszystkie części są odciążane i często mnóstwo rzeczy pęka. Jednemu mechanikowi bardzo ciężko będzie przygotować motocykl i jeszcze zdążyć przepatrzyć wszystkie drobiazgi.
Trojanowski, były żużlowiec, który obecnie współpracuje z Wiktorem Lampartem, odniósł się do ograniczenia do jednego mechanika na zawodnika podczas tegorocznych meczów PGE Ekstraligi.
– W ubiegłym sezonie podstawialiśmy na pole przedstartowe drugi motocykl, a mechanicy przygotowywali ten na tor. Gdyby znaleźli usterkę, z braku czasu musielibyśmy skorzystać z dodatkowego motocykla. Jeżeli mecze będą w takim tempie jak do tej pory, jeden mechanik nie ma szansy przygotować motocykla. Mechanicy mają problem nawet w przypadku zbyt ciasnego czy luźnego łańcuszka sprzęgłowego, dotąd zdążali na ostatnią chwilę, więc nie wyobrażam sobie, jak to będzie wyglądało, kiedy będzie jeden mechanik – opowiadał Trojanowski. – W tamtym sezonie w Grudziądzu, na szczęście na młodzieżówce, gdzie przerwy są dość długie, pękła nam blacha przedniego widelca. Zauważyliśmy to w ostatniej chwili. Gdyby Wiktor wyjechał na takim motocyklu, byłaby katastrofa.
Współprowadzący program Mirosław Jabłoński dodał, że podobne usterki mogą prowadzić do kontuzji zagrażających nie tylko zdrowiu, ale i życiu.
W podobnym tonie wypowiadał się Dariusz Sajdak, wcześniej mechanik między innymi Jasona Crumpa oraz Tony'ego Rickardssona. Sajdak obecnie współpracuje z Grigorijem Łagutą i w sezonie 2019 był jedynym mechanikiem w teamie Rosjanina.
– Za mną stoi doświadczenie – przyznał Sajdak, odpowiadając na pytanie, czy jeden mechanik wystarczy. – Zaczynałem, pracując sam, potem było nas kilku, a teraz znowu jestem sam. Ale i tak dostrzegam problem. Nigdy nie jestem w stanie bez problemu zdążyć z dwoma motocyklami, nanosić zmiany równolegle w dwóch maszynach, a to w Ekstralidze jest wymagane. W ubiegłym sezonie działałem sam i zazwyczaj dawałem sobie radę, ale pomoc była mile widziana, zwłaszcza pod koniec meczu we Wrocławiu, kiedy miałem trzy biegi z rzędu. Zauważmy jednak, że przy kilku mechanikach zawsze ktoś miał wolne moce przerobowe. Teraz tego nie będzie, a kiedy masz słabszy mecz, zaczyna brakować czasu i rąk. Dodajmy też, że Grigorij się nie przewraca. W momencie, gdy zawodnik mniej doświadczony czy junior notuje upadki, jest w ogóle trudno. Z juniorem jest jeszcze trudniej, bo on sam nie umie wnioskować, co na tym torze czuje. Takie wspólne dochodzenie do wniosków też trwa.
Sajdak potwierdził także, że różnicę stanowi poziom doświadczenia zawodników:
– To ma duże znaczenie szczególnie z uwagi na tabelę biegową. Jeżeli junior ma drugi bieg, a potem czwarty, to nie ma szansy na jakiekolwiek zmiany. Nawet gdy było nas dwóch, było trudno, żeby jeden odwrócił oponę, a drugi naniósł zmiany. Prosiłbym Ekstraligę o wydłużenie przerwy po biegu juniorskim, żeby ci chłopcy mieli czas na ogarnięcie motocykla z jednym mechanikiem – stwierdził mechanik i zaapelował do władz Ekstraligi o dodanie trzyminutowej przerwy po biegu juniorskim.
– Trzeba się nauczyć funkcjonować na nowo. Na chwilę obecną mamy treningi i PGE Ekstraligę, przy czym na treningach nie jesteśmy w stanie odzwierciedlić warunków bojowych w meczu. Na treningu nie ma takiej presji czasu, zawsze się na kogoś czeka. Ja przeszedłem szkołę w Anglii, pracując dla Tony'ego Rickardssona. Tam zawody szły bardzo szybko. Jestem przekonany, że w obecnych warunkach częste będą defekty. Wielu chłopaków nie miało przyjemności pracować z jednym mechanikiem. Wielu też nie wie, jak pracować z mechanikiem w ogóle, nie wyczyszczą koła jak mnie kiedyś Crump.
Na koniec Sajdak zauważył, że skutki ograniczenia liczby mechaników będą odczuwalne nie tylko w okresie obowiązywania reżimu sanitarnego:
– Przez ten jeden rok, gdzie będzie jeden mechanik, drugi, który zazwyczaj jest słabszy i dopiero się uczy, może zniknąć w ogóle z rynku. Będziemy za to płacić w kolejnych latach. Tych mechaników po prostu nie będzie – zakończył. Przedstawiciele mechanickiego środowiska zgodzili się zatem co do kwestii, że jeden mechanik w warunkach utrudnień to za mało, a przeprowadzenie bezpiecznych i pełnowartościowych zawodów będzie wymagało wydłużenia czasu trwania spotkań.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!