Jarosław Hampel nowy sezon rozpoczął z wysokiego „C”. Doświadczony zawodnik w świetnym stylu wygrał doskonale obsadzone Mistrzostwa Piotra Protasiewicza w Zielonej Górze. Po turnieju studził jednak optymizm i zwracał uwagę, że prawdziwe wyzwania dopiero przed nim.
U progu sezonu forma wielu zawodników to wielka niewiadoma. Tym bardziej cieszyć mogą udane występy w marcu, kiedy przydarzają się okazje do sprawdzenia dyspozycji i przetarcia się. Jarosław Hampel wszedł w nowy rok najlepiej, jak się tylko dało. Niespełna 41-latek z 14 punktami na koncie zwyciężył w Mistrzostwach Piotra Protasiewicza na torze w Zielonej Górze. W pokonanym polu zostawił m.in. kolegów z Motoru Lublin czy też Emila Sajfutdinowa i Macieja Janowskiego.
Tylko rozgrzewka
Po triumfie w imprezie doświadczony zawodnik studził jednak nastroje i podkreślał, że wynik cieszy, jednak na prawdziwe sprawdziany przyjdzie czas. – Na pewno dobrze rozpoczynać sezon z dobrym wynikiem, ale to dopiero początki. Wszystko co najważniejsze, jest dopiero przed nami. Niebawem zacznie się prawdziwe, poważne ściganie. Jednak zawsze więcej spokoju jest, gdy czujesz się dobrze i w miarę swobodnie na motocyklu – mówił Jarosław Hampel po zawodach dla Radia Index.
Dodajmy, że dla Hampela nie były to jedyne zawody w ostatnim weekendzie marca. Popularny „Mały” dzień później ścigał się w Bydgoszczy podczas 34. edycji Kryterium Asów. W nim było już słabiej, bo zawodnik Motoru Lublin wywalczył 7 punktów i zajął 10. lokatę.
Wymiar symboliczny
Turniej w Zielonej Górze był pożegnaniem Piotra Protasiewicza, który po zeszłym sezonie odwiesił kevlar na kołek. Zwycięstwo akurat Jarosława Hampela dodało uroku imprezie, bo obaj panowie przez kilka lat stanowili o sile Falubazu Zielona Góra. – Pamiętam, że sporo fajnych biegów odjechaliśmy tutaj z Piotrem, jeszcze jeżdżąc w Falubazie i widać, że nie zapomniałem tego toru – mówił Hampel. Trudne warunki zwiększały znaczenie startu, a to premiowało wybitnego startowca. – Dobrze się na nim czułem pomimo dość trudnych warunków – dodał.
Od czasu jazdy Jarosława przy W69 minęło jednak sporo, a tor miał czas na przejście większych lub mniejszych zmian. Patryk Dudek doskonale znający owal nie zdołał podłączyć się do walki o zwycięstwo. Hampel dostrzegł różnicę na przestrzeni lat, ale nie uważa, by była ona aż tak znaczna. – No jest trochę inaczej. O przygotowaniu nawierzchni to nie ma co mówić, bo deszcz rozdawał karty, ale mi raczej nie jeździło się „zupełnie” inaczej niż zwykle – wyjaśnił śmiejąc się.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!