Miłe złego początki – tak można podsumować występ Jakuba Jamroga, w przegranym 37:53 przez tarnowskie „Jaskółki”, spotkaniu z Cash Broker Stalą Gorzów. Tarnowski wychowanek w pierwszym starcie zanotował upadek, w którym uszkodzony został jego najlepszy motocykl.
Wcześniej był on wyraźnie szybki ze startu i na trasie radził sobie całkiem nieźle. Gdy wydawało się, że do mety dowiezie on pewne dwa punkty za Szymonem Woźniakiem, na ostatnim łuku „pociągnęło” mu motocykl i wylądował na bandzie. W kolejnym starcie, na rezerwowym sprzęcie nie było już tak dobrze. Po dwóch biegach zdecydowano o zastępowaniu go i spotkanie zakończył z dorobkiem jednego punktu z bonusem.
– Miałem specjalnie przygotowany motocykl na ten tor i było bardzo dobrze. Prawdopodobnie, gdyby mój kolega z pary mi nie przeszkodził (Peter Kildemand – przyp. red.), bo to niestety zrobił, to może nawet wysunąłbym się na prowadzenie. Tak się na to wszystko zanosiło. Później jechałem drugi, troszeczkę miałem źle ustawiony motocykl i złapało mnie na jednej z koleinek. Wszystkich „targało”. Mnie złapało bardziej wyraziście, przez to, że miałem tak ustawiony sprzęt. Jestem też lżejszy, takie sytuacje odczuwam gorzej i pojechałem prosto. Skasowałem swój najlepszy motor. Ja sam czułem się, jakbym zderzył się z pociągiem, później pojechałem na drugim motocyklu, który nie był już taki szybki. To była masakra, bo już ledwo co wyprzedziłem juniora, który wrócił po kontuzji (Huberta Czerniawskiego – przyp. red.), więc od razu poleciałem do sztabu szkoleniowego. Powiedziałem, że ja już nie jadę, żeby ratowali wynik, bo ja już im nie pomogę – mówił odnośnie swojego występu w Gorzowie, Jakub Jamróg.
W poprzednim wyjazdowym meczu tarnowian, który odbył się w Częstochowie, nasz rozmówca został zastąpiony Nickim Pedersenem w ramach rezerwy taktycznej dopiero w swoim ostatnim starcie. Teraz nastąpiło to już po wspomnianym biegu z Hubertem Czerniawskim. – Trenerzy sami widzieli po drugim biegu, że już to nie jest to, co było. Ja sam, jak zjechałem po wyścigu, kręciłem głową, pokazałem i dałem znak, że ja już w tych zawodach raczej nie pomogę drużynie – szczerze przyznał.
Wszystkim kibicom Grupa Azoty Unii serce zadrżało mocniej w ostatnim biegu dnia. Wtedy to Nickiego Pedersena bezpardonowo zaatakował Bartosz Zmarzlik. Wskutek tego wydarzenia na torze wylądowali poszkodowany, sprawca, a na murawie wyścig przerwał Szymon Woźniak. Ostatecznie Zmarzlika słusznie wykluczono, a obolały Pedersen udał się do parku maszyn. Poważniej nie ucierpiał natomiast wspomniany Woźniak. Jamróg nie widział z parku maszyn precyzyjnie tego wydarzenia, jednak uszkodzenia w sprzęcie Duńczyka, wskazywały na winę zawodnika gospodarzy. – Z mojej perspektywy nie widziałem tego mega dokładnie. Tyle, co mi się udało zauważyć, że Bartek Zmarzlik był chyba słusznie wykluczony. Ewidentnie wjechał w Nickiego. Widać było po przednim kole Nickiego, że wszystkie szprychy miał „wyplecione”. To świadczy o tym, że prawdopodobnie któraś część motocykla Bartosza Zmarzlika została „włożona” – być może hak – w jego przednie koło. Był to bardzo niepotrzebny wypadek. Nie chcę tutaj ani oceniać Bartka, ani nic. To nie moja rola. Może przeszarżował – skomentował groźną sytuację, z ostatniego biegu pojedynku w Gorzowie Wielkopolskim.
W kolejną niedzielę tarnowskie „Jaskółki” podejmą na własnym obiekcie Betard Sprartę Wrocław. W składach awizowanych widnieje nazwisko Nickiego Pedersena, jednak jego występ nadal jest wątpliwy (przypomnijmy, że stwierdzono u niego pękniecie kości w nadgarstku). Bez względu na to zespół będzie chciał jak najlepiej przygotować się do tego pojedynku tak, aby ponownie przed własną publicznością powalczyć o korzystny wynik. – W żużlu to jest tak wszystko ruchome, że nie ma co tak daleko wybiegać w przyszłość. My patrzymy praktycznie tak dwa, trzy dni do przodu. Trzymamy kciuki, żeby z Nickim było wszystko w porządku. Nie wiem, jakie chłopaki mają zobowiązania. Ja osobiście, na pewno będę trenował na miejscu w Tarnowie. Czy Kildemand (bierze udział w sobotę w SEC Challenge, we włoskim Terenzano – przyp. red.), czy Bjerre nie mają jakiejś Anglii, to tego nie wiem – zakończył rozmowę, Jakub Jamróg.
Źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!