Speed Car Motor Lublin już pierwszego dnia okienka transferowego przedstawił skład, jakim pojedzie w sezonie 2020. Oprócz Mateja Žagara i Oskara Bobera do lubelskich Koziołków dołączył Jakub Jamróg, z którym porozmawialiśmy o tej decyzji, a także o Betard Sparcie Wrocław.
Karolina Szpringer, speedwaynews.pl: – Po roku spędzonym we wrocławskiej Sparcie zmieniasz otoczenie. Co Cię skłoniło do zmiany klubu?
Jakub Jamróg, Speed Car Motor Lublin: – Pod koniec sezonu byłem przekonany, że zostanę we Wrocławiu, jednak sprawy potoczyły się inaczej. Wybrałem dla siebie inną opcję. Wiem, że w Lublinie będę mógł się rozwinąć i na tym mi zależy. Pojawiła się propozycja z Lublina i z chęcią z niej skorzystałem. To jest dla mnie lepsze rozwiązanie pod kątem rozwoju.
Wybór padł na Speed Car Motor Lublin. Dlaczego właśnie ten klub?
– Oprócz kwestii rozwojowych, muszę powiedzieć, że mam wielu znajomych i przyjaciół z Lublina. Lublin nie jest mi obcy. Zawsze nasze ścieżki się przecinały. Kiedyś jeździłem z Oskarem Boberem w jednej drużynie w Łodzi, przez co poznałem tutejszych mechaników i zawodników. W Lublinie mieszka też jeden z moich sponsorów, który wspierał mnie jeszcze za tarnowskich czasów. Często tu bywałem na różnych zawodach lub treningach. Zawsze miałem jakiś kontakt z Lubelszczyzną i teraz mam szczęście, że będę mógł tu jeździć. Stworzyłem szansę dla swojego rozwoju. Wszystko, co się dzieje wokół lubelskiego klubu przyciąga jak magnes.
– W tym sezonie w meczu ligowym w Lublinie wykręciłeś sześć punktów i bonus. W poprzednich latach też miałeś okazje odwiedzać lubelski tor. Co o nim sądzisz i jak się na nim czujesz?
– Jak zawsze, dobrze. Parę lat temu przyjeżdżałem tu na pierwszą ligę. Zazwyczaj w Lublinie osiągałem dobre wyniki. Ten tor jest trochę podobny do tarnowskiego pod względem geometrii, co ułatwiało mi sprawę i sprawiało, że dobrze mi się jechało. Gdyby nie wykluczenie w ostatnim meczu w Lublinie, to na pewno miałbym lepszy wynik, ale zdobycz 6+1 też jest w porządku.
– Rozważałeś inne kierunki, czy Lublin był od początku głównym celem?
– Tak, dostałem parę propozycji z innych klubów, jednak ostatecznie skusiłem się na Lublin. Muszę przyznać, że ten czas był dość zwariowany, ale cieszę się, że koniec końców wszystko się udało i będę jeździł w Motorze. Dostałem parę ofert, jednak wszystkie były od ekstraligowych drużyn, co bardzo mnie cieszy. Mój indywidualny cel został spełniony – zostałem w PGE Ekstralidze. Mój przełomowy moment w karierze nastąpił we Wrocławiu. Po mojej jeździe w Tarnowie każdy podchodził do mnie bardzo ostrożnie, bo nie wiedział, co się będzie ze mną działo, ale widać, że środowisko powoli się do mnie przekonuje i to mnie bardzo cieszy, bo mogę odsapnąć i nie muszę tak mocno walczyć o swoje nazwisko i pilnować pozycji. Nie muszę już dbać o swój byt w PGE Ekstralidze. Oczywiście, to nie znaczy, że będę zwalniał tempo, ale teraz jestem już trochę bardziej spokojny o siebie. Teraz mogę się skupić na poprawie wyników.
W przyszłym sezonie Jakub Jamróg (niebieski) będzie klubowym partnerem m.in. Wiktora Lamparta (czerwony)
Co dał ci rok spędzony w Betard Sparcie Wrocław?
– Naprawdę dużo się nauczyłem. Mam za co dziękować zarówno zarządowi, sztabowi szkoleniowemu, jak i chłopakom z drużyny. Wszystko, co ustaliliśmy, na co się umówiliśmy, było realizowane. Nie było żadnych obietnic bez pokrycia. Kierownictwo we Wrocławiu bardziej chce stawiać na Gleba Czugunowa i ja to rozumiem. To jest ich wybór. Szukałem dla siebie lepszego miejsca na ziemi i w żużlu. Sparta zaskoczyła mnie tym, jak dobrze są zorganizowani. Od początku otrzymaliśmy wielką pomoc i wsparcie ze strony klubu. Jazda w Betard Sparcie Wrocław to była dla mnie szkoła życia. Cieszę się, że mogłem tego doświadczyć, bo teraz mam więcej cennego doświadczenia.
– Mimo posiadania sporego doświadczenia mogłeś się jeszcze czegoś nauczyć od Taia Woffindena lub Maćka Janowskiego, będąc z nimi w jednej drużynie?
– Oczywiście, że tak! Wierzę w Bożą opatrzność i wydaje mi się, że to, co się dzieje wokół mojej kariery czasami nie jest z pozoru pozytywne, ale zawsze ostatecznie wychodzę na tym dobrze. Spadłem z Unią Tarnów z PGE Ekstraligi, ale poszedłem do Sparty, w której dużo się nauczyłem. Byłem w drużynie z trzykrotnym mistrzem świata, Maćkiem Janowskim i z innymi świetnymi zawodnikami, co dało mi naprawdę dużo. Mogłem podpatrzeć ich profesjonalny styl pracy, podejście do swoich obowiązków. Fajnie się ułożyło, że teraz będę w Lublinie, gdzie też są dobrzy zawodnicy.
– Czy zmiana domowego toru spowoduje zmiany sprzętowe, czy raczej postawisz na te same silniki?- Obecnie w żużlu silniki zmienia się jak rękawiczki. Na pewno coś zostanie, a coś będzie trzeba wymienić. Jesteśmy już po pierwszych sprzętowych zakupach. Mamy do tego spokojne podejście.
– Jak będziesz przygotowywał się do kolejnego sezonu?
– Jak zawsze przygotowania zaczynam w grudniu. Będę trzymał się określonego planu. Mam już swoje sprawdzone sposoby, które wykorzystam i w tym roku. W Lublinie zarząd ma duże zaufanie do nas – zawodników, dlatego będę działał według własnych wytycznych, założeń i doświadczeń. Jestem o to spokojny.
– Jakie masz cele indywidualne i drużynowe?
– Zawsze walczę o najwyższe cele. Przede wszystkim chcę podwyższyć swoją średnią i przebić ubiegłoroczną. Zadowalałaby mnie średnia 1,9-2,0. Cele drużynowe, to walka o pierwszą czwórkę. Kibice w Lublinie zasługują na play-offy i o to będziemy walczyć.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!