Stal Rzeszów zaprezentowała skład drużyny na sezon 2019. Prezes Ireneusz Nawrocki jest pełen optymizmu, jeżeli chodzi o wynik sportowy. Mniejszy optymizm przemawia już przez niego, jeżeli chodzi o finanse klubu.
Mimo, że z zawodnikami, jak sam twierdzi, jest już praktycznie rozliczony, to już myśli o finansach na kolejny sezon. Zamierza zbudować klub bardziej profesjonalnie, niż miało to miejsce w tym roku. Chodzi przede wszystkim o menadżera, który wszystko kontrolowałby w klubie i nim zarządzał. Nawrocki nie ukrywa również, że liczy na dużą finansową pomoc z miasta.
Właściciel Stali Rzeszów mówi o dziwnych telefonach, jakie mieli dostawać zawodnicy, którzy byli już dogadani z klubem. – Wiadomo, że jest duży hejt na nas, szczególnie na moją osobę. Jest bardzo duża nagonka. Były duże, wręcz wrogie działania. Były telefony do zawodników, którzy mają z nami kontrakt, żeby dla nas nie jeździli – zdradza Ireneusz Nawrocki.
Prezes odniósł się do rzekomych długów Stali wobec zawodników. – Wiadomo, że nikt nie jest święty. Ja przychodząc do klubu wiedziałem, że jest półtora miliona długu, tego nazbierało się dużo więcej. Spłacamy go, jeszcze nie jest wszystko uregulowane, chcemy ten rok zamknąć, żeby było całkowicie, natomiast zawodnicy są spłaceni z klubowych pieniędzy i prawie wszystkich sponsorskich. Audyt wykaże, panowie z PZMotu i GKSŻ dostali już skany przelewów. Zawodnicy byli, są opłacani i z tym naprawdę nie ma problemu. Czasami są poślizgi w różnych rzeczach, bo wiadomo, że ”trupy z szafy” wypadały cały rok i pewnie jeszcze będą wypadać, natomiast staramy się to wszystko gasić na bieżąco – przekonuje.
Ireneusz Nawrocki odniósł się również do sprawy sponsorów, gdzie w porównaniu do innych ośrodków żużlowych, jest ich bardzo mało. Klub musi również spłacać zobowiązania, które sięgają nawet 2015 roku. – Dostajemy informacje z całej Polski, ludzie są za nami. Mieliśmy zajęcia w tym roku konta nawet za 2016 i 2015 rok. Dla mnie to jest dziwne, jeżeli Urząd Skarbowy zajmuje za podatek dochodowy z 2017 roku, kiedy drużyna była w dużej stracie. Mieliśmy kilka razy konto zajęte przez to, że coś tam było niezapłacone. I nie płaczemy, tylko płacimy. W tym sezonie mieliśmy 31 sponsorów, z tego mniej niż połowa gotówkowych. W jakimkolwiek klubie zapytacie, to zaczynają się śmiać z tego i nie wierzą, że tak mało. My w tym roku utrzymywaliśmy się tylko z działalności bieżącej i przede wszystkim z mojej kieszeni.Tutaj ukłon dla Pani Aurelii (Wach, Dyrektor Marketingu w Stali Rzeszów – przyp. red.), bo to ona też na swoich barkach wszystko dźwigała, oczywiście z naszą pomocą. Niestety jest to kieszeń prywatna póki co, bo ja tak przyleciałem z biegu. Długi miały być trochę inne. Z mojej firmy deweloperskiej, gdzie mam wspólnika, wpłynęło tylko 20 tysięcy złotych. Reszta to są wszystko moje prywatne środki. Niestety nie zdążyliśmy zrobić akcji ze sponsorami, więc ciągnęliśmy to, jak mogliśmy. Praktycznie w 99% jest na bieżąco wszystko spłacone. Pozostały jeszcze zaległości z poprzednich lat, są one w trakcie regulowania i do końca roku będą – zapewnia właściciel Stali Rzeszów.
Nawrocki zdradził również, że przyszły sezon będzie wyglądał zupełnie inaczej. Zarówno od strony finansowej jak i zarządzającej. – Przyszły sezon chcemy zacząć już profesjonalnie, dlatego szukamy zarządzającego klubem. Chcemy rozbudować trochę biuro, zrobić już akcję w tej chwili, żeby zbudować budżet tak, aby był on stworzony wspólnie, a nie, żeby środki szły tylko z jednej kieszeni. Powinni być właśnie ci sponsorzy, aby klub zaczął trochę więcej zarabiać. Dużo projektów jest w trakcie, część niestety się przesunęła z powodów finansowych, ale te wszystkie rzeczy się toczą – przekonuje prezes Stali.
Właściciel Stali liczy również na pomoc finansową miasta, która bardzo pomogłaby klubowi. – Po wyborach wybieram się do prezydenta Ferenca i myślę, że już wcześniej zaczniemy rozmowy. To są trochę śmieszne liczby, bo po odliczeniu wszystkiego dostajemy w sumie ok. 100 tysięcy. Nie będę podawał przykładów takich miast jak Lublin, czy mały Rybnik, który dostaje 3 miliony, ale jeśli dostalibyśmy chociaż milion, to bylibyśmy bardzo zadowoleni. Bo my nie dostajemy, tak jak niektóre kluby, które są własnością miasta, na klub, tylko za promocję. Wystawiamy na to fakturę, a wydaje mi się, że ta promocja miasta jest dobra z naszej strony – kontynuuje Nawrocki.
Prezes Stali odniósł się również do informacji, jakoby chciał ściągnąć Sławomira Kryjoma do Stali Rzeszów. Nie chodziło jednak o menadżera sportowego, a zarządzającego całym klubem. – Pan Sławomir Kryjom to jest człowiek, który jest w tej chwili dyrektorem MOSiRu w Lesznie. To nie są tylko sprawy sportowe, a zarządzanie całą firmą. I o takiego kogoś mi chodziło. Chcemy zrobić tutaj piony, bo nie może być tak, że jak my z Marcinem (Janikiem – przyp. red.) zajmujemy się czymś innym, to wszystko jest na głowie jednej osoby. To muszą być 3-4 działy, gdzie każdy jest odpowiedzialny za swój. Nad tym wszystkim cały czas musi czuwać taki prawdziwy menadżer, czyli ktoś, kto zna się na zarządzaniu nie tylko klubem sportowym, ale też firmą – wyjaśnia Nawrocki.
Kibiców w Rzeszowie czeka jeszcze spotkanie podsumowujące. – Będziemy robić jeszcze jedno spotkanie, stricte dla kibiców, gdzie chcemy zrobić podsumowanie. I tu nie chodzi tylko o sezon, ale o cały rok w klubie – sprawy finansowe, obietnice które były – czy są wykonane, czy nie, które są w trakcie, itd. Chcemy zrobić takie spotkanie z pytaniami i odpowiedziami dla kibiców, gdzie będziemy o wszystkim rozmawiali – kończy Ireneusz Nawrocki.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!