Niedawno zespół "Rekinów" pochwalił się wypożyczeniem Maksyma Borowiaka z Fogo Unii Leszno. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że teraz jeden z wychowanków zakończył karierę.
W Rybniku od lat czekają na następcę Kacpra Woryny. Przez ostatnie sezony przez skład przewinęło się sporo wychowanków, lecz dotychczas żaden z nich nie zbliżył się nawet do wyników byłego kapitana „Rekinów”. Mimo tego Krzysztof Mrozek konsekwentnie twierdził, że chce stawiać na swoich chłopaków. To jednak zmieniło się przed sezonem 2024. INNPRO ROW chce bowiem walczyć o najwyższe cele, a formacja młodzieżowa była ich teoretycznie najsłabszym punktem. Dlatego też zadbali o to, by i ją wzmocnić, a wynik tego kibice mogli obejrzeć podczas ostatniej prezentacji drużyny. Do kadry dołączył bowiem Maksym Borowiak, który ma wprowadzić dodatkową rywalizację o miejsce w zestawieniu Antoniego Skupienia.
Wobec tego w kadrze ROW-u oprócz Borowiaka przez moment było aż pięciu innych juniorów – Kacper Tkocz, Paweł Trześniewski, Kamil Winkler, Szymon Tomaszewski oraz Seweryn Grabarczyk. Dodatkowo w trakcie sezonu do egzaminu na licencję podejść będzie mógł Paweł Wyczyszczok, który dotychczas rywalizuje w klasie 250cc. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że swoją przygodę z czarnym sportem zakończył wspomniany wyżej Seweryn Grabarczyk. Był pomijany przy wpisach dot. treningów, zniknął ze strony klubowej, a nawet zabrakło go na oficjalnej prezentacji drużyny.
To koniec?
Początkowo jednak został zgłoszony do rozgrywek Metalkas 2. Ekstraligi. To zmieniło się dopiero w poniedziałek, kiedy to w komunikacie PZM został wykreślony z listy zawodników INNPRO ROW-u Rybnik. Przygodę z żużlem Grabarczyk rozpoczął od startów w klasie 250cc. Zarówno w nich jak i później na klasycznych „pięćsetkach” nie osiągał zbytnio imponujących wyników. W lipcu tego roku wychowanek „Rekinów” będzie obchodzić dopiero 18 urodziny, lecz w aktualnej sytuacji byłoby mu ciężko znaleźć się w składzie nawet jeśli chodzi o DMPJ. Jego dotychczas ostatnimi zawodami był Turniej Zaplecza Kadry Juniorów, gdzie w czterech startach nie zdobył ani „oczka”.
W trakcie kilkuletniej przygody z czarnym sportem Grabarczyk miał także sporo pecha. Praktycznie każdego sezonu doznawał ciężkiej kontuzji, która wybijała go z rytmu startowego. Nie inaczej było i przed rokiem, kiedy to złamał przynasadę dalszej kości promieniowej w lewej ręce. Urazu doznał pod koniec lipca i stracił przez to mnóstwo imprez młodzieżowych i treningów. Dopiero w połowie września otrzymał od lekarza zielone światło do powrotu i na tor. Momentalnie pojawił się potem w składzie ROW-u podczas półfinału w Bydgoszczy. Na tor jednak nie wyjechał.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!