Jack Holder wrócił do rywalizacji na rodzimym terenie. Żużlowiec eWinner Apatora Toruń ucieszył się z możliwości startu przed swoją rodziną oraz dziewczyną. Swoją gorszą postawę wytłumaczył kwestiami sprzętowymi oraz specyfiką owalu w Kurri Kurri.
Australijscy żużlowcy mają za sobą pierwsze zawody w 2022 roku. Jack Holder okazał się najlepszym zawodnikiem w Kurri Kurri, gdzie rozegrano mistrzostwa Nowej Południowej Walii. Dla młodszego z braci był to powrót do rodzimego kraju oraz okazja do rywalizacji z ciekawymi nazwiskami.
Holder rywalizował z Samem Mastersem, Joshem Pickeringiem oraz Benem Cookiem. Minione zwycięstwo było jego czwartym tytułem w karierze. Jak sam powiedział, w rozmowie z klubowymi mediami Sheffield Tigers, zwycięstwo w Australii sprawiło, że czuł się niesamowicie. – To wspaniałe uczucie. Nie ma nic lepszego od startowania przed rodziną oraz dziewczyną na domowym torze. Nie ma lepszego uczucia od tego, kiedy stoisz na najwyższym stopniu podium przed własną publicznością – przyznaje Holder.
Początek turnieju był słaby dla zawodnika Apatora Toruń. Porażka z niżej notowanymi rywalami oraz problemy na łukach to niezbyt dobry prognostyk dla zawodnika, który aspiruje do startów w Speedway Grand Prix. Jack przyznał, że miał spore problemy ze swoim sprzętem, który niezbyt pomagał mu na torze w Kurri Kurri. – Nie byłem pewnym siebie po pierwszym starcie. Mój motocykl miał spore problemy z torem. Udało nam się to jednak uratować, co pozwoliło na zwycięstwo. Kurri Kurri to idealny tor do jazdy przy sporej prędkości i ucieczki przed rywalami. Dlatego też potrzebuje najlepszego sprzętu do walki – kończy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!