Jeszcze kilka lat temu Peter Kildemand był uznawany za jednego z najbardziej perspektywicznych duńskich żużlowców. Dziś nie ma dla niego miejsca w polskich ligach, a jego kariera to pasmo wzlotów i bolesnych upadków. Niestety, już na początku sezonu zaliczył groźny wypadek, który wykluczył go z rywalizacji na co najmniej dziewięć dni.
Jeszcze kilka lat temu Peter Kildemand był duńską nadzieją na medale Grand Prix. Jego kariera nie potoczyła się jednak zgodnie z planem, czego efektem jest brak kontraktu w Polsce na sezon 2025. Już w ubiegłym roku nie oglądaliśmy go na polskich torach. Co prawda Stal Rzeszów przedłużyła z nim kontrakt po awansie, ale nie dostał ani jednej szansy w Metalkas 2. Ekstralidze. Sam również nie znalazł klubu, który zdecydowałby się go wypożyczyć.
W listopadzie miał kilka ofert z Krajowej Ligi Żużlowej, lecz – jak sam przyznał – w związku z niepewną sytuacją finansową drużyn postanowił odbudować swoją pozycję poza Polską. Ostatecznie wybrał Wielką Brytanię, gdzie podpisał kontrakty z dwoma drużynami: Oxford Spires w SGB Premiership oraz Berwick Bandits w SGB Championship. Tym samym rozpoczął sezon na dobre.
Tylko w tym tygodniu miał w kalendarzu dwa starty w barwach Oxfordu w ramach KO Cup. Ich rywalem była ekipa King’s Lynn Stars, ale już po pierwszym meczu ich sytuacja była trudna. Choć Kildemand zdobył sześć punktów na wyjeździe, jego drużyna przegrała aż 16 „oczkami”. W rewanżu na własnym torze również nie zdołali odrobić strat, a na domiar złego Duńczyk zaliczył upadek już w swoim pierwszym starcie i nie był w stanie kontynuować zawodów. W feralnym biegu atakował swojego rodaka Nielsa-Kristiana Iversena, po czym obaj upadli na tor.
Początkowo pojawiły się doniesienia, że Kildemand stracił przytomność, ale ostatecznie tak się nie stało. Doznał jednak wstrząśnienia mózgu oraz urazu barku. W związku z pierwszym urazem czeka go dziewięciodniowa przerwa od startów, co jest zgodne z przepisami obowiązującymi w Wielkiej Brytanii. Ominą go zatem Parowe Mistrzostwa Championship w Workington oraz Indywidualne Mistrzostwa Championship w Scunthorpe. Nie wiadomo również, czy zdąży wrócić na inaugurację SGB Premiership.
Jeśli chodzi o Berwick Bandits, rozpoczną oni sezon stosunkowo późno jak na brytyjskie standardy. Ich pierwszy mecz zaplanowano dopiero na 18 kwietnia, kiedy zmierzą się na wyjeździe z Glasgow Tigers w ramach BSN Series.
Peter Kildemand był gwiazdą
Przez sześć sezonów Peter Kildemand ścigał się w PGE Ekstralidze. Zwłaszcza na początku swojej kariery był solidnym zawodnikiem tzw. drugiej linii. Jednak od 2016 roku jego kariera zaczęła staczać się po równi pochyłej. Ostatni sezon na najwyższym poziomie rozgrywkowym zakończył ze średnią zaledwie 0,979 punktu na bieg. Nic więc dziwnego, że później żaden klub z elity już mu nie zaufał. Później przez trzy sezony startował na jej zapleczu, lecz także tam nie zachwycił.
Kildemand ma w dorobku tytuł Drużynowego Mistrza Świata, zarówno w kategorii seniorskiej, jak i juniorskiej. Jego największym indywidualnym osiągnięciem jest wicemistrzostwo Europy z 2014 roku, kiedy to w klasyfikacji generalnej wyprzedził m.in. Nickiego Pedersena, Janusza Kołodzieja i Tomasza Golloba.
Duńczyk ma na swoim koncie także dwa zwycięstwa w rundach Grand Prix. W 2015 roku wystąpił w dziewięciu z dwunastu rund jako rezerwowy klasyfikowany, zastępując Jarosława Hampela. Mimo tego do utrzymania w cyklu zabrakło mu zaledwie trzech punktów! Organizatorzy postanowili później przyznać mu stałą dziką kartę, jednak nie był w stanie jej wykorzystać.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!