247 dni. Tyle minęło od czasu, kiedy czterokrotny Mistrz Świata w żużlu Greg Hancock ostatni raz stanął do wyścigu pod taśmą maszyny startowej. Nareszcie jednak powrócił. Osiem miesięcy rehabilitacji, odpowiadania na pytania dotyczące przeszłości i planowania powrotu, na który nie odważyłoby się już zbyt wielu 47-latków. 35 tygodni temu odpadł z Grand Prix Brytanii, po uznaniu swojej przegranej w bitwie z poważną kontuzją ramienia, w ten weekend powrócił jednak podczas 1. rundy Speedway Grand Prix w Toruniu.
Ścigając się w barwach Monster Energy podczas pierwszej rundy serii Speedway Best Pairs w Toruniu, Greg udowodnił, że ma się dobrze i jest przygotowany na sezon 2018. Amerykanin zdobył dla swojego zespołu 8 punktów i wraz Pawłem Przedpełskim oraz Jackiem Holderem stanął w Toruniu na trzecim stopniu podium. – Uważam, ze jak na pierwsze spotkanie poszło mi dobrze. Czuję, jakbym zdmuchnął pajęczynę i odpowiedział sobie na pewne pytania. Czy na czas odpuszczę sprzęgło? Czy właściwie poprowadzę motocykl? Przez kilka pierwszych wyścigów byłem spięty, ale z czasem czułem się coraz lepiej, dowiedzieliśmy się więcej o motocyklu i teraz możemy się skupić na czymś, co zadziała podczas Grand Prix. To była jedna z dłuższych przerw w mojej karierze, miałem już kiedyś złamaną rękę i to trwało jakieś 3-4 miesiące, ale tym razem było gorzej i wiedziałem, że to będzie długa przerwa – powiedział Hancock w wywiadzie z oficjalną stroną Monster Energy
Greg do ścigania powrócił po 274 dniach i kilku miesiącach rehabilitacji. – Nie było mnie w grze ponad osiem miesięcy, oczywiście nadal mam reakcje i czuję się dobrze, ale nie wie się tego, dopóki się nie sprawdzi, jednak po pierwszym wyścigu pomyślałem "powróciłem" i będzie dobrze. Fajnie było pojechać kilka bliskich wyścigów, to wzmaga apetyt, bo wiedziałem, że mam prędkość, motocykle były szybkie i dobrze nimi kierowałem, może za bardzo się pospieszyłem. Muszę się uspokoić, wziąć głęboki oddech, trochę zrelaksować i skupić trochę bardziej na jeździe niż od razu na próbie wygrania – kontynuował.
Hancock otrzymał stałą dziką kartę na starty w Speedway Grand Prix. W sezonie 2017 zakończył rywalizację o mistrzostwo świata na 14. pozycji. – Najważniejsze, że mamy dobre podstawy, na których możemy budować i mamy czas, żeby przygotować wszystko tak jak chcemy. Dzisiaj wszystko poszło gładko, mamy teraz sześć tygodni do pierwszego GP, nie mogę sobie jednak pozwolić na odpoczynek, potrzebuję czasu na torze i wyścigów, jestem pewien, że na pierwszą rundę przyjedziemy z odpowiednim sprzętem – zakończył Kalifornijczyk.
Źródło: monsterenergy.com
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!