Max Fricke wierzy w upragniony medal dla Australii. Żużlowiec Stelmet Falubazu Zielona Góra czuje, że doświadczenie nabyte na angielskich torach powinno pomóc, aniżeli być przeszkodą.
Dzisiaj rozpoczynamy zmagania w ramach Speedway Of Nations. Australijczycy mają za sobą bardzo ciężkie wspomnienia w kontekście rywalizacji jako drużyna. Ostanie złoto "Kangurów" miało miejsce w 2002 roku. Finał, wówczas DPŚ, był rozgrywany w Peterborough. W składzie znajdowali się m.in. Leigh Adam, Jason Crump i Ryan Sullivan. To już dziewiętnaście lat od tego momentu. Ostatni medal to brąz Speedway of Nations w 2019 roku. Same zawody były rozgrywane w Togliatti, a Australię reprezentowali Jason Doyle, Max Fricke i Jaimon Lidsey. Ten pierwszy zdobył 30 punktów z 40, jakie zdobyła cała reprezentacja. Fricke uważa, że znacznie dorósł w żużlu od tego występu. – W przeszłości mieliśmy kilka medali. Byliśmy trzeci w Togliatti. Jason zdobył większość punktów, ale uważam, że dorosłem od tego czasu. Wierzę, że mogę dać o wiele więcej mojemu partnerowi niż przedtem. Szczególnie na torze Belle Vue Aces. Jesteśmy na dobrej pozycji, ale wszystko zależy od dyspozycji dnia – opowiada na łamach speedwaygp.com.
Doyle i Frickie mają za sobą sporo sezonów w brytyjskich rozgrywkach. Jason spędził wiele czasu w Swindon Robins, kiedy Max zbierał doświadczenie w barwach Belle Vue. Oboje przejechali sporo okrążeń na National Speedway Stadium i wiedzą, czego mogą się spodziewać po tym torze. – Razem przejechaliśmy wiele okrążeń w Wielkiej Brytanii i to powinno nam pomóc. Mamy też wielkie wsparcie od miejscowej publiczności. Jeździliśmy dla wielu klubów podczas naszej przykłady i cieszę się, że mamy tutaj fanów. Z pewnością da to nam motywację do dobrej jazdy – kończy.
Zwrot za pierwszy zakład do 110 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!