W niedawno zakończonych Indywidualnych Mistrzostwach Australii triumf odniósł Max Fricke. Zawodnik, który w marcu skończy 23 lata bardzo udanie rozpoczął sezon i z nadzieją patrzy na występy, które czekają go w Europie.
Głównym profitem za zajęcie jednego z trzech pierwszych miejsc jest udział w światowych eliminacjach do cyklu Speedway Grand Prix. Oprócz Fricke wystartują w nich jeszcze Rohan Tungate i Chris Holder. Nasz rozmówca był bliski awansu w lipcu ubiegłego roku w Landshut. Ostatecznie zdobył wówczas 8 punktów i zajął 7. miejsce, jednak gdyby nie defekt w ostatnim wyścigu, mógł nawet bezpośrednio awansować do elity. Przed nim kolejna próba, lecz przy systemie, gdy z eliminacji do SGP Challenge wchodzi 3 lub 4 zawodników, nie będzie to takie proste. – Walka o awans do Grand Prix z pewnością będzie ciężka. Na razie do tej pory, na początku roku czuję się dobrze. Odpowiednio przepracowałem przerwę między sezonami, przed Indywidualnymi Mistrzostwami Australii. Czuję się wysportowany i zdrowy. O tej porze przed rokiem nadal dochodziłem do siebie po kontuzji. Czuję się zatem znacznie lepiej i mam nadzieję, że w tym sezonie będę w stanie wykonać spory krok do przodu. W eliminacjach do Grand Prix z pewnością dam z siebie wszystko – zapewnił, mówiąc o nadziejach na awans do grona najlepszych żużlowców świata, Max Fricke.
Wracając do ostatniego turnieju Indywidualnych Mistrzostw Australii, młody reprezentant tego kraju zajął w nim drugie miejsce, tytuł mistrzowski świętując chwilę wcześniej, po biegu w piątej serii. Ostatecznie w wyścigu finałowym w Kurri Kurri uległ Rohanowi Tungate’owi, który zakończył zmagania z kompletem 19 punktów. W decydującej batalii rywal pojechał jednak nieco ostrzej, choć nie spowodowało to większych animozji pomiędzy rodakami. – Jeśli chodzi o ostatni bieg finałowy Indywidualnych Mistrzostw Australii, to Rohan wypchnął mnie nieco na bandę. To był jednak wielki finał. Ścigamy się po to, aby wygrać. To był gorący bieg, być może pojechał nieco „niegrzecznie”. Ostatecznie wszystko odbyło się jednak fair. Tak to wyglądało. Razem z Rohanem byliśmy na przyczepnej, ścigaliśmy się blisko siebie. To dobre dla widowiska – przypomniał tę nieco „sporną” sytuację.
Przed zmaganiami o tytuł najlepszego żużlowca w swoim kraju, Fricke był wymieniany jako kandydat do walki o medale. Ostatecznie wygrał on trzy z pięciu turniejów, a w pozostałych był trzeci i drugi. Jak na swój wiek, rezultat ten był z pewnością rewelacyjny. – W tych mistrzostwach osiągnąłem naprawdę bardzo dobry wynik. Odniosłem trzy zwycięstwa, raz byłem drugi, a innym razem trzeci. Ta rywalizacja przebiegła zatem dla mnie bardzo dobrze. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać taką formę do sezonu w Europie – zaznaczył.
Jeśli chodzi o starty na Starym Kontynencie, to na Wyspach Brytyjskich nasz rozmówca ponownie będzie reprezentował barwy Belle Vue Aces. Pod okiem menadżera kadry narodowej, Marka Lemona czuje się on naprawdę dobrze i nie widział potrzeby zmian. – Ten rok będzie chyba moim czwartym, spędzonym w klubie z Manchesteru. Lubię Belle Vue, są tam świetni ludzie. Mają bardzo dobry tor, wspaniały stadion. Jest łatwo i przyjemnie, tamtejszy owal jest bezpieczny. Ściganie się w tym miejscu każdego tygodnia, daje wiele radości. Anglia jest dobra, aby utrzymać mnie „ostrym”, abym miał kontakt z motocyklem tak często, jak to tylko możliwe. Naprawdę cieszę się z występów w lidze angielskiej i jazdy głównie dla Belle Vue Aces.
Fricke nie zmieni również otoczenia, jeśli chodzi o występy w Kraju Trzech Koron. W rozgrywkach Elitserien, podobnie, jak w ubiegłych sezonach, będzie on przywdziewał kewlar Rospiggarny Hallstavik. – Jeśli chodzi o Szwecję, to tam również nie zmieniłem barw, zostałem w Rospiggarnie. To kolejny dobry klub. Chyba jeździłem dla nich już przez trzy ostatnie lata. To dobry ośrodek, a ja lubię dłużej zostawać w tych w klubach, w których odpowiednio się czuję. Mam właściwe relacje z ludźmi w tym miejscu. Jestem naprawdę szczęśliwy z tego, że tam również pozostałem – przyznał.
Można powiedzieć, że ten młody zawodnik lubi stabilizację. Ośrodka nie zmienił również bowiem w Polsce, jednak tym razem spędzi we Wrocławiu „dopiero” drugi sezon. W poprzednim zaczynał starty od pozycji nr 8 w drużynie, przeznaczonej dla zawodnika do lat 23, z możliwością zastępowania innych. Pod koniec rozgrywek został jednak przesunięty do podstawowego składu, gdzie nieraz prezentował się bardzo dobrze. I ten ostatni scenariusz jest najczęściej zakładany w kolejnych zmaganiach na ekstraligowych torach. – We Wrocławiu nadal mogę startować pod „numerem 8”, jeśli bym chciał, jednak chyba nie taki jest plan i założenia. Myślę, że mogę zająć na dłużej miejsce w podstawowym zespole. Wrocław to odpowiedni klub, mamy ponownie dobry zespół w tym roku. Jestem bardzo pewny tego, że będziemy dosyć mocną drużyną, z tymi zawodnikami, których mamy. Zobaczymy, jak nam pójdzie.
Wrocławianie w ostatnich latach rywalizowali w lidze na wysokim poziomie, kończąc sezon w fazie Play-off. Otarli się oni o Drużynowe Mistrzostwo Polski w sezonie 2017, ustępując tylko leszczyńskim „Bykom”. Czy w tym roku Betard Sparta ma szansę na pierwsze od 2006 roku zwycięstwo w ekstraligowych rozgrywkach? – Myślę, że tak. Polska liga jest bardzo silna. Nie można zbyt wcześnie powiedzieć, kto wygra. Będzie bardzo wyrównana walka, niemal do samego końca. Sądzę jednak, że nasze szanse są bardzo duże, jeśli o to chodzi. Ten zespół jest silny i uważam, że jest spora możliwość i okazja, aby to osiągnąć – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, świeżo upieczony Indywidualny Mistrz Australii, Max Fricke.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!