Przed turniejem o Speedway Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff Fredrik Lindgren tracił do podium w klasyfikacji generalnej cyklu 5 punktów. W stolicy Walii nie poszło mu źle, jednak czołowa trójka nieco mu odjechała, a on sam zakończył zmagania na półfinale, z 11 punktami na koncie.
Szwed zajął zatem ostatecznie piąte miejsce i choć był to występ dobry, to biorąc pod uwagę fakt, że to przedostatnia runda serii, można było odczuć rozczarowanie w głosie tego zawodnika. – Trudno powiedzieć, że poszło mi źle w półfinale. Jechało w nim trzech dobrych zawodników (Bartosz Zmarzlik, Jason Doyle i Matej Žagar – przyp. red.), a mi nie wyszedł w tym biegu start. Było bardzo trudno tego wieczoru dokonać czegoś, jadąc z tyłu. Ogólnie ten turniej Grand Prix był dla mnie przyzwoity, jednak jestem bardzo rozczarowany tym, że nie zapunktowałem w półfinale i nie dostałem się do finału. To ważne, zwłaszcza, że cała trójka, która jest przede mną w klasyfikacji, w nim pojechała. Straciłem tym samym kilka kolejnych punktów w ogólnej rywalizacji mistrzostw świata, z czym ciężko się pogodzić. Mój rezultat tym samym nie był zbyt idealny – mówił o zawodach w Cardiff, Fredrik Lindgren.
Nasz rozmówca startuje na Principality Stadium (wcześniej Millennium) regularnie, od wielu lat. Czy nawierzchnia ułożonego toru na tym obiekcie czymś go zaskoczyła podczas tegorocznej wizyty? – Myślę, że ten tor był dosyć podobny do tego, jaki mieliśmy w Cardiff w zeszłym roku. Oczywiście na przestrzeni tych ostatnich lat nieco się on zmieniał. W poprzednim roku był jednak mocno zbliżony do tego, na którym ścigaliśmy się teraz – dodał.
Szwed ma za sobą już triumf podczas jednej z odsłon cyklu, rozgrywanej w Warszawie, a w Cardiff również niejednokrotnie szło mu dobrze. W tym sezonie w kalendarzu Indywidualnych Mistrzostw Świata nie było więcej obiektów z czasowo układaną nawierzchnią, w przeciwieństwie do lat poprzednich. Czy ta liczba powinna być większa niż dwa, jak to miało miejsce tym razem? – Naprawdę podobają mi się takie imprezy, jak te w Warszawie, czy Cardiff, zwłaszcza, gdy zjawia się na nich wiele tysięcy fanów. Atmosfera jest wówczas wyjątkowa, a zawody bardzo intensywne. Cieszą mnie takie turnieje i dobrze byłoby, gdybyśmy w cyklu w przyszłości ponownie mieli kilka większych stadionów, na których mogłyby się one odbywać – stwierdził.
Na czele klasyfikacji generalnej cyklu SGP znajduje się Bartosz Zmarzlik, który wyprzedza o 7 punktów Emila Sajfutdinowa i o 9 Leona Madsena. Do tego z kolei 11 traci Fredrik Lindgren i choć przewaga duńskiego rywala przed jedną już tylko rundą wydaje się być bardzo duża, nasz rozmówca nie zamierza składać broni. Zajęcie miejsca na podium nie jest rzeczą nierealną. – Nadal jest taka możliwość, ale to naprawdę ciężka walka „pod górę”. Dam z siebie wszystko w Toruniu i zobaczymy, czy uda mi się zbliżyć do podium.
Na koniec zapytaliśmy reprezentanta Kraju Trzech Koron o wrażenia, związane z toruńską Motoareną. Czy była ona do tej pory dla niego przyjazna? – Jest tam naprawdę świetny tor do ścigania. Myślę, że większość zawodników, gdy się tam udaje, potrafi się dobrze prezentować. Danego dnia trzeba być jednak na nim szybkim i mam nadzieję, że ja będę miał odpowiednią prędkość na ostatnim turnieju tegorocznego cyklu – zaznaczył, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Fredrik Lindgren.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!