Ultrapur Start Gniezno przegrał w Rzeszowie z Texom Stalą, ale menedżer czerwono-czarnych nie wydawał się szczególnie zawiedziony wynikiem. Tuż po zakończeniu spotkania Tomasz Fajfer wyjaśnił naszemu portalowi swoje decyzje taktyczne i wytłumaczył słabsze występy części gnieźnian. Szkoleniowiec wierzy w swoich podopiecznych i cieszy się, że wreszcie ma do dyspozycji pełną ich kadrę.
– Urszula Jopa (speedwaynews.pl): Patrząc na dzisiejszy wynik, to chyba tragedii nie było. I znowu lepsza była druga połowa meczu.
– Tomasz Fajfer (trener Startu Gniezno): Tak trochę błądziliśmy tutaj z przełożeniami i jak widać nasi seniorzy, jak gdyby, nie udźwignęli tego. Nie mogliśmy poszukać tych przełożeń i stąd trochę ten słabszy ich wynik.
– A wie Pan w czym leży problem u Huberta Łęgowika? Jeździł w Rzeszowie dwa poprzednie sezony, a dzisiaj dosłownie położył ten mecz.
– Proponuję się spytać Huberta. Sądzę, że wiesz, może za pewnie podszedł, że wie jakie tu przełożenia. A to jednak trochę czasu upłynie, sezon starczy, jak tutaj nie jeździł i już trzeba zmieniać i na nowo szukać. A on może trochę to tak potraktował, że wszystko wie i stąd tak to wyszło.
– Czyli podszedł za bardzo na pewniaka?
– Być może.
– Dociera do mnie masa głosów więc muszę o to zapytać – dlaczego Pickering jedzie z takim numerem, że startuje trzy razy po równaniu? On mimo wszystko starty ma trochę słabsze, a lepszy jest po trasie.
– To jest zawodnik takiej klasy, że tutaj numer nie powinien robić jakiegoś większego problemu. On ma ciągnąć ten wóz i tak to ma wyglądać. Numer tutaj dla mnie nie robi większej różnicy. On powinien sobie dać radę obojętnie z jakim numerem pojedzie.
– Patrząc na ten program to właśnie Pickering rzuca się dosyć mocno w oczy.
– Jeszcze będziesz mu klaskać, jeszcze pojedzie pięknie. On potrafi jechać dobrze. Dzisiaj nie tylko on miał problemy, bo kto przegrał start to praktycznie już było po biegu. A po drugie, z początku meczu, to też robiliśmy trochę błędów, że się odsuwaliśmy od tej krawędzi. Punkciki uciekły na początku i trudno to było odrobić.
– Jak chodzi o „klaskać”, to po ostatnim meczu gnieźnianie dosłownie zakochali się w Joshu, więc ja wiem i liczę na to, że znowu będzie co oklaskiwać.
– O właśnie. A mecze słabsze… zdarzają się, no i tyle. I tutaj nie ma co, tylko trzeba czekać na następny mecz i będzie lepiej.
– A nie pokrzyżowało Panu planów wykluczenie Pieszczka w dziesiątym biegu?
– Tak, bo nie wykorzystaliśmy Pickeringa. Wszystko się pokrzyżowało, ale no trudno.
– Koniec końców to chyba nie wyszło na złe?
– Robiliśmy wszystko, żeby jak najmniej stracić punktów. I jak robiliśmy zmiany to takie, że któryś zawodnik coś tam dawał jakąś nadzieję na wygraną. Któryś bieg mieliśmy fajny, już nie pamiętam który, ale Sam jechał z Pickeringiem, nie?
– Razem jechali w ósmym.
– Ósmy bieg fajny, a wynik 3:3. No i to jest sport.
– W tym biegu nic wielkiego się nie działo, można nawet powiedzieć, że był nudny.
– No właśnie. Tu liczyłem na przykład na odrobienie tych punktów a okazało się, że nie.
– Jeszcze a propos tych zmian – byłam pewna, że w biegu jedenastym pojedzie Henriksson, a zamiast niego wleciał Knudsen. Skąd się to wzięło?
– Knudsen dlatego wleciał, że jechali razem.
– Po to, żeby mógł się „wjeździć” przed następnym biegiem?
– Nie no, tu nie mogliśmy go dać…
– Tak, ale ja mówię o jedenastym, za Gomólskiego.
– No nie, ja też chciałem dać mu szansę, bo prawdopodobnie przyjedziemy tutaj jeszcze raz. I Łęgowik jechał dwa biegi, i Gomólski, no i Knudsen też dostał dwa biegi po to, żeby też tutaj spróbować już geometrię i coś tam dopasować.
– Czyli z tego samego względu wszedł w dwunastym za Łęgowika?
– Hubert miał bardzo słaby pierwszy bieg. Był daleko z tyłu. Później coś tam zrobił i też nie było jakiejś poprawy, no to na co miałem czekać? Nie ma co czekać, bo to się ratuje wynik, nie? A czy ktoś mnie będzie lubił, czy nie to już jest inna sprawa.
– Kontynuując temat zmian, bo dzisiaj było ich dużo. Ten ósmy bieg, gdzie mogło być lepiej, a było 3:3 – dlaczego nie Sørensen skoro w siódmym pojechał pięknie i przywiózł trójkę?
– Bo szykowaliśmy go na następne biegi.
– Żeby zostawić go po prostu…
– No żeby sobie zostawić na później, bo to też ci zaś uciekną i nie ma czym zrobić zmiany.
– No tak, czyli jak chodzi o te „po dwa biegi”…
– To takie też jest, że o, wiesz, tu możesz wykorzystać wszystkie zmiany i co dalej?
– Racja, wtedy nikt nie zostaje.
– Dokładnie.
– Ale mimo tych dwóch biegów to…
– Straciliśmy tu gdzieś ten początek, co odjechali te punkty i już było ciężko to odrobić.
– Kacper Gomólski też dużo zawodu dzisiaj sprawił. W programie niby dwie jedynki, ale mimo wszystko wygląda to na trochę naciągane. Wyprzedził go nawet Hellström-Bängs. Patrzyłam i nie wierzyłam w to, co widzę.
– Dlatego już nie pojechał. I tyle.
– Ale nie ma załamki.
– Nie ma, musimy myśleć co dalej. Jakieś poprawy, korekty, silniki porobić i jedziemy dalej.
– W końcu ma Pan swój najmocniejszy skład. Wszyscy wyzdrowieli.
– Tak. Już na to nie możemy narzekać, bo jedziemy w pełnym składzie. Teraz, jak coś nie wyjdzie, to jedynie ktoś może dać plamę czy coś takiego i tyle.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!