Ernest Koza zaliczył swój najlepszy występ w sezonie. Wychowanek Unii Tarnów zawdzięcza przyzwoitą jazdę... Innemu zawodnikowi. Okazuje się, że Koza pożyczył silnik od żużlowca, której tożsamości nie ma zamiaru zdradzać.
Ernest Koza ma większe powody do zadowolenia. Wychowanek Unii Tarnów przeżywa dosyć ciężki okres, co rzutuje na wyniki żużlowca w eWinner 1. Lidze Żużlowej. W Krośnie zdobył on sześc punktów, ale do tego dołożył aż cztery punkty bonusowe. – To już było to co bym chciał. Ja już byłem tak zdesperowany, że nie wiedziałem co robić. W pewnym momencie zastanawiałem się, czy ja w ogóle potrafię jeszcze jeździć na żużlu! Dziś mi się zupełnie inaczej jeździło, niż w ciągu całych rozgrywek – powiedział Koza dla sportowegniezno.pl.
W dwunastym biegu zawodów Ernest Koza musiał uznać wyższość Rafała Karczmarza, ale jego prędkość nie wyglądała aż tak źle. Brakowało wsparcia ze strony tzw. drugiej linii, której przedstawicielem jest były żużlowiec Wandy Kraków. Po meczu z Wilkami, Koza legitymuje się średnią na poziomie 1,353. Jak się okazuje, powodem tak dobrej formy zawodnika jest… Inny silnik. – Nie wiedziałem już co robić, byłem zdesperowany aby zapunktować, więc pożyczyłem od jednego z zawodników silnik. Rewelacja! W ogóle na nim nie trenowałem, nie sprawdziłem, nic! Ale jechało mi się zupełnie inaczej. To była zupełnie inna jazda. Kiedy ja w tym roku wygrałem start? A dziś było naprawdę nieźle. Odżyłem, bo udowodniłem sobie, że jeszcze coś tam umiem jeśli tylko jest pod tyłkiem dobry silnik. Chciałbym na tym silniku jechać do końca sezonu – kończy.
Pomimo walecznej postawy, gnieźnianie znaleźli się na ostatnim miejscu w eWinner 1. Lidze Żużlowej. Jeżeli Start chce pozostać w pierwszej lidze, musi on zdobyć punkty w meczach z H.Skrzydlewska Orłem Łódź i Stelmet Falubazem Zielona Góra.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!