Ernest Koza uległ groźnemu wypadkowi podczas spotkania z Arged Malesą w Ostrowie. Zawodnik Unii Tarnów jest w trakcie rehabilitacji i ma nadzieje, że niebawem będzie mógł odbyć trening na motocyklu.
Ernest Koza wypadkowi uległ 7 czerwca na torze w Ostrowie Wielkopolskim. 27-latek złamał obojczyk już w swoim pierwszym starcie. Po niespełna miesiącu Ernest opowiada o swoim stanie zdrowie i możliwym powrocie na tor. – Czuję się dobrze, rehabilitacja również przebiega zgodnie z planem. Nie potrafię określić jak skomplikowana była to kontuzja. Było to złamanie z kilka odłamkami. Myślę, że niebawem potrenuję na motocyklu. Zobaczymy jak się będę czuć. Od tego wszystko zależy. – przyznaje zawodnik Unii w rozmowie z klubowym portalem.
Sezon 2021 dla tarnowian układa się fatalnie. Drużyna z Małopolski wciąż pozostaje bez choćby punktu, a zawodników ciągle trapią kontuzje. – Sezon jest słaby w naszym wykonaniu . Cały czas jeździliśmy osłabieni. My, zawodnicy, naprawdę staraliśmy się jechać jak najlepiej. Po prostu nikt z nas nie robił punktów takich, jakich się od niego oczekiwało. Ponadto kontuzji w naszej drużynie było już tyle, że można by nimi obdzielić całą ligę. Ja osobiście nie pamiętam takiej sytuacji, żeby jedna drużyna miała tyle pecha do kontuzji. – wyjaśnia Koza.
W meczu domowym z ROW-em Rybnik trybuny świeciły pustkami. Składają się na to słabe wyniki sportowe, ale także zamieszanie wśród osób zarządzających klubem. Ta sytuacja na pewno nie jest korzystna dla żużlowców. – Kibiców trochę ubyło. Na pewno było to spowodowane też limitami wejść w związku z pandemią, a teraz upałami. Na całe szczęście jeszcze kibice przychodzą na nasze mecze i bardzo im w imieniu całej drużyny dziękuję. – komentuje Ernest.
Z pewnością dla sportowca odnoszenie samych porażek jest bardzo trudne. Zawodnicy tracą pewność siebie, co może równać się z utratą mobilizacji do ciągłych treningów i zaangażowania na sto procent. – Znalezienie mobilizacji przy ciągłych porażkach jest najtrudniejsze. Na szczęście bardzo mnie cieszy ten sport i pomimo słabszych wyników w tym roku dalej mam frajdę z jazdy na motocyklu. Człowiek dużo przeżywa po porażce, ale przychodzi taki moment, że idzie na trening czy to żużlowy czy po prostu by utrzymać swoją formę fizyczną i wszystko mija. Potrzeba się trochę wyżyć by wrócić na właściwe tory. Również dużym wsparciem jest rodzina. Dzieci potrafią poprawić humor. – kończy Koza na łamach portalu unia.tarnow.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!