Wszyscy doskonale pamiętamy wydarzenia sprzed roku w trakcie rywalizacji Moje Bermudy Stal Gorzów - Eltrox Włókniarz Częstochowa. Mecz został przerwany z powodu awarii rozdzielni. Tym razem nie powinno być takich problemów, a jeżeli ktoś ma zgasić światło na obiekcie Edwarda Jancarza, niech będzie to Eltrox Włókniarz Częstochowa.
Zeszłoroczne boje Gorzowa z Częstochową dostarczyły wiele emocji, aczkolwiek większość z nich dotyczyła pozasportowych aspektów. Począwszy od awarii rozdzielni, a skończywszy na walkowerze pod Jasną Górą. Przed niedzielną konfrontacją należy mieć nadzieję, że dzielić i rządzić będzie jedynie sport.
Samo spotkanie zapowiada się arcyciekawie. Teoretycznie faworytem są gospodarze, którzy rozpoczęli ten sezon najlepiej jak tylko mogli – od zwycięstwa z dominatorem ostatnich lat, mistrzem Polski – Fogo Unią Leszno, dodatkowo na jej terenie. Kolejne mecze to także dobre rezultaty, a głowy gorzowskich kibiców zostały lekko schłodzone po ostatniej porażce we Wrocławiu.
Nie zmienia to jednak faktu, że Moje Bermudy Stal to jeden z murowanych kandydatów do fazy play-off. Podobnie, lecz przed sezonem mówiło się o Eltrox Włókniarzu. Początek rozgrywek, pierwsze mecze i każdy z kibiców biało-zielonych mógł podrapać się po głowie. Życie weryfikuje pewne plany, lecz przecież sezon nie kończy się już teraz, a zwycięstwo częstochowian w Toruniu wlało nadzieję, że nie wszystko zostało stracone.
Oczywiście triumf w Toruniu wcale nie musi oznaczać, że "Lwy" wróciły do wielkiej formy. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że eWinner Apator to solidna jak na beniaminka PGE Ekstraligi drużyna, ale nie na tyle mocna, żeby nikomu innemu nie było dane tam zwyciężyć w dalszej części sezonu. Należy jednak zwrócić uwagę na coś innego – w Grodzie Kopernika można było zauważyć w ekipie Włókniarza prawdziwy team spirit. A dobra atmosfera w zespole potrafi przenosić góry.
Przykład najbliższego rywala Eltrox Włókniarza, a więc Stali Gorzów z zeszłego roku pokazuje, że nie można nikogo przedwcześnie przekreślać. Pamiętamy, że ekipa z Lubuskiego fatalnie zaczęła ubiegłoroczne zmagania, aby ostatecznie wylądować w finale. Już teraz słyszy się, że częstochowianie nie mają czego szukać w czubie tabeli. Patrzę w nią i widzę, że biało-zielni tracą do czwartej lokaty aż dwa punkty. Faktycznie granica nie do przeskoczenia…
Nawet w przypadku porażki w Gorzowie nic nie zostało jeszcze przesądzone. W rundzie rewanżowej arcyważne będą punkty bonusowe i to one zazwyczaj przesądzają o losach awansu do play-off. Włókniarz ma kim straszyć podopiecznych Stanisława Chomskiego – Leon Madsen, Jonas Jeppesen czy Jakub Miśkowiak. Zagadkę wciąż stanowią Fredrik Lindgren oraz duet krajowych seniorów – Bartosz Smektała i Kacper Woryna. Wydaje się, że od tej trójki będzie zależeć czy częstochowianie sprawią niespodziankę.
Kibice Włókniarza życzyliby sobie zwycięstwa, ale walka i emocje do ostatniego wyścigu są w stanie zrekompensować ewentualne niepowodzenie. A opinie "ekspertów", że porażka "Lwów" w tym spotkaniu przekreśli ich szanse na play-offy można jedynie skwitować śmiechem, bo co w przypadku minimalnej porażki Włókniarza i zdobycia ewentualnego bonusa w rewanżu? A co jeżeli Włókniarz zacznie wygrywać wszystkie mecze do końca rundy zasadniczej? Sport przerabiał już różne scenariusze, więc najlepiej nie patrzeć w tabelę i (miejmy nadzieję) delektować się emocjami na torze.
Źródło: inf. własna
Oferta na eWinner 1. ligę dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!