Choć terminarz PGE Ekstraligi został stworzony tak, by unikać kolizji z rundami cyklu Grand Prix, nie w każdym przypadku się to udało. Dwa piątkowe treningi pokrywają się terminami z meczami w polskich rozgrywkach.
Chodzi o turnieje w słoweńskim Krško (1 czerwca) i we Wrocławiu (3 sierpnia). Wprawdzie w dniu rozgrywania tych rund w najwyższej polskiej lidze nie dzieje się nic, ale żużlowcy uczestniczący w piątkowych spotkaniach PGE Ekstraligi nie będą mogli pojawić się na rozgrywanym dzień wcześniej treningu. Problem jest o tyle istotny, że włodarze cyklu rozważali zmianę zasad przydzielania numerów startowych. Losowanie miało zostać zastąpione przez prawo wyboru, które kolejno otrzymywaliby zawodnicy z najlepszymi czasami na treningu. Ponadto nierówne szanse, jeśli chodzi o przygotowanie do rywalizacji, mogą w jakiś sposób wypaczyć jej wynik.
– Dość mocno utrudnia nam to sprawę, jeżeli chodzi o te dwie rundy cyklu Grand Prix, ale chyba musimy się dostosować. Ostatecznie to w polskiej lidze żużlowcy zarabiają najwięcej i traktują ją priorytetowo. Co możemy więc zrobić? Owszem, moglibyśmy pójść na wojnę i wprowadzić obowiązek pojawiania się na treningu, ale raczej wyszlibyśmy z tego na przegranej pozycji. Zawodnicy już się do nas zgłaszali i rozmawialiśmy z nimi na ten temat, podobnie jak z BSI i Philem Morrisem. Zaproponowaliśmy powyższe rozwiązanie. Proszę zgadnąć, ilu żużlowców się pod nim podpisało. Otóż… żaden. Dlatego nie ma sensu wprowadzać regulacji, której nie chcą sami uczestnicy cyklu – mówi szef Komisji Sportów Torowych FIM, Armando Castagna, cytowany przez magazyn Speedway Star.
Jednym z możliwych rozwiązań jest przeniesienie treningu na inny, mniej kolidujący termin – na przykład sobotni poranek. Według Włocha, również takie rozwiązanie w kontekście sezonu 2019 zostało już odrzucone. – Nad tym też już myśleliśmy. Jednak przygotowanie bezpiecznego toru do zawodów wymaga sporo pracy, a dodatkowa jazda na kilka godzin przed zawodami mocno by to utrudniła. Dlatego na razie nie zmienimy nic i będziemy się po prostu przyglądać. Jeżeli ta kolizja terminów bardzo utrudni zawodnikom życie, zareagujemy po następnym sezonie. Na ten moment nikogo do niczego nie zmuszamy, bo szanujemy uczestników cyklu i nie chcemy narażać ich na kary ze strony PGE Ekstraligi – dodaje Castagna.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!