Problemy z torem, ciągnące się w nieskończoność zawody, zwieńczone w kuriozalnych okolicznościach. O subiektywny komentarz po rozegraniu SGP2 w Cardiff poprosiliśmy trenera Żużlowej Reprezentacji Polski – Rafała Dobruckiego.
Równanie toru co dwa biegi, kilka upadków. Łącznie dało to prawie czterogodzinne zawody w stolicy Walii. Niewątpliwie takim widowiskiem organizatorzy SGP2 nie zachęcili nowych fanów speedwaya do pokochania tej dyscypliny. Co powiedział o warunkach torowych trener kadry Rafał Dobrucki?
– Nie wiem nawet, jak to ocenić. Już podczas sobotniego turnieju Grand Prix widzieliśmy, że są kłopoty nawet z tymi zawodnikami bardzo doświadczonymi. Trzeba powiedzieć w ten sposób, tor przed SGP2 był i tak w lepszym stanie, niż się tego spodziewałem. Jak się to wszystko skończyło, no to sami widzieliśmy – stwierdził w rozmowie z naszym portalem na gorąco po zawodach.
Dwa turnieje na sztucznym torze wyzwaniem nie do przejścia? Dobrucki mówi, że… w Polsce by pojechali
Gdy pojawił się terminarz cyklu Grand Prix oraz SGP2, wiele osób nie kryło zaskoczenia, że na jednodniowy tor ładuje się dwie imprezy – dzień po dniu. Już wówczas zagadką było, czy to dobry pomysł z uwagi na niezbyt dobre doświadczenia z przeszłości dotyczące stanu nawierzchni kładzionej okazjonalnie. Rafał Dobrucki podzielił się z nami dość niekonwencjonalną opinią. Wedle jego zdania, gdyby coś takiego miałoby miejsce w Polsce, nie napotkałoby kłopotów.
– Nie do końca tak uważam. Myślę, że gdyby takie dwa terminy miały miejsce w Warszawie, odbyłyby się bez problemu. Moje zdanie jest takie, że tor był nieprawidłowo przygotowany już przed sobotnimi zawodami. My mamy już doświadczenie, jak coś takiego powinno wyglądać, gdy z młodzieżą jedziemy na Stadion Narodowy odbyć tzw. test. Nawierzchnia jest bardziej „napita” wody i zdecydowanie lepiej się trzyma, nie rozrywa się. Teraz tutaj był zbyt suchy, jeszcze kamienie, które powodowały problemy z układaniem toru, jak słyszałem. To pozostawia naprawdę dużo do życzenia – stwierdził odważnie selekcjoner.
Kontrowersyjne wykluczenie Kvěcha i przerwanie zawodów. Według Dobruckiego to słuszna decyzja
Mateusz Cierniak okazał się zwycięzcą zmagań w Cardiff. Jak wiadomo jednak, triumfatora wyłoniono bez rozegrania wyścigów półfinałowych i finału. Zawodnicy nie wiedzieli, że turniej zostanie przerwany, mimo że jury planowało taką decyzję już przed ostatnią serią startów. Poszkodowanym przez taki obrót spraw był niewątpliwie Jan Kvěch. Czech, jak i osoby z jego otoczenia kompletnie nie zgadzały się z decyzją Jespera Steentofta o wykluczeniu. Rafał Dobrucki jest jednak zdania, że duński arbiter zarządził odpowiednio.
– Mateusz miał trochę szczęścia, że Janek Kvěch spowodował upadek i został wykluczony. Przez całe zawody natomiast na pewno nasz reprezentant zasłużył na to zwycięstwo – mówił trener polskiej kadry.
Jan Kvěch zadawał nawet pytania, czy w żużlu chodzi o wyprzedzanie, czy grzeczną jazdę gęsiego. Wykluczenie było bardzo kontrowersyjne, a dodatkowo zawody przerwano. Taka decyzja arbitra bezpośrednio wpłynęła zatem na wyniki zawodów.
– Absolutnie wykluczenie jest słuszne. Po pierwsze trzeba zadać pytanie, dlaczego został wyścig przerwany w pierwszej odsłonie. Było przecież wszystko w porządku. Taka sytuacja nie miała miejsca dzisiaj pierwszy raz. Jednakże odnośnie samej decyzji o wykluczeniu, jak najbardziej się z nią zgadzam – oznajmił Rafał Dobrucki, przedstawiając odmienne zdanie od czeskiego żużlowca.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!