– Budżety klubów nie są takie jak zakładano, co za tym idzie – mogą zmienić się także cele poszczególnych ekip. Kto, jak nie Włókniarz, ma zagrozić leszczyńskim Bykom? – przyznał Dawid Celt, kapitan polskiej kadry tenisistek, prywatnie mąż Agnieszki Radwańskiej oraz wielki kibic żużla i Eltrox Włókniarza Częstochowa.
Krystian Natoński: – Żużel i tenis to skrajne dyscypliny sportu, ale ich wspólnym mianownikiem są niewątpliwie podróże. W dobie pandemii zarówno tenisiści oraz żużlowcy są uziemieni.
Dawid Celt: – Jeżeli porównujemy żużel do tenisa, to faktycznie tak jest. Wewnętrznie możemy rozegrać ligę i mam nadzieję, że wszystko przebiegnie bez problemów. Wiadomo, że zawodnicy, którzy przyjechali z zagranicy odbywają kwarantannę, natomiast miejscowi czekają na możliwość wznowienia treningów. Osobiście już nie mogę się doczekać. Zaznaczyłem sobie w kalendarzu datę 12 czerwca i czekam, aby zobaczyć żużel chociażby w telewizji, bo ile można oglądać powtórki? Fajnie jest oczywiście przez jakiś czas powspominać, ale brakuje tego sportu na żywo. Odliczam czas z niecierpliwością. Trochę smutno, że nie będzie można pójść na stadion i poczuć zapach spalonego metanolu, ale może w końcówce rozgrywek uda się zdjąć trochę tych obostrzeń i w mniejszej liczbie widzów pojawić się na stadionie. Trzeba mieć taką nadzieję.
– Gdyby tak się stało, to już wyobrażam sobie olbrzymie zainteresowanie kibiców. Nie dość, że będzie to decydująca faza sezonu, to jeszcze każdemu będzie towarzyszył głód obejrzenia rywalizacji na żywo.
– Byłoby super i nic innego nam nie pozostaje, jak tylko po prostu czekać. Miejmy nadzieję, że chociaż fazę play-off będzie można obejrzeć na żywo. Jestem ciekaw tematu Grand Prix, bo o tym głośno się nie mówi, a to trochę podobny temat jak w tenisie w przypadku turniejów międzynarodowych. Na razie uwaga skupiona jest na polskiej lidze, która – wiadomo – jest najlepsza na świecie i wszyscy chcą w niej jeździć oraz zarabiać pieniądze. W przypadku Grand Prix czytałem o kilku pomysłach, ale tak naprawdę niczego konkretnego nie wiadomo. Z tego co wiem, to Grand Prix Polski jest przesuwane i oczekuję z niecierpliwością na temat pomysłu rozegrania cyklu w tym roku.
– Jasne jest, że w przypadku Grand Prix największym problemem jest kwarantanna ze względu na podróże…
– To prawda. Największy problem dotyczy przemieszczania się zawodników, co sprawia, że natychmiast lądujesz na dwutygodniowej kwarantannie. Jeżeli pojawi się taka możliwość, żeby sportowcy mogli omijać kwarantannę, wówczas to bardzo ułatwi organizację imprez międzynarodowych.
– Wiadomo nie od dziś, że Dawid Celt jest wielkim kibicem Eltrox Włókniarza Częstochowa. Czy Lwy mają szanse na mistrzostwo Polski w tym sezonie?
– Oczywiście, że mają. Bardzo ostrzyłem sobie apetyt na ten sezon jeszcze przed wybuchem pandemii, bo zapowiadał się na bardzo wyrównany. Te składy drużyn, może poza Rybnikiem, aczkolwiek tam na początku mówiło się o Hancocku, ale trochę na papierze ten zespół odstaje. Pozostałe drużyny są naprawdę wyrównane i mocne, dlatego ten sezon zapowiadał się bardzo ciekawie. Zobaczymy jak teraz kluby podejdą do tematu w czasie pandemii. Wiemy, że nie jest łatwo, wszyscy odczuwamy ten kryzys – gospodarczy, ekonomiczny. Kontrakty są obcinane, budżety klubów nie są takie jak zakładano, co za tym idzie – mogą zmienić się także cele poszczególnych ekip. Kto, jak nie Włókniarz, ma zagrozić leszczyńskim Bykom? W momencie, kiedy wzmocniliśmy się Doyle'em, przyszedł Holta, który zawsze najlepiej radził sobie w Częstochowie i wierzę, że te siedem, osiem punktów będzie w stanie dorzucić. Jeżeli zdrowie dopisze i nie będzie żadnych kontuzji, to uważam, że Włókniarz ma naprawdę spore szanse, żeby powalczyć o mistrzostwo Polski.
– To może taka mała deklaracja ze strony Dawida Celta, że w pierwszym meczu z udziałem publiczności zawitacie razem z Agnieszką Radwańską na SGP Arenie w Częstochowie.
– Tego obiecać nie mogę, bo nie wiem kiedy to będzie. Agnieszka jest w zaawansowanej ciąży. Ja na pewno będę starał się zrobić wszystko, żeby w miarę możliwości zawitać na stadion. Zresztą robię tak od kilku lat. Na co dzień jestem w Warszawie, ale jak tylko mogę, to staram się na te mecze jeździć – nie tylko do Częstochowy, bo byłem też w Toruniu czy Grudziądzu. Żużel na żywo to inna bajka niż przed telewizorem. Jak będzie taka możliwość, to na pewno pojawię się na stadionie na pierwszy meczu z udziałem publiczności.
– Myślę, że prezes Eltrox Włókniarza, Michał Świącik ucieszy się z takiej informacji.
– Mam już nawet wykupiony karnet, ale oczywiście nie będę go zwracał. Zostawię i będę chciał też Włókniarz wspierać w tym trudnym czasie bez kibiców, poprzez kupowanie biletów. Uważam, że społeczność żużlowa powinna trzymać się razem i jeżeli będę mógł dołożyć cegiełkę, to na pewno to zrobię. Generalnie karnet jak co roku posiadam, był już wykupiony przed pandemią.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!