Nowy sezon zbliża się wielkimi krokami. Na pierwszy wyjazd na tor czekają nie tylko żużlowcy, ale także speedrowerzyści. Przygotowania do sezonu kończy powoli zawodnik MS Śląska Świętochłowice - Dawid Bas, z którym porozmawialiśmy na temat tego co działo się niedawno w słonecznej Australii oraz o tym co przed nim czyli walce o Mistrzostwo Polski, a także rywalizacji w dwóch europejskich czempionatach.
Konrad Cinkowski: – Dawid, Mistrzostwa Świata już jakiś czas temu dobiegły końca. Podsumuj nam proszę swój udział w australijskim czempionacie już tak na chłodno, z perspektywy czasu.
Dawid Bas – Mistrzostwa Świata na pewno mogę uznać jak najbardziej za udane, nawet bardzo. Jedyne co nie poszło po mojej myśli to finał indywidualny, bowiem reszta na plus. Eliminacje przechodziłem dość pewnie, starałem się jechać bez presji i stresu. Mogę powiedzieć, że wychodziło, aż do dnia finału IMŚ. Udało mi się dostać do kadry Reprezentacji Polski i pojechać w finale Drużynowych Mistrzostw Świata, a także w zawodach o Puchar Federacji, które wygraliśmy. Tak jak mówiłem, wszystko było w porządku, ale najważniejszy dla mnie dzień nie wypalił. Jedenaste miejsce to taka forma pocieszenia, że chociaż mogłem być w finale.
– W gronie finalistów IMŚ byłeś jednym z nielicznych, którzy mogli okazać się „czarnym koniem” i wiele zyskać, a nic nie stracić. Jednak nie ukrywamy, celowałeś w medal i miałeś realne szanse na jego zdobycie, a wracasz do domu jako jedenasty zawodnik świata. Mogę się tylko domyślać, jak się czujesz.
– Tak naprawdę to każdy z szesnastu finalistów miał szansę na złoty medal. Stawka była bardzo i to bardzo wyrównana, chyba jeszcze jak nigdy wcześniej. Wygrał Joel Chadwick, który był na tych mistrzostwach praktycznie nie do doścignięcia od samego początku. W każdych zawodach, w których jechał był w niesamowitej formie. Dla mnie osobiście ten finał to straszne rozczarowanie. Czułem się dobrze przez cały pobyt, a w najważniejszym dniu głowa „nie zadziałała”. Doszedł stres, presja i nie poszło tak jak powinno.
– Ważne do wspomnienia jest to, że do Australii nie pojechałbyś, gdyby nie wsparcie partnerów.
– Dokładnie! Chciałbym z tego miejsca podziękować rodzicom, którzy bardzo mi pomagali przy tym wyjeździe, a także trenerowi Krzysztofowi, który stawał wręcz na głowie, aby cała nasza czwórka czyli Ja, Żaneta Siemianowska, Kamil Bielica i Marek Pronobis, byśmy polecieli do Australii. Podziękowania także w kierunku Władz Miasta, a także klubu MS Śląsk Świętochłowice. Nie mogę zapomnieć o sponsorach: Euro-met, Motokris, „KOLOR” Krzysztofa Podbioła, Express Team, Constream, DGE Dawid Gębski, Janis, Transport Zarzecki, Optyk Kudera i wielu, wielu innych.
– Za półtora roku (przełom maja i czerwca) MŚ zawita do Polski. Tutaj znów pojawi się szansa na sukces, a pewnie chciałbyś go przypieczętować przy ul. Bytomskiej 40, na swoim rodzimym torze. Swój obiekt może zarówno pomóc, ale i zaszkodzić.
– Do tego jest jeszcze daleka droga. Na razie trzeba się skupić na tym, co jest teraz i w tym sezonie. Swój tor będzie pomocny na pewno, ale zaszkodzić może presja. Wiadomo, u siebie każdy chce się zawsze pokazać z jak najlepszej strony i to czasem może być zgubne.
– Porozmawiajmy teraz o tym co przed nami w nieco bliższej przyszłości, zostając w wątkach międzynarodowych. W lipcu Mistrzostwa Europy w Częstochowie i Poczesnej. Jakie nadzieje wiążesz z tymi trzema dniami rywalizacji?
– Będzie to dobra okazja do pokazania sił na swoim podwórku. W ostatnim finale Indywidualnych Mistrzostw Europy zdobyłem srebrny medal (triumfował Łukasz Nowacki – dop. aut.), więc bradzo chciałbym minimum obronić ten tytuł wicemistrzowski. Oczywiście, atakując też miano najlepszego na Starym Kontynencie. Ciężko pracuję nad tym, by dać radę dostać się także do Reprezentacji Polski i obronić tytułu z 2016 roku.
– Mówi się, że poziom ME za sprawą krajowych zawodników może być na zdecydowanie wyższym poziomie niż MŚ, gdzie wielu twoich kolegów nie mogło sobie pozwolić na taki wyjazd. Zgadzasz się z tym?
– Wiadomo, wyjazd do Australii był niezwykle ciężki i kosztowny. Wiadomo, w Mistrzostwach Europy Australijczyków już nie zobaczymy, którzy u siebie zgarnęli praktycznie wszystkie trofea. Moim zdaniem poziom zawodów będzie na bardzo podobnym poziomie.
– Mistrzostwa Europy Drużyn Klubowych to kolejna ważna impreza, lecz nieco wcześniej. Na co będzie stać MS Śląsk?
-Mam nadzieję, że będzie to złoto oczywiście. Wszystko jednak wyjdzie na torze, większość drużyn polskich jak i angielskich ma solidną czwórkę czy piątkę zawodników. Będą to na pewno trzy dni wyrównanej walki, ciężko o wskazanie faworyta. Myślę, że jeśli udamy się na te zawody, będziemy chcieli zawalczyć o jak najwyższe lokaty. Yno Śląsk!
„Apetyt rośnie w miarę jedzenia”.
– MEDK można uznać za test ostateczny przed Mistrzostwami Europy?
-Myślę, że tak, bowiem na co dzień nie możemy się ścigać z zawodnikami z Wielkiej Brytanii. Możemy śledzić ich poczynania tylko poprzez wyniki w Internecie.
– Wróćmy na krajowe podwórko. Brązowy medal MS Śląska to spory sukces w tym sezonie. Też tak uważasz?
-Wiadomo, że każdy medal Drużynowych Mistrzostw Polski jest sukcesem. Udało nam się zdobyć brąz, choć chcieliśmy czegoś więcej, bowiem drugi raz z rzędu zajmujemy ten najmniejszy stopień podium. Apetyt rośnie w miarę jedzenia…
– Za rok uda wam się choćby powtórzyć, a może nawet poprawić rezultat?
– Po to jedziemy, aby poprawić ten wynik. Tor jednak zweryfikuje wszystko, choć zespół MS Śląsk zrobi wszystko, aby Świętochłowice stały się stolicą polskiego speedrowera!
– MS Śląsk będzie zespołem, który zatrzyma toruński TSŻ czy dominacja „Aniołów” zbyt szybko się nie skończy?
– Ciężko pracowaliśmy całą zimę, aby być w jak najlepszej formie. Czy się uda ich zatrzymać? Mam nadzieję, że odbijemy sobie ubiegłoroczne porażki (śmiech – dop. aut.).
– Jakie stawiasz sobie indywidualne cele w rozgrywkach poza ligowych?
– Chciałbym stanąć w końcu na podium Indywidualnych Mistrzostw Polski.
– Planujesz starty za granicą. Kiedy możemy spodziewać się szczegółów i z jakie oczekiwania masz wobec jazdy w Anglii?
– W tym roku częściej będzie można mnie oglądać na torach angielskich niż polskich. Wkrótce czeka mnie przeprowadzka do Anglii, a startował będę w barwach Poole Comets. Chcę pomóc tej drużynie zdobyć tytuł mistrzowski, a w Polsce będę starał się pojawiać tak często, jak pozwoli mi na to czas.
– Dawid, dziękuję Ci za rozmowę i do zobaczenia!
– Również dziękuję. Pozdrawiam wszystkich.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!