W ubiegłą sobotę (4 maja) w Moorwinkelsdamm odbył się bardzo pechowy turniej. Odbył się, to dużo powiedziane, gdyż w głównej grupie odjechano tylko sześć gonitw. Zawody przerwano oficjalnie przez awarię oświetlenia, natomiast przed nią miał miejsce bardzo fatalny upadek.
Niespełna dwa tysiące ludzi obecnych na zmaganiach "Master of Speedway" w zachodnich Niemczech zamarło po wypadku, jakim doszło pomiędzy Dannym Maassenem a Holendrem Henry van der Steenem. 25-letni Niemiec upadł na tor i wydawało się od razu, że to wygląda bardzo poważnie. Dochodziły pogłoski, że nie wiadomo, czy zawodnik przeżyje. Danny został przetransportowany do szpitala. Okazało się, że niemiecki zawodnik doznał wstrząsu mózgu. Poza tym był bardzo poobijany oraz miał wyraźne siniaki i rozdarcia skóry. Na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze i żużlowiec wrócił już do swojego rodzinnego Augsburga.
Po tym upadku doszło do przerwy w zawodach, oczywiście uzasadnionej. W takich momentach najważniejsze jest zdrowie zawodnika. Po powrocie karetki można było kontynuować turniej, ale jak się okazało awarii uległo oświetlenie. Próby reperacji nie wniosły jednak wiele i konieczne było przerwanie zawodów ze względu na zapadające ciemności. Tuż po zawodach na portalu społecznościowym ostro wypowiedział się jeden z uczestników zmagań – Adrian Gała: Właśnie odwołali po dwóch seriach zawody w niemieckim Moorwinkelsdam, szkoda ze dopiero musiała stać się tragedia i złamanym kręgosłupem jednego zawodnika żeby podjęto próbę robienia toru, bo od samego początku nie nadawał się do jazdy.. Jestem szczęśliwy, ze cały i zdrowy wracam do Gniezna.
Na szczęście nie sprawdziły się przypuszczenia gnieźnieńskiego zawodnika.
Źródło: speedweek.com / facebook.com/adrian-gala-fanpage
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!