W sobotniej Rundzie Kwalifikacyjnej do finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Libercu wystąpiło dwóch Polaków. Obok Maksyma Drabika awans do finałowej serii wywalczył również Daniel Kaczmarek (2. miejsce), dla którego będzie to debiut w stawce najlepszych juniorów.
Tor w Libercu był krótszy od obiektów, na których polscy zawodnicy startują na co dzień. Ok. 285 metrów długości nie sprawiało jednak problemów naszemu rozmówcy, który ostatecznie zgromadził na koncie 12 punktów. Nie przejmował się on jednak nieznajomością obiektu, ponieważ miał już możliwość startów na krótszych owalach. – Przed sezonem trenowaliśmy na minitorze, w Libercu były troszeczkę dłuższe proste. Ogólnie spotykamy się z takimi krótkimi torami. Ten nie był jakiś wyjątkowo mocno krótki,, bo są krótsze, ale ja uważam, że jego geometria jest naprawdę bardzo fajna. Można się dobrze pościgać. Z tego, co wiem, to w Libercu był kiedyś 400-metrowy owal, ale wydaje mi się, że przerobienie tego i jego skrócenie wyszło na dobre, na pewno zawodnicy jadą bliżej siebie, w kontakcie i to jest lepsze dla kibiców. Jeździłem już we francuskim Mâcon, gdzie był jeszcze krótszy tor, w Szwecji też są podobne obiekty. Jestem zatem do tego przyzwyczajony. Na minitorze też nie jeździmy pojedynczo, bo z Igorem (Kopciem – Sobczyńskim – przyp. red.) się ścigamy. Dużej różnicy zatem mi to nie robiło, w Niemczech też byłem na krótkim torze w Güstrow. Bardziej wolę krótsze obiekty, niż te jakieś powyżej 400 metrów – przyznał po zawodach Daniel Kaczmarek.
O ile w pierwszych seriach owal w Libercu prezentował się przyzwoicie, o tyle pod koniec zmagań zawodnicy mieli z nim problemy i odnotowano kilka upadków. – Ten tor nieco się rozwalił. Dwie pierwsze serie jeszcze był ok, ale później troszeczkę się to wszystko posypało. Najważniejszy jednak był awans, a nie zabijanie się, dowożenie punktów w każdym biegu, nietracenie ich przez głupie błędy. W Libercu taki był cel, żeby awansować i przejść dalej, a nie skupiałem się mocno na tym z którego miejsca – ocenił stan nawierzchni.
Wychowanek leszczyńskiej Unii musiał o 2. pozycję „walczyć” z Maksymem Drabikiem. Polscy reprezentanci postanowili jednak nie ryzykować, gdyż nawierzchnia toru sprawiała już problemy zawodnikom. Obaj przejechali cztery okrążenia blisko siebie, próbując jazdy na jednym kole, a na linię mety wpadli praktycznie jednocześnie. – W niedzielę mieliśmy ligę polską, jeszcze połowa sezonu przed nami i finały. Ten bieg już tak naprawdę o niczym nie decydował, zatem stwierdziliśmy z Maksem, że damy troszeczkę popisu jazdy na jednym kole. Chcieliśmy po prostu dojechać cało, bezpiecznie skończyć te zawody i szykować się na niedzielne oraz kolejne, które nas czekają – wyjaśnił.
Kaczmarek zadebiutuje w cyklu finałowych zmagań juniorskiego czempionatu. Przed rokiem do awansu zabrakło niewiele, tym razem wykorzystał on już ostatnią szansę, w przyszłym sezonie będzie już bowiem startował jako senior. Być może właśnie z pozycji, w której nie będzie uważany za faworyta, spróbuje pokusić się o niespodziankę. Nie ma jednak zamiaru na razie zbyt dużo myśleć o końcowym wyniku w tej rywalizacji. – Ja będę pierwszy raz startował w tych zawodach. W tamtym roku zabrakło mi jednego punktu. Jakoś się nie „nasadzam” na nie, chcę po prostu mieć w każdych frajdę i dobrą zabawę. Jeśli za tym pójdzie wynik, to po prostu nic więcej nie jest potrzebne. Może dziennikarze jakoś mnie wytypują, czy jestem „czarnym koniem”, czy nie. Ja się na tym nie skupiam. Nie stawiam sobie zatem przed tym cyklem specjalnych celów, a co uda się osiągnąć, to zobaczymy pod koniec rywalizacji – skromnie dodał.
Finałowe turnieje odbędą się 29 czerwca w Daugavpils, 22 lipca w Lesznie oraz 28 września w Pardubicach. Kaczmarek nie ma zamiaru się na razie zbytnio tym przejmować, a wróci do „tematu” bezpośrednio przed inauguracją serii i kolejnymi jej odsłonami. – Nie mówię, że w ogóle nie koncentruję się na tych zawodach, tylko będę się na nich skupiał, gdy przyjdzie pora. Do tego czasu mamy jeszcze dużo turniejów i okrążeń do odjechania. W Pardubicach byłem dwa razy. Wypowiadałem się już na temat tego toru, że jest on duży i szeroki, takie „lotnisko”. Tam po prostu trzeba mieć szybki motocykl i być dobrze spasowanym, aby osiągać dobre wyniki. W Daugavpils byłem i jeździłem tam z Wandą Kraków. Ten tor może troszeczkę się zmienił. Koncentruję się jednak na razie na najbliższych imprezach, a jak przyjdą zawody w Daugavpils, to dwa – trzy dni przed nimi zacznę o tym myśleć. Na razie jeszcze jakoś się tym nie przejmuję.
Na koniec wróciliśmy do pozostałych wyników zawodnika. W tym sezonie, m.in. w barwach Get Well Toruń raz idzie mu lepiej, innym razem nieco gorzej. Jak sam twierdzi, jest jednak zadowolony ze swoich występów, choć wie, że zawsze jest miejsce na poprawę. – Wiadomo, że zawsze chce się, żeby było lepiej. Póki co, jestem w miarę zadowolony z moich wyników. Czasami gdzieś mi w cały meczu nie wyjdzie jeden bieg, ale jak ma się tylko trzy, to w każdym trzeba dać z siebie wszystko. Będę dalej trenował, jeździł, skupiał się, żeby było lepiej i żeby podtrzymać to, co jest – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Daniel Kaczmarek.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!