Chris Holder w sezonie 2019 nie będzie startował w cyklu Grand Prix. To efekt słabej jazdy w poprzednim roku, w którym zajął ostatecznie 12. miejsce. W związku z tym organizatorzy cyklu nie zdecydowali się na przyznanie mu stałej dzikiej karty.
Holder zawodził nie tylko w rozgrywkach o tytuł najlepszego żużlowca globu. Australijczyk słaby rok zaliczył również w polskiej lidze. A to przecież Indywidualny Mistrz Świata z 2012 roku i wielokrotny mistrz Australii. Od czasu zdobycia swojego największego trofeum popularny „Chrispy” jeździ dużo poniżej oczekiwań – swoich możliwości i umiejętności, które ma przecież ogromne. Wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia, widząc jak Holder męczy się, nie potrafiąc osiągnąć swojej dawnej szybkości. Australijczyk nie pojawił się również na ubiegłorocznej inauguracji sezonu, gdy Get Well Toruń gościł w Gorzowie Wielkopolskim. Miał wówczas problem z odbiorem wiz,y uprawniającej do swobodnego przemieszczania się po świecie.
Sezon źle dla niego się rozpoczął i nie najlepiej zakończył. Na taki stan rzeczy wpływ jednak miało wiele czynników. Najważniejsze z nich to kłopoty w życiu osobistym. Były one dla Holdera tak poważne, że całkowicie odciągały jego uwagę od żużla. Nie potrafił skupić się na jeździe i było to bardzo widoczne. Nie było tego błysku i świeżości podczas jazdy, nie mówiąc już o jakichś spektakularnych atakach na rywali. Do tego źle dobrany sprzęt powodował, że Chris podczas rundy Grand Prix w Gorzowie w 2018 roku nie zdobył nawet punktu, zajmując ostatnie miejsce. Duży wpływ na obniżenie lotów miała również dramatyczna kontuzja jego przyjaciela, żużlowego brata Darcy'ego Warda. Obaj stanowili nierozłączny team na torze, jak i poza nim. Powszechnie wiadomo, że gdy sportowiec ma głowę niespokojną, to i o dobre rezultaty ciężko.
Czy brak startów w tegorocznych rundach Grand Prix może być dla Chrisa szansą, by wrócić znowu na szczyt? Być liderem Get Well Toruń? Będzie miał więcej czasu na regenerację, gdyż odejdzie piątkowy trening i sobotnie zawody. Z pewnością „Chrispy” będzie szukał możliwości rekompensaty braku tych startów, ale nie będzie to już tak intensywne. Zapytany o to został Jacek Frątczak. – Bardzo bym sobie tego życzył, żeby Chris Holder znowu jeździł w Grand Prix. Będę cały czas powtarzał jedno zdanie jak mantrę, że mistrzem świata nie zostaje się przez przypadek. Ten chłopak ma ogromny potencjał. Jeździ tak plastycznie na motocyklu jak mało kto, a w szczególności na Motoarenie – odpowiedział naszemu korespondentowi menadżer torunian. – Chciałbym, żeby Chris wrócił do Grand Prix, gdyż mam wrażenie, że jazda w tym cyklu nie jest dla niego przeszkodą, by dobrze jeździć w lidze. Zawsze powtarzałem, że dobrze mi się z nim pracowało. Mimo tego, że dzieliła nas historia, rzeki. Pamiętny szalik nas swego czasu poróżnił, ale nie wolno uprzedzać się do ludzi i żyć przeszłością. Praca z Holderem jest czystą przyjemnością. Jest spokojny i metodyczny. Dużo rozmawiamy o torze, silnikach czy przełożeniach. Dołożę wszelkich starań, by wiodło mu się jak najlepiej.
Chris Holder u progu obecnego sezonu prezentuje się póki co bardzo dobrze. Jest szybki, waleczny i odzyskał dawny blask. Widać „gołym okiem”, że jazda znowu sprawia mu przyjemność i – jak sam powtarza – osiągnął stabilizację w życiu osobistym, a swoje myśli skupia tylko i wyłącznie na żużlu. Został ponownie wybrany na kapitana w drużynie Get Well Toruń. Ma znowu poprowadzić swój klub po trofea, a siebie na szczyt. Kibicom „Aniołów” nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki i życzyć mu powodzenia.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!