Dotychczas ROW Rybnik ma za sobą dwa mecze ligowe. W obu z nich nie zdobył nawet punktu, lecz coś innego zwraca uwagę wszystkich.
O tym, że zespołowi z Górnego Śląska będzie ciężko u progu sezonu, informowaliśmy zaledwie kilka dni po opublikowaniu kalendarza rozgrywek. Trzy mecze z teoretycznie najsilniejszymi drużynami w 1. Lidze Żużlowej mogły sprawić, że po trzech meczach „Rekiny” w tabeli będą miały 0 punktów. Tak też się dzieje, gdyż rybniczanie przegrali zarówno mecz w Ostrowie Wielkopolskim, jak i domowy z Enea Falubazem Zielona Góra. W niedzielę natomiast udadzą się do Bydgoszczy, gdzie o wywalczenie jakichkolwiek punktów także im będzie niezwykle ciężko.
Z tego powodu też większość kibiców nie jest zaskoczona dotychczasowym wynikiem drużyny. Zdziwienie na ich twarzach pojawiło się jednak jeszcze przed inauguracją rozgrywek. Okazało się bowiem, że zespół ROW-u nie ma nawet jednolitych kewlarów, a zdecydowana większość wystąpiła jedynie z plastronami. Wówczas nic do zarzucenia nie można było mieć do Mateja Žagara, który dołączył w przeddzień spotkania w Ostrowie Wielkopolskim. Cała reszta natomiast wyglądała dość komicznie.
Nie producent, a klub?
Jedynymi zawodnikami, którzy mieli nowe szaty od początku sezonu to Patrick Hansen, Krystian Pieszczek oraz Jan Kvěch. Cała trójka złożyła indywidualne zamówienia i nie czekała, aż załatwi to klub. Co ciekawe każdy z nich ma kewlary od innego producenta, a u Czecha, który jako pierwszy przedstawił nowe szaty, próżno szukać loga 1. Ligi Żużlowej. Cały zespół już w Bydgoszczy ma wyglądać chociaż jednolicie, gdyż kewlary według naszych informacji dojechały na miejsce.
Po meczu w Ostrowie rozmawialiśmy z jednym z zawodników, który być może nieświadomie wprowadził nas w błąd. Powiedział on, że wina leży po stronie producenta, który nie zdążył z produkcją oraz wysyłką nowych szat przed inauguracją ligi. Po publikacji artykułu jednak otrzymaliśmy informację z WK Products, które odpowiada za tegoroczne kewlary ROW-u, że sprawa ma się jednak zupełnie inaczej. Zespół „Rekinów” za późno złożył zamówienie i został poinformowany o tym kiedy mogą liczyć na ich dostawę.
Rybniczanie z pewnością czekali też do ostatniego momentu, gdyż do samego końca nie było wiadome czy niebawem kewlary nie będą potrzebowały poprawek. Od długiego czasu bowiem z różnych stron słyszymy o sponsorze tytularnym rozgrywek, lecz dotychczas próżno szukać jakichkolwiek oficjalnych informacji. Z tego miejsca chcielibyśmy też przeprosić producenta kewlarów za całe zamieszanie, które godziło w dobre imię firmy, a wyniknęło z błędów w komunikacji.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!