Po dość niemrawym początku sezonu wydaje się, że Daniel Kaczmarek powoli wraca na odpowiednie tory. Podczas meczu w Rybniku zdobył 8 punktów.
Od pierwszych biegów gospodarze pokazali, że są lepiej spasowani z owalem przy ulicy Gliwickiej 72. Po pierwszej serii mieli już siedem punktów przewagi, lecz w późniejszej fazie spotkania goście z Gdańska zaczęli odrabiać straty. Ostatecznie jednak musieli uznać trzypunktową wyższość ROW-u, a o końcowej wygranej zadecydował dopiero ostatni bieg. – Szkoda, bo byliśmy blisko wyrwania tego zwycięstwa. Nie udało się. Był moment, że przegrywaliśmy siedmioma punktami, ale cieszę się, że wróciliśmy do gry. Walczyliśmy do końca. Po prostu gospodarze byli lepsi. Nie ma co szukać wymówek – powiedział po zakończonym meczu Daniel Kaczmarek.
Właśnie ta pierwsza seria okazała się być decydująca, gdyż nie wliczając jej w końcowy wynik lepsze okazało się być Zdunek Wybrzeże, które w pozostałych jedenastu biegach zgromadziło 35 punktów. Widać było, że idealnie spasowany z torem od początku zawodów jest jedynie Nicolai Klindt. – Na początku gospodarz zaskoczył nas torem. Trochę się tam pogubiliśmy, ale później dużo rozmawialiśmy i poszliśmy w dobrą stronę – kontynuował.
Jest team spirit
Pierwszy bieg w wykonaniu naszego rozmówcy pozostawiał wiele do życzenia. Dostał jednak kolejną szansę od sztabu szkoleniowego i odpłacił się im najlepiej jak mógł. Szczególnie w biegu jedenastym zaskoczył wszystkich, gdzie kapitalnie bronił się przed atakami Brady’ego Kurtza, a w wyścigu nominowanym był bliski powtórzenia tej sztuki. Jak się okazuje swój udział w sukcesie Polaka, miał też kapitan czerwono-biało-niebieskich – Nicolai Klindt. – Cieszę się, że Eryk (dop. red. Jóźwiak) mi zaufał i wraz z zarządem postawili na mnie. Mam nadzieję, że im się odwdzięczyłem w jakimś stopniu. Będę pracował, aby było jeszcze lepiej. Dużo rozmawiałem też z Nicolaiem. Pomógł mi w dopasowaniu motocyklu podczas zawodów i na koniec już znalazłem to co powinno być – powiedział.
Po dość kiepskim początku sezonu wydaje się, że „Daniels” powoli wkracza na odpowiednie tory. W Łodzi i Rybniku zobaczyliśmy bowiem zdecydowanie innego zawodnika niż we wcześniejszych spotkaniach. Co zatem stoi za jego przemianą? – Chciałbym być pewnym punktem zespołu. Unikać tych zer, punktować, wspierać drużynę w każdym biegu oraz meczu. Początek zawaliłem. Słabo mi poszło, ale wykonałem dużo pracy na torze. Na warsztacie w ciągu ostatnich dwóch tygodni był to tylko warsztat i tor. Nie miałem innego życia, no ale to jest moja praca. Cieszę się, że przynosi to skutki – zakończył Daniel Kaczmarek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!