Cały czas ważą się losy startu MSC Wölfe Wittstock w polskiej 2. Lidze Żużlowej. Pierwotnie niemiecki klub nie mógł wziąć udziału w rozgrywkach ze względu na brak zgody miejscowych władz, uzasadniany obostrzeniami pandemicznymi. Teraz sprawa wygląda jednak nieco inaczej…
W mediach polskich, jak i niemieckich można wyczytać o ciągłej niepewności, co do przyszłości „Wilków” z Wittstock w polskiej 2. lidze. O ile wcześniej problemem klubu zza naszej zachodniej granicy były miejscowe władze i obostrzenia związane z COVID-19, o tyle teraz problem leży w zupełnie innym miejscu. Wittstock dostał już zgodę u siebie na rozgrywanie imprez, lecz zgody teraz nie ma ze strony… jednego z polskich klubów. Jak podają media, jedynym ośrodkiem, który nie dostarczył do GKSŻ-u pozytywnej opinii o dołączeniu „Wilków” do ligi, jest Kolejarz Opole.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy menadżera wspomnianego klubu. – Szczerze mówiąc, wolałbym na ten temat osobiście się nie wypowiadać. To są sprawy bezpośrednio między zarządami klubów, a Główną Komisją Sportu Żużlowego. Ja na żadnym etapie, nie byłem włączony w te rozmowy „na żywo”. Chcę uniknąć tego tematu, a zobaczymy jak to dalej się potoczy. Decyzje nie należą w tej kwestii do mnie – mówi nam Piotr Mikołajczak. – Ja się po prostu podporządkowuję pod decyzję zarządu mojego klubu. Jak zostanie podjęta, taka będzie – dodaje na zakończenie.
Próbowaliśmy kilkakrotnie poznać powody takiego stanu rzeczy u samego źródła, czyli prezesa Zygmunta Dziemby. Niestety konsekwentnie unika on kontaktu i nie zamierza się wypowiedzieć.
Jeżeli drużyna z Wittstock miałaby „powrócić” do jazdy, musiałby zostać nieco zrekonstruowany terminarz rozgrywek. Jednak czy to jest tak dużym problemem w rozgrywkach, których od lat narzeka się na małą ilość spotkań i brak wystarczającej liczby startów w sezonie? Problem wydaje się leżeć gdzieś indziej. Czy Wittstock ostatecznie pojedzie w 2. lidze? Tego zapewne dowiemy się w najbliższych dniach. W międzyczasie, w związku z niepewną sytuacją, jeden z zawodników Wölfe musiał nieco zweryfikować swoje plany. Ma już plan „B” na zagospodarowanie czasu, w razie niedopuszczenia drużyny do rozgrywek, o czym opowiedział w rozmowie z naszym portalem.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!