Powody do zadowolenia miał wczoraj z pewnością Marek Cieślak, bowiem zarówno liderzy forBET Włókniarza Częstochowa punktowali na odpowiednim poziomie, jak i druga linia w postaci Adriana Miedzińskiego, czy Tobiasza Musielaka. Spotkanie forBET Włókniarz Częstochowa - Grupa Azoty Unia Tarnów zakończyło się wynikiem 54:36.
Do częstochowskiego zespołu nie wkradła się panika po pierwszym biegu, przegranym przez forBET Włókniarz Częstochowa w stosunku 1:5. Szkoleniowcowi Włókniarza, Markowi Cieślakowi, zależało na odbudowaniu się Adriana Miedzińskiego, co podkreślił podczas wczorajszej konferencji prasowej. – W pierwszym biegu jechali Nicki Pedersen i Artur Mroczka, wygrali start i nie dali się minąć, ale wiedziałem że jest to tylko pierwszy bieg. Tak jak powiedział Nicki, nasza drużyna jest mocna i wiedziałem, że chłopcy pojadą, także paniki nie było. Dzisiaj bardzo zwracałem uwagę na numer dziesięć oraz numer dwanaście. To że mamy super mocny liderów jak Fredrik Lindgren, Matej Zagar czy Leon Madsen, to wiemy. Chodzi o to, by również inni, jak Adrian Miedziński czy Tobiasz Musielak punktowali i oni to zadanie wykonali. "Miedziak" jest troszeczkę atakowany przez media. Bardzo mi zależało, na tym by właśnie on dzisiaj pojechał dobrze, by się odbudował po meczu w Grudziądzu. Myślę, że fajnie to wyszło. A kto miał pojechać w biegach nominowanych? Zależało mi właśnie na Miedziaku, ale zrobiłem losowanie, by nikt nie stwierdził, że kogoś faworyzuję. Losowanie wyszło po mojej myśli, ale Tobiasz również to rozumiał i cieszył się, ze Adrian pojechał dobrze. Na tym właśnie polega team, cała drużyna. Wszyscy współpracują i sobie pomagają. Niekiedy trzeba oddać koledze bieg, by mu pomóc – zaznaczył Cieślak.
Źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!