Nieoczywisty bohater niedzielnych derbów. Zbigniew Suchecki zakończył zmagania z „płatnym” kompletem punktów. Żużlowiec nie ukrywa, że jazda sprawia mu ogromną przyjemność.
Zbigniew Suchecki stał się bohaterem niedzielnego meczu. Osamotniony zawodnik dwukrotnie ratował remis dla swojego zespołu. Został on również pierwszym pogromcą niepokonanego Ryana Douglasa, co spotkało się z owacjami kibiców na W25. Ostatecznie zakończył on zmagania z wynikiem dwunastu punktów oraz trzech bonusów.
Złośliwość rzeczy martwych
Suchecki rozpoczął sezon od dwóch przeciętnych występów w 2. Lidze Żużlowej. Nieco więcej spodziewano się w Daugavpils, gdzie w pierwszym biegu zdobył dwa punkty. Kolejne starty były nieco gorsze. Jak się okazało, polski żużlowiec mierzył się z problemami sprzętowymi. – W Daugavpils to była naprawdę złośliwość rzeczy martwych. Zepsuły mi się prądy i to w trakcie meczu. Przejechałem tym motocyklem mnóstwo treningów i nie miałem takiego problemu, a tutaj nagle mamy awarię. Używaliśmy kolejnych zębatek, robiliśmy co w naszej mocy. Tak naprawdę awarię naprawiliśmy dopiero w Bydgoszczy (eliminacje do IMP Challenge dod. red.) – opowiada żużlowiec w rozmowie z naszym portalem.
Nieco inaczej było w Pile. – W Pile miałem szybki motocykl, ten sam co dzisiaj (tj. niedziela, 14 maja). Pierwszy start to problem z zębatką. Czułem jednak, że motocykl ma tę prędkość. Dokonałem szybkich korekt i wyglądało to o wiele lepiej. Gdyby nie ten wypadek, mógłbym zdziałać więcej.
Czy zatem dokonał on jakikolwiek przed derbowym spotkaniem z Metalika Recycling Kolejarzem Rawicz? – Nie było jakichkolwiek korekt sprzętowych. Silnik, które mam sprawdzają się bardzo dobrze. Nie mam powodów do narzekania.
Suchecki bawi się żużlem
Kadra Startu Gniezno powiększyła się o kolejne nazwisko. Casper Henriksson dołączył do ekipy z pierwszej stolicy, rodząc zarazem spekulacje dotyczące dalszych startów Zbigniewa Sucheckiego. Szwed może rywalizować z pozycji numer osiem, więc byłaby to idealna okazja do zmiany doświadczonego „Suchego”. Jak widać, Suchecki pokazał się ze znakomitej strony. Sam zainteresowany niezbyt rozmyśla o tym, czy znajdzie się dla niego miejsce w składzie. – Powiem szczerze, że nie myślę o tym. O wiele bardziej przejmuje się tym, abym miał szybkie motocykle. Decyzję o tym, kto będzie jeździł podejmuje trener. Ja mogę tylko jak najlepiej jeździć i przygotowywać swój sprzęt. Też nie chcę jechać w meczu wiedząc, że nie dam rady pokazać się z jak najlepszej strony – przyznaje.
Po tym, jak w Rybniku miał on problemy z przebiciem się do składu, Suchecki spróbował swoich sił w Poznaniu. Po tej przygodzie, związał się on tzw. kontraktem warszawski z ebut.pl Stalą Gorzów. Ostatecznie trafił do Gniezna na ostatni mecz sezonu 2021, a z pierwszą stolicą pozostaje związany po dziś dzień. 38-latek jasno deklaruje, że jazda na żużlu sprawia mu wiele radości i to jest podstawą, dlaczego dalej możemy go oglądać na torach. – Gdybym startował ten sport jako biznes to w momencie, kiedy mi nie szło, poszukałbym sobie innego zajęcia – zapewnia. – Ja lubię się tym sportem bawić. Kiedy twój motocykl jest dobrze spasowany, możesz pogodzić jedno i drugie. Możesz się fajnie pościgać i jeszcze zarobić. Prawda jest taka, że bez jeżeli zawodzi twój sprzęt, możesz się wyginać i dostać nawet wiadrem piasku po twarzy, a i tak ci nie wyjdzie. Wtedy też słyszysz różne opinie na swój temat.
Samodzielna praca to podstawa
Wychowanka gorzowskiej Stali mogliśmy wielokrotnie oglądać podczas zawodów towarzyskich w Niemczech. Niedawno ponownie wystartowała niemiecka Bundesliga. Suchecki nie otrzymał jakiegokolwiek zapytania, ale wyraził swoją chęć do startów. – Jakby ktoś zadzwonił to chętnie pojadę. Generalnie, sam się nigdzie nie pcham, a nie mam też menedżera, który by mi tego poszukał. Co mi przyniesie los to przemyślę. Jeżeli byłaby jakaś liga, chętnie bym skorzystał. Wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś szuka zawodnika to zadzwoni do mnie – mówi.
Zbigniew Suchecki swoją karierę rozpoczął od sezonu 2002. Może on się pochwalić sporym bagażem doświadczenia. Jak się wydaje, mogą na tym skorzystać młodzieżowcy. Suchecki nie ma problemu z przekazaniem wiedzy. Uważa jednak, że to samodzielna praca pozwala ukształtować żużlowca. – W mediach się dużo mówi, że zawodnicy podpowiadają młodym i ich szkolą. Dzisiejsza młodzież jest taka, że za bardzo nie chce słuchać kogokolwiek. Dzisiaj młodzi zawodnicy trochę słuchają, trochę patrzą w telefon. Sporą rolę odgrywa sprzęt. Może być zawodnik, który ma szesnaście lat i jest niedoświadczony, ale dostanie dobry sprzęt i zasuwa. Jeżeli mam przekazać czysto wiedzę to pewnie. Mikołaj czy którykolwiek z juniorów może liczyć na moją pomoc, jeżeli chodzi o czystą teorie.
– Każdy ma jednak swój zespół. Prawda jest taka, że jeżeli sam nie będziesz pracował na swój sukces to nikt z boku ci za bardzo nie pomoże. Każdy ma inny styl jazdy czy silniki. Na naradach rozmawiamy o samym torze. Pytanie się o zębatki mija się z celem, bo każdy jeździ na innym sprzęcie – kończy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!