W niedzielnym spotkaniu na inaugurację Nice 1. Ligi Żużlowej, tarnowska Unia pokonała Lokomotiv Daugavpils w minimalnym stosunku 46:44. Seniorem, który w barwach „Jaskółek” zapisał na swoim koncie najmniej punktów (4+2) był w tym pojedynku Artur Czaja.
Po meczu widać było, że zawodnik nie był zadowolony z tego występu. O ile w niektórych biegach dojazd do pierwszego łuku był dobry, o tyle jego motocykle nie spisywały się tak, jakby sobie życzył. Krótko po spotkaniu od razu rozpoczęto gruntowne sprawdzanie sprzętu. – Nie chcę szukać wymówek. Czuję, że jadę dobrze. Widać było, że atakowałem, wychodziłem na pierwsze pozycje. Nikt nie objeżdżał mnie tak „byle jak”, tylko po prostu bardzo brakowało mi prędkości na prostej. Znajdowałem się na prowadzeniu i dwóch rywali potrafiło mnie tam wyprzedzić. To już nie jest moja wina… Atakowałem, starałem się doganiać, ale zawsze brakowało szybkości. Musimy poprawić coś ze sprzętem. Silnik był wyjmowany z ramy od razu po meczu. Jedyne, co mogę powiedzieć to, że w najlepszym silniku, który miałem w Tarnowie, w zeszłym roku pękła głowica i już go nie mam. Posiadam nowe, musimy coś dopasować. Na ten moment mam tak mocne silniki, że nie nadają się one na tak twardy tor. Co bym nie zrobił, wszystko było za silne. Łańcuchy popalone, opony zjechane – za dużo mocy w silnikach. Musimy je troszkę złagodzić, żeby „dokleić” się do toru – mówił, niezadowolony po pojedynku z Łotyszami, Artur Czaja.
Ogromnym mankamentem podopiecznych Tomasza Proszowskiego były w niedzielę wyjścia spod taśmy. Goście wygrali co najmniej dwie trzecie startów, przez co gospodarze niemal nie stracili punktów meczowych. Już we wtorek przed tym młodym zawodnikiem szansa do sprawdzenia kolejnych ustawień, wystartuje on bowiem w eliminacjach Złotego Kasku, właśnie w „Jaskółczym Gnieździe”. – Ja wiem i chyba spora liczba ludzi też jest tego świadoma, że potrafię dobrze wyjechać ze startu. Zawsze miałem dobre wyjścia spod taśmy. W tym meczu nie było ani startów, ani trasy. Nie mogłem dopasować się do tego toru i tyle. Widziałem to już po sparingach, cały czas działaliśmy , po treningach również. Zawsze kończyłem je jako ostatni. Gdy wszyscy się spakowali, ja jeszcze trenowałem. Wykładnią jednak są zawody, nie udało się. Teraz czekają mnie eliminacje Złotego Kasku we wtorek. Potraktuję je super treningowo. Przerobimy silniki i postaramy się coś znaleźć – zapewnił.
Kolejny mecz „Jaskółki” odjadą w niedzielę w Gdańsku. Przed pojedynkiem w Tarnowie to Łotysze byli z pewnością bardziej zrelaksowani, przez co ostatecznie do końca walczyli o zwycięstwo. Teraz, zwłaszcza po wygranej w Gnieźnie, faworytami kolejnej potyczki będą gdańszczanie, być może zatem z chłodną głową, to tarnowianie mogą pokusić się o niespodziankę. – To jest żużel, czyli sport motorowy. Nie zawsze wszystko zależy od zawodnika. To wie chyba każdy. Można jechać dobrze, a czegoś zabraknie w sprzęcie. Wówczas czegokolwiek byśmy nie zrobili, może być coś nie tak – dodał na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Artur Czaja.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!