Dziś jest ten dzień. Zakończymy cykl pt. "Rzutem Oka", w którym przeglądaliśmy kadry wszystkich zespołów w Polsce. Towarzyszyć w tej ostatniej podróży będzie nam Motor Lublin.
Drużyna „Koziołków” jest wyjątkową, jeśli chodzi o polski żużel. W 2016 roku kibice z Lublina musieli jeździć do okolicznych miast, by podziwiać rozgrywki ligowe. Wtedy za odbudowę ośrodka wziął się Jakub Kępa i w szybkim tempie odnosił kolejne sukcesy. Już w debiutanckim sezonie zdołał awansować na zaplecze PGE Ekstraligi, by jako pierwsza drużyna w historii awansować także na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce. Choć na początku niemal wszyscy eksperci ich skreślali to nie dość, że od 2018 utrzymują się w elicie, to jeszcze co rok poprawiali swoją pozycję. Teraz jest to już jednak niemożliwe, gdyż w ubiegłym roku Motor sięgnął po pierwszy w historii tytuł Drużynowego Mistrza Polski.
Krajowi seniorzy (Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera, Jarosław Hampel): 6
Jeśli chodzi o formację krajową to w listopadowym oknie transferowym wybuchła prawdziwa bomba. Po jedenastu latach spędzonych w Gorzowie na zmianę bartw zdecydował się Bartosz Zmarzlik. Tym samym „F16” w kadrze zmienił Maksyma Drabika. Zdobywca trzech tytułów Indywidualnego Mistrza Świata był kuszony od lat przez prezesa Motoru, lecz dopiero przed rokiem 2023 udało się go sprowadzić. Powitany został jak prawdziwa gwiazda, na lotnisku bowiem czekało na niego multum ludzi. W nadchodzących rozgrywkach zmieni się także rola Dominika Kubery. Dotychczas startował z pozycji rezerwowego, dając Maciejowi Kuciapie multum możliwości taktycznych. Teraz to się zmieni, a Kubera pojawi się w pierwszej piątce.
Nazwiska Bartosza Zmarzlika nie trzeba przedstawiać żadnemu kibicowi żużla w Polsce i na świecie. Mimo w dalszym ciągu dość młodego wieku osiągnął niemal wszystko w czarnym sporcie, stając się jedną z jeżdżących legend. W Ekstralidze od 2014 roku (miał wtedy 19 lat) nie zszedł poniżej dwóch punktów na bieg, zawsze będąc liderem Stali Gorzów. Ubiegły sezon w jego wykonaniu był kosmiczny, kolejny tytuł Mistrza Świata zdołał sobie zapewnić jeszcze przed ostatnią rundą Speedway Grand Prix, a w PGE Ekstralidze po raz kolejny został najskuteczniejszym zawodnikiem. Zdołał jeszcze poprawić swoje wyniki, notując średnią na poziomie 2.679 punktu. Na stadionie im. Edwarda Jancarza tylko nieliczni byli w stanie go pokonać. W całym sezonie stracił tam tylko 14 punktów, a aż cztery spotkania skończył z kompletem punktów.
Jedynym zawodnikiem, który w pierwszym meczu finałowym zdołał go pokonać był.. Dominik Kubera. Teraz obaj panowie nie będą już rywalizować ze sobą, a będą klubowymi kolegami. Od momentu transferu do Lublina „Domin” jest zupełnie innym zawodnikiem. Stał się jednym z najlepszych zawodników świata, lecz nie dane jest mu jeździć w cyklu Grand Prix. Z uwagi na liczbę reprezentantów Polski miejsce w elitarnym cyklu musi sobie samemu wywalczyć. W ubiegłym roku w Glasgow jednak poległ. To jednak w żadnym momencie go nie złamało. Po powrocie ze Szkocji w dalszym ciągu brylował na polskich torach, będąc jednym z najskuteczniejszych zawodników. Był także blisko zdobycia pierwszego tytułu najlepszego zawodnika kraju, lecz w decydującej rundzie w Rzeszowie lepszy okazał się właśnie Zmarzlik.
Kolejną młodość na Lubelszczyźnie przeżywa też Jarosław Hampel. Dwukrotny indywidualny wicemistrz świata w Motorze wylądował w sezonie 2020, kiedy to dla niego zabrakło miejsca w Fogo Unii Leszno. Dość szybko zaczął się spłacać, notując bardzo dobre wyniki. Chociaż sezon 2021 w jego wykonaniu był gorszy to sztab ani przez moment się nie zawahał i przedłużył umowę z doświadczonym zawodnikiem. Stare demony powróciły także na początku ubiegłego roku, lecz szybko zdołał je przezwyciężyć. Wraz z początkiem maja przeszedł glow-up i ostatecznie sezon zakończył ze średnią najlepszą od roku 2017. W wielkim finale na Alejach Zygmuntowskich był trzecim najlepiej punktującym zawodnikiem, tuż obok teraz już kolegów z drużyny — Zmarzlika i Kubery.
Zagraniczni seniorzy (Fredrik Lindgren, Jack Holder): 4
Jeśli chodzi o drużynę Mistrza Polski, to zdecydowanie największe zmiany zaszły wśród zawodników zagranicznych. Z zespołem pożegnał się dotychczasowy kapitan „Koziołków” – Mikkel Michelsen. Oprócz tego Maciej Kuciapa nie będzie mógł korzystać z zastępstwa zawodnika, które w minionych rozgrywkach miał za zawieszonego Grigorija Łagutę. W ich miejsce przyszli Fredrik Lindgren oraz Jack Holder, czyli zawodnicy, którzy zmienili zespół po kilku latach spędzonych w poprzednich drużynach.
Dla Szweda jest to pierwsza zmiana zespołu od roku 2018. To właśnie wtedy dołączył do ekipy Włókniarza Częstochowa. Przez pięć sezonów w biało-zielonych barwach zdobył 714 punktów oraz 55 bonusów. Kibice jednak nie byli aż tak przywiązani do Lindgrena. Niejednokrotnie zdecydowanie jechał poniżej oczekiwań, by w następnym meczu być liderem z prawdziwego zdarzenia. Podobnie było i w zeszłym sezonie, gdzie w meczach domowych robił to, co do niego należało. Gdy jednak pojawiał się na stadionach innych niż ten przy ulicy Olsztyńskiej, to sytuacja odwracała się o 180 stopni. Ani razu nie zdołał zdobyć dwucyfrowej zdobyczy, a oliwy do ognia dolała jego zeszłoroczna przerwa w startach po Grand Prix w Gorzowie. W Lublinie liczą, że wszelkie problemy zdrowotne ma już za sobą i ponownie będzie pewnym punktem w każdym spotkaniu. Starty w barwach „Koziołków” będą jedynymi ligowymi Lindgrena w tym roku. Zrezygnował bowiem z rodzimej Bauhaus-Ligan.
Jeśli chodzi o Jacka Holdera, to jest to pierwsza pełnoprawna zmiana zespołu w jego dotychczasowej przygodzie z Polską. Startował on bowiem na zasadach gościa w pandemicznym sezonie 2020 w Stali Gorzów. Wówczas jednak startował także w Apatorze. Ostatni sezon w PGE Ekstralidze w wykonaniu młodszego z braci był jednak katastrofą, średnia 1.602 i 28. miejsce pod jej względem. Indywidualnie jednak nie było najgorzej. W debiutanckim sezonie w GP dwa razy zameldował się w półfinale, lecz najczęściej kończył turnieje po fazie zasadniczej. W tegorocznych rozgrywkach jednak znowu weźmie w nim udział, gdyż był jednym ze szczęśliwców, którzy wieczór w Glasgow będą fantastycznie wspominać. Nowy rok rozpoczął z „wysokiego C”. Po raz pierwszy sięgnął po tytuł Mistrza swojego kraju, wyrywając go na ostatniej prostej Jasonowi Doyle’owi.
Juniorzy (Mateusz Cierniak, Bartosz Bańbor): 3.25
Motor natomiast najwięcej straci w punktach młodzieżowców. Seniorem został Wiktor Lampart, który wraz z tym postanowił zmienić barwy na toruńskie. Tworząc parę wraz z Mateuszem Cierniakiem, byli drugim najskuteczniejszym duetem w PGE Ekstralidze, zdobywając średnio niemal 10 punktów. Lepszy pod tym względem był tylko Włókniarz Częstochowa (12.50). W miejsce młodszego z braci Lampartów pojawił się za to Bartosz Bańbor, czyli wychowanek.. Dawida Lamparta.
Mateusz Cierniak ma za sobą bardzo dobry sezon. W drugim roku w PGE Ekstralidze został jej trzecim najskuteczniejszym młodzieżowcem, zdobywając średnio 1.5 punktu na bieg. Teraz stoi przed ogromną szansą, by być najlepszym, bo zarówno Miśkowiak, jak i Lampart będą seniorami. Po raz pierwszy w karierze zdobył także dwucyfrowy wynik. Miało to miejsce podczas domowego meczu półfinałowego, gdzie jego łupem padło aż 14 punktów. Zwieńczeniem sezonu było zdobycie przez Cierniaka najlepszego juniora świata w debiutanckim cyklu SGP2. Wraz z reprezentacją kraju sięgnął także po złoto w SoN2 czy DME U23. Z Motorem natomiast MMPPK czy DMPJ. Rok 2023 także będzie dla niego szczególny, gdyż wraz z nim wkroczy w wiek seniora.
Towarzyszyć mu w PGE Ekstralidze będzie całkowity debiutant. Bartosz Bańbor bowiem dopiero na początku tego roku skończył 16 lat, które jest obowiązkiem do startu w lidze. W rozgrywkach młodzieżowych pokazywał już jednak, że tkwi w nim olbrzymi talent. Potrafił bowiem rywalizować ze starszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami jak równy z równym. Ma też za sobą dość groźną kontuzję nogi, której nabawił się podczas eliminacji MMPPK. Zauważył go także Rafał Dobrucki, dzięki któremu wziął udział w dwóch ostatnich turniejach Zaplecza Kadry Juniorów. Zajął w nich kolejno 13 i 8 miejsce, będąc wyżej m.in. od Sebastiana Szostaka czy Dawida Rempały.
Średnia: 4.42
Podczas listopadowego okna transferowego Motor Lublin ewoluował jeszcze o poziom wyżej niż dotychczas. Ściągnięcie trzykrotnego Mistrza Świata jest bowiem nie tylko transferem, jeśli chodzi o punkty, ale także wizerunek. Pozostałe transfery także się bronią, wobec czego drużyna Jakuba Kępy ma wszystko by kolejny raz walczyć o mistrzowski tron. Jeśli zespół będą omijać kontuzję, to są w stanie wygrać wszędzie i z każdym. Zatem czy czeka nas kolejna dominacja jednego zespołu przez kilka lat? Jak mawia klasyk: Wszystko zweryfikuje tor.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!