Podczas turnieju o Speedway Grand Prix Szwecji, na jeden dzień w gronie najlepszych zawodników świata znalazł się ponownie Andreas Jonsson. Zawodnik startujący z „dziką kartą” zapisał na swoim koncie siedem punktów i nie awansował do półfinałów.
Do dalszej rywalizacji zabrakło niewiele, ponieważ jeden, czy dwa punkty więcej pozwoliłyby mu stanąć w szranki wśród najlepszej ósemki turnieju. Niestety tor, na którym w lidze startuje „AJ”, tym razem nie sprzyjał mu, tak jak do tej pory. – Sam nie wiem. Czułem, że w ogóle nie znalazłem odpowiednich ustawień. Byłem dosyć rozczarowany, ponieważ wiem, że gdy dopasuję na tym torze sprzęt, jestem naprawdę szybki. Nie udało mi się to przez całe zawody. Tor był nieco inaczej przygotowany, w porównaniu do spotkań ligowych i miałem z tym małe problemy. Spodziewałem się znacznie lepszej jazdy w swoim wykonaniu. Byłem przygotowany dobrze, popełniłem jednak błędy z ustawieniami motocykli. Cieszę się jednak z tego, że Grand Prix tu zawitało i że mogłem być tego częścią. Mam nadzieję, że wróci tu na kolejny rok – skomentował swoją dyspozycję w Hallstavik, Andreas Jonsson.
Debiut HZ Bygg Areny w cyklu Speedway Grand Prix wypadł okazale. Dopisała publiczność, aura była sprzyjająca, a dodatkowo mogliśmy być świadkami najciekawszej w tym sezonie rundy. Choć umowa z tym miejscem była przez BSI podpisana na rok, nie można wykluczyć szybkiego powrotu na stadion Rospiggarny, której barw w lidze broni nasz rozmówca. – Byłoby miło tu wrócić. Bardzo cieszę się z tego, że ten turniej zorganizowano w tym miejscu. Odniesiono sukces z ludźmi, pogodą, organizacją i wszystkim innym. Chciałbym, aby taki turniej odbył się tu ponownie. Według mnie zawody były znacznie lepsze niż w Horsens. Myślę, że mieli oni podpisaną umowę na jeden rok. Było miło. Uważam, że organizacja przebiegła dobrze. Mam nadzieję, że jest szansa, aby cykl Grand Prix powrócił do Hallstavik – dodał optymistycznie.
Przed zawodami, zgromadzonych spoza Szwecji ludzi mogła dziwić spora ilość wody „pompowana” w nawierzchnię. Dodatkowo bardzo mocno zbronowane były okolice startu. Wydaje się, że obydwa te fakty znacznie utrudniłyby rozegranie zawodów w Polsce. Tymczasem w Hallstavik nie było większych problemów z nawierzchnią, co więcej dzięki takiemu przygotowaniu kibice nie mieli prawa narzekać na nudę. – Tor na lidze niezupełnie jest taki sam. Normalnie jest on nieco twardszy na starcie i ma więcej przyczepności na dystansie. W tych zawodach był on naprawdę mokry i zbyt „mocny”. Nie mogłem rozgryźć ustawień. Było mi ciężko, jednak powinno tak być. Jeździło szesnastu najlepszych zawodników na świecie. Nic nie jest łatwe w takiej stawce – słusznie stwierdził.
Około godzinę przed rozpoczęciem zmagań na torze żużlowym, swój udział z piłkarskim mundialem zakończyli Szwedzi. Przed turniejem Jonsson śledził wynik spotkania, później nie mógł jednak zbytnio rozpamiętywać porażki z Anglikami. – Jeśli chodzi o wynik piłkarski, to szkoda, że Szwedzi odpadli, ponieważ liczyłem na ich zwycięstwo. Anglia była w tym meczu jednak znacznie lepsza od naszej drużyny. Po tym jednak już zbyt wiele o tym nie myślałem. Koncentrowałem się na swoim rezultacie i tym, jak mi pójdzie. Jak już mówiłem, byłem dobrze przygotowany, jednak pomyliłem się przy ustawieniach w sprzęcie – powtórzył.
W przerwie między sezonami popularny „AJ” zmienił środowisko w Polsce. Nie tylko związał się z nowym klubem, postanowił również przenieść się na zaplecze PGE Ekstraligi, opuszczając klub z Częstochowy. Niemniej jednak trudno uważać to za błąd, skoro jego drużyna wyraźnie prowadzi w tabeli Nice 1. Ligi Żużlowej, a nasz rozmówca jest na czele klasyfikacji zawodników. – Idzie nam dobrze i jestem naprawdę szczęśliwy, będąc częścią drużyny z Lublina. Co mogę powiedzieć? Moje wyniki również są naprawdę dobre, jestem liderem w średnich w pierwszej lidze. Naprawdę się cieszę i jestem usatysfakcjonowany z tego, jak idzie mi w tym roku w Polsce.
Z taką dyspozycją, drużyna z Lublina szybko urosła do roli faworytów ligowych rozgrywek. Na razie jednak za wcześnie by wyrokować, czy w przypadku awansu, reprezentant Kraju Trzech Koron nie zmieni barw klubowych. – Nie wiem, zobaczymy. Nie myślałem o tym jeszcze. Staram się skupić na obecnym sezonie. Próbuję dawać z siebie wszystko i mam nadzieję, że uda mi się wprowadzić Lublin do ekstraligi – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Andreas Jonsson.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!