Dziewięć punktów i bonus – to dorobek Andreasa Jonssona w pierwszym meczu półfinałowym pomiędzy Lokomotivem Daugavpils a Speed Car Motorem Lublin. Nie był to najlepszy występ w wykonaniu Szweda, ale najważniejsze dla niego jest to, że drużynie udało się triumfować.
Koziołki przed rewanżem mają cztery punkty zaliczki. Tym razem głównym bohaterem raczej nie był Andreas Jonsson. Szwed wprawdzie dwa swoje wyścigi potrafił wygrać podwójnie, ale dorzucił do tego przegraną 2:4 i dwa trzecie miejsca przy rezultacie 1:5. Jak były wicemistrz świata ocenił to spotkanie w rozmowie z oficjalną stroną klubową Motoru? – Było ciężkie i właśnie takiego się spodziewałem. Nie lubię toru w Daugavpils i zawsze mam tutaj jakieś problemy. Tym razem nie było inaczej. W swoim pierwszym biegu czułem się bardzo wolny. Na szczęście jednak praca w parku maszyn w trakcie meczu sprawiła, że z każdym kolejnym wyścigiem prędkość w motocyklach rosła. Dopiero w ostatniej gonitwie sprzęt był naprawdę bardzo szybki i miałem wrażenie, że znaleźliśmy właściwe przełożenia. Szkoda, że chwilę później skończył się mecz – śmiał się Jonsson.
Osiągnięty przez żółto-biało-niebieskich rezultat stawia ich w bardzo korzystnej sytuacji przed rewanżem. Dodając do tego fakt, że goście z Łotwy nie mogą tak czy inaczej walczyć o awans do PGE Ekstraligi, Koziołki mają przed sobą już praktycznie autostradę do finału. Czy Andreas Jonsson zgadza się z przypiętą drużynie łatką faworytów? – Sądzę, że tak. Nie możemy jednak lekceważyć rywali, bo w żużlu wszystko jest możliwe. Mam nadzieję, że cała drużyna będzie mogła potrenować na lubelskim owalu przed rewanżem z Łotyszami. Zobaczymy jaki tor będzie przygotowany, ale znalezienie do niego odpowiednich ustawień będzie bardzo ważne. Nie chcemy przecież powtórzyć wpadki, jaką zaliczyliśmy w sierpniu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, dlatego trzeba będzie porozmawiać na temat toru – zauważył doświadczony Szwed.
Jeżeli ten scenariusz się sprawdzi, to lubelska drużyna stanie o krok od PGE Ekstraligi. Zwycięzca finału, w którym rywalem najprawdopodobniej będzie ROW Rybnik, awansuje bezpośrednio do najwyższej klasy rozgrywkowej. Przegrany zmierzy się w barażu z Falubazem Zielona Góra. Czy Koziołki myślą już powoli o najlepszej lidze świata? – Jeszcze nie. Wciąż mamy długą drogę do pokonania i moim zdaniem właśnie tak należy podchodzić do obecnej sytuacji. Co prawda, mamy za sobą udaną rundę zasadniczą, ale przed nami jeszcze rewanżowy półfinał, który trzeba wygrać. Miejmy nadzieję, że później będziemy skupiać się na rywalizacji w finale. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że to będą naprawdę bardzo trudne spotkania – podkreślił Andreas Jonsson.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!